Rozdział.9. Kwiaciarnia
Nastał ranek. Wiktoria się obudziła. Wstała, przebrała się i jak codziennie z rana wychodzi na długi spacer. Była 8:00. Miała na sobie białą obcisłą kurtkę z futerkiem, białe rurki i buty białe na obcasie z paskami, bez skarpetek. Włosy rozpuszczone kaptur na głowie i do tego białe słuchawki i luźna muzyka w nich. Poszła do lasu pochodzić.
Dopiero po jakimś czasie zauważyła, że nie jest sama. Koło niej szedł Ink, który od razu zapytał.
-Cześć, dokąd idziesz?
-Jak codziennie rano na spacer. Pochodzić i pomyśleć.
-A przejdziemy się do sklepu z roślinami?
-A po co tam? Ale w sumie. . . chodźmy.
-Error przez prawie cały czas ma gorączkę. Muszę kupić Czerwone kwiaty karłowatej róży i zrobić z niej wywar. Nie rozumiem, dlaczego ludzie wierzą, że choroby leczy się jakimiś kapsułkami w proszku. To tylko chwilowe. Działa miesiąc i kaput.
-Error ma gorączki? Nie fajnie. Tak, tylko miesiąc lub mniej. Potem jest coraz gorzej.
-Dlatego ufam tylko i wyłącznie naturze.- Po jakimś czasie doszli do sklepu. Ink od razu wparował do pokoju z kwiatami. Wiktoria chciała go dogonić, ale był szybszy. Podszedł do róż w wazonie a później w doniczkach. Dotkną liścia jednej z nich. Jego twarz się skwasiła. Wiktoria po krótkim czasie znalazła go. Podeszła i zapytała.
-Co się stało Ink?
-Popatrz na te róże. Jutro zwiędną. Nie nadają się. Zostały jeszcze posypane jakimś środkiem. Obrzydlistwo.
-No to może róże z mojego ogrodu? Nie były posypywane, ale nie wiem, jak zareagowały na to, że odpuściłam im zimę.-Jej oczy zmieniły kolor na Fioletowy.*
-Aby róża kwitła pięknie, potrzebuje umrzeć a na następny rok odrodzić się. Inaczej tracą instynkt przetrwania.-Ink nagle złapał ją za rękę. Pstryknął palcami i od razu pojawili się na ośnieżonej polanie.-Miałem to sam zrobić, ale jeżeli już tu jesteś, to nauczę cię jakie rośliny są jadalne i pokaże, które rosną właśnie w tej porze roku.
-Czuje się powoli jak w szkole. Ale z chęcią dowiem się więcej.-Uśmiecha się delikatnie do niego.
******************************************
Beata766-Hej cześć witajcie wszyscy!
Error-tak jak wybraliście i chcieliście.
Ink-Rozdziały krótkie, ale częste.
Beata766-I monotonne. Mam nadzieje, że nie znudzicie się. Na pocieszenie macie tam muzyczkę na górze.
Error-Ten rozdział jest chyba najkrótszy ze wszystkich. XD
Beata766-Pewnie tak. Ale co poradzisz? Trochę się teraz będzie długo rozwijała akcja. Mam nadzieję że dam radę wstawiać często rozdziały.
Error-Akcja się będzie powoli, powolutku rozwijała do przodu.
Beata766-Więc dzięki za przeczytanie i do następnego! Papa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro