Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział .6. Niebiańskie Lasy

  Beata766-Error! Kurde! Gdzie są te bombki?!

Error-Już, już! *Biegnie do niej do pokoju z bombkami w pudełku. Beata odbiera od niego pudełko.*

Beata766-INK! Machnij tam tym pędzlem kolorowy łańcuch! 

Ink-Już się robi. *Machnął ras pędzlem w stronę choinki. Powstał piękny kolorowy łańcuch. Beata biega w kółko i z powrotem. Odznacza z listy rzeczy. Mówi pod nosem.*

Beata766-To jest, to jest, to też. Error! Napisz kogo zapraszamy na święta! 

Error-Ta jasne. Już się robi. *Pstryka palcami. W jego rękach pojawia się notes i długopis. Zaczyna coś pisać. Ink dekoruje choinkę. Pyta Beaty.*

Ink-Beata? A ty już zrobiłaś tę prezentację do szkoły?

Beata766-Dzisiaj ja będę kończyć. *Dalej coś kreśli.*

Error-Zapraszać Wiktorię?!

Beata766-Ty jeszcze się pytasz? Jasne że tak!

Error-Okej. *Beata nagle przestaje kreślić to co napisała w notatniku. Czyta ostatnie zadanie które sobie wyznaczyła. Brzmiało ono tak. "Napisz kontynuację książki na Wattpad."*

Beata766-ERROR! INK! MAMY PROBLEM! *Oboje przestali robić to co robili.*

Error-Co się stało?

Beata766-Książka! Zapomnieliśmy o niej. Miała być już wcześniej. 

Ink-O luju.

Error-I cały misterny plan w pi-*Beata go piorunuje wzrokiem.*

Error-To znaczy. . . . . piasek. Tak piasek. Cały plan w piasek. *Ink powstrzymuje śmiech.*

Beata766-Niech ci będzie. To co? Do roboty. *Pstryka palcami i koło Errora pokazuje się jego laptop a koło Inka jego tablet. Beata bierze na ręce laptopa.*

Beata766-I tak oto pochłonęły nas prace świąteczne. Przepraszam was wszystkich za to że nie było rozdziałów. Nie mieliśmy czasu. Ale teraz nadchodzi rozdział. Zaczynamy. Dziękuję wam też za 624 wyświetleń. 

Error-Miazga z mózgu. *Śmieje się.*

Beata766-Nie przedłużając. Zaczynamy.   

*****************************

Gdy doszli do lasu, Wiktoria się zatrzymała.

-To idziemy. Tylko tam wchodzi się inaczej.-Beata się zastanawia.

-Czyli jak?

-Czyli tak.-Wiktoria zamachnęła się ręką. Między dwoma drzewami pojawiły się fale, takie jak puszczasz kaczki na wodzie.-To. . . Kto pierwszy? Trzeba tam wejść.-Error odezwał się pierwszy.

-Ja mog-.-Jednak od razu jego wypowiedź została przerwana przez Inka.

-Ja pójdę pierwszy!-Wykrzyczał pełen entuzjazmu.

-Okey. . . Ja idę na końcu, aby to zamknąć i uniknąć nieproszonych gości. . .-Gdy wszyscy weszli, zobaczyli piękny krajobraz. 

Po jakimś czasie doszli do jednej z ławek, usiedli. Z drzew wylatują ptaki. Beata wpada na pomysł. Łamie parę ciasteczek i rzuca je ptaszkom. Niektóre ptaki podchodzą i dziobią pokarm. Error nagle szyderczo się uśmiecha i mówi.

-Piękny dzisiaj dzień, kwiaty kwitną, ptaki śpiewają. W taki dzień-.

-Error przestań.-Mówi zażenowana zachowaniem Errora Beata. Error dokańcza zdanie

-Mógłbym cię pocałować.-Zanim co kol wiek zdążyła zrobić, Error przyciągnął ją do siebie i pocałował. Wiktoria zaczyna nucić piosenkę Lullaby for Princess anielskim głosem i kilkanaście ptaków przylatuje obok niej, ptaki są kolorowe.

https://youtu.be/i7PQ9IO-7fU

 Odcina się ona od świata i nuci dalej. Głaszcze ptaszka o kolorze białym z tęczowymi skrzydłami. Beata patrzy na nią zdumiona. Nagle Errora ponosi pieśni i łapie Beatę z rękę. Beata opiera się o jego ramię. Nagle w Inku coś pęka. Ma dziwną ochotę złapać tak samo, jak Error Beatę za rękę Wiktorię. Bez większego zastanowienia robi to. Jednak Wiktorię tak wciągnęła piosenka, że nic nie zauważa. Zaczyna śpiewać.

Po skończonej piosence zaczyna śpiewać Faded. Nagle muzyka w tle skądś leci.

https://youtu.be/60ItHLz5WEA

 Gdy piosenka się kończy, Beata ma zamiar poruszyć trochę bardziej nieprzyjemny temat.

-E-Error?

-Tak?

-Wiem, że nie lubisz pytań, ale muszę wiedzieć. Kim był ten Sans, który cię zaatakował?-Errora nagle przechodzą dreszcze. Ink to zauważa i odruchowo puszcza rękę Wiktorii.

-Error? Jeżeli nie chcesz mówić, to ja powiem.

-N-Nie d-dam r-rade.-Jąka się. Wiktoria zauważa jego niepokój.

-Spokojnie nie musisz mówić, jeśli nie chcesz.-Mówi wciąż anielskim głosem. Error się wścieka. Mówi tak podniesionym tonem, że wszystkich przeraża.

-JAK MÓWIĘ, ŻE POWIEM, TO POWIEM JASNE!?-Error widząc przerażenie w ich oczach, łapie się za głowę.-P-Przepraszam.-Wiktoria otrząsnęła się.

-Nic się nie stało Error.-Podniosła na niego wzrok. Lekko się uśmiechnęła na znak, że jest pokojowo nastawiona.

-Okej.-Kilka razy robi wdechy i wydechy.-Ten gościu już od jakiegoś czasu gra mi na nerwach. Nawet gorzej niż Fresh. Nazywa się . . . Killer. To glicz, który nawet nie powinien istnieć. Tego dnia, gdy byliśmy w domu Beaty, chciałem pożyczyć twoją duszę, aby dała mi moc zniszczenia tego gnoja. Nie miałem wystarczająco siły, aby to zrobić. Ty jesteś hybrydą. Hybryda ma o wiele większe szanse w starciu z nim, ale go nie zabije. Aby go zabić, musisz mieć jeszcze jedną duszę potwora.

-Wiem, kto może pomóc. . .-wzdycha.- Mój ojciec jest znany w piekle. Nawet bardzo i lubi się na kimś wyżywać. Oczywiście trafiło na córeczkę. Kilkakrotnie moja dusza miała ulec rozpadnięciu się.-Chwila ciszy. Zmiana koloru oczu na szary.-Wtedy pomógł mi Śmierć. Ten, kto zabiera dusze po śmierci. To jest mój. . . Można powiedzieć, że przyjaciel. I on zawsze mi pomagał. Kiedy musiałam przechodzić przez piekło mojego ojca. On może zrobić tak, że połączy dusze i je potem rozdzieli. Jednak jest dość duże prawdopodobieństwo, że jedna dusza może ulec częściowemu lub całkowitemu pęknięciu.-Spuszcza głowę w dół.-On dosyć rzadko to robi. I z normalnymi duszami. Lecz wierze, że potrafi to zrobić z duszą hybrydy i potwora.-Beata chwile trawi to, co powiedziała Wiktoria.

-Czy to znaczy, że śmierć nam pomoże go pokonać?

-Nie! Nie zgadzam się! Nie będziecie mi pomagać go zabić!-Error resztkami sił wstaje i chce kierować się w stronę wyjścia. . . . . . . Ktoś ich obserwuje.

-Error sam nie dasz rady.-Zatrzymuje go.- Daj sobie pomóc. Kto wie co, on może wymyślić. Uwierz, nic nikomu nie będzie.

-Wiesz co? Wal się. Nie dam wam zginąć. Po moim trupie pójdziecie do Killera. Wole go już mieć gdzieś. Niech sobie tam hasa po łące jak jakiś jeleń. Mam go gdzieś.-Ink się uśmiecha. Chce załagodzić sytuacje.

-Error.

-Co?

-Po moim TRUPIE.

-Zamknij się Ink!-Jednak nie wyszło mu to.

-Heh. . . Tak czy siak, nikt by nie zginął, a nawet jeśli zawsze można po błagać Radę i dać komuś drugie życie.-Jej oczy zmieniają się na kolor jasnoniebieski.-Słyszę kogoś. . . To chyba Kathlyn. Ale z kimś. . . I to nie Pathouli.-Nagle w niezauważalnie szybkim tempie do Wiktorii podbiega lew.

-Angoo!-Głaszcze lwa.-Jak ja cię dawno nie widziałam!

-Ładny pupilek. Złapałaś go . . . W Pokeball.-Zaczyna się śmiać razem z Inkiem. Beata kreci przecząco głowa.

-Niby się nie lubią, a mają takie samo poczucie humoru.

-Tak. Takie same.-Error i Ink dalej się śmieją. Wiktoria daje polecenie Angoo, aby podszedł do Errora i. . .

-Bardzo śmieszne Error.-Robi dumną minę. Error niepewnie patrzy na zwierze, ale później się uśmiecha i musną zwierze po głowie ręką. Nagle Error się strasznie gliczuje. Nad nim pojawia się pasek ładowania. Ink nie wytrzymuje.

-Ja nie mogę!-Zwija się ze śmiechu.-Tylko czekałem aż to się stanie! Hahahaha!

-A no tak, bo tutaj Angoo wygląda, jak lew. Chyba go zepsułam. . .-Patrzy na Errora i pasek ładowania. Gdy pasek ładowania dochodzi do końca, Error chwile stoi w bezruchu a później drze się na całe gardło.

-DLACZEGO TYLKO MI SIĘ TO ZDARZA!-Ink pada na ziemi i toczy się po ziemi ze śmiechu.

-Beata? Czy tylko my nie dostajemy ataku śmiechu?-Odwraca się do Beaty i widzi . . . .że ledwo powstrzymuje się od śmiechu.-Czy tylko ja nie mam powodów do śmiechu?-Pyta z uśmiechem na ustach. Beata wybucha śmiechem.

-Najwidoczniej tak! Hahaha! Co za komiki!

-Nie no! Zostałam sama na tym dużym świecie. Angoo zrób coś. . .-Angoo zaczyna się przymilać do Wiktorii, aby ją głaskała.-Ty tylko o jednym.-zaczyna głaskać Angoo. Error się uspokaja.

-Dobra, dobra, koniec już tych żartów. Idziemy z tond czy nie?

-Idziemy do domu czy gdzieś indziej?

-Ja wolę już pójść do domu, noga zaczyna mi dziwnie pulsować i boleć.-Patrzy na swoją nogę.

-Idziemy zmienić bandaże. Angoo gdzie zostawiłaś Kathlyn? Przydałaby się.

-Jest niedaleko. Zaraz wrócę z nią.-Pobiegł szybko przed siebie. Chwile czekali. W końcu Angoo wrócił i powiedział.-Jestem. Kathlyn poszła do domu szykować zmianę opatrunku.

-Dobrze. Dzięki. A teraz uciekaj do domu.-Angoo najpierw idzie wolnym krokiem, a potem drastycznie przyśpiesza aż go nie widać.

-Wiecie, że nie mogę biegać prawda?

-Wiem dlatego po prostu otworze przejście do domu i już.-Otwiera dziurę, w której widać pokój Errora.-No to co? Idziemy, wy pierwsi.-Error poszedł pierwszy Beata druga a Ink ostatni. Error położył się na łóżku i czekał, aż przyjdzie Wiktoria. Beata i Ink wyszli na korytarz, by nie przeszkadzać.  

*************************************************

Beata766-I oto koniec. 

Ink-Beata. Pamiętasz? *Pokazuje kartkę Beacie. Beata się rumieni. Error zagląda.*

Error-I pierwszy art od czytelników. 

Beata766-Tak. Dziękuję Lavende12 za przepiękny fan art. Polecam jej książkę. "Rysunki jak z bajki." 

Ink-Oooooooo.

Error-Zamknij się Ink. 

Beata766-Dobra koniec. Za dużo na głowie. Do zobaczenia później. Papa! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro