Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział .3. Wyznanie . . .

  Uwaga! Rozdział może wywołać cukrzyce. XD

*******************************

Wiktoria teleportowała siebie i Beatę do pokoju Errora.

-Error powinieneś odpoczywać. Nie denerwuj się. Przynieść ci coś do jedzenia skoro już wstałeś? Musisz być głodny. -Powiedziała Wiktoria łagodnym głosem. Podeszłam bliżej niego.

-Nie dzięki. Wolę już iść do domu. Już nie potrzebuje waszej pomocy.

-Ooooo nie! Nigdzie nie idziesz!-Krzyknęła niespokojnie Beata.

-Ha! Spróbuj mnie powstrzymać.-Error z trudem podnosi się z łóżka. Beata zmienia się w smoka. Łapie Errora za bluzkę pazurami.

-Nigdzie nie pójdziesz.-Error już ma się teleportować, gdy nagle Beata przytula go.-Error proszę, nie możesz jeszcze ras mnie zostawić.-Oczy Wiktorii zmieniają się na kolor zielony.

-Error. . . Ona ma racje. Jak ją ostatni raz zostawiłeś, była smutna. I taka nieswoja.

-N-Naprawdę?-Patrzy na Wiktorię z niedowierzaniem. Można było zobaczyć u niego lekkie rumieniec.

-Naprawdę. Smutno jej było. Trochę jednak czasu z tobą spędziła przy książce i poza nią. Tak jakby jesteś dla niej kimś ważnym.-Jej oczy zmieniły kolor na złoty.

-Ym. . . nie sądzę, abym był dla kogo kol wiek ważny. Jestem tylko głupim gliczem, który niszczy poszczególne AU.

-Error nie jesteś tylko gliczem. Dla niej jesteś osobą towarzysząca we wszystkim. Kimś, kto wspierał, żartował. Jesteś dla niej ważny, gdyby nie ty. . . Pomyśl, jakby wyglądało jej życie. Byłoby nudne. I jednym z powodów pisania tej książki jesteś ty. Zainspirowałeś ją do tego i dołączyłeś do pisania. Jesteś dla Niej ważny. I nie waż się sprzeciwiać.-Errorowi powiększa się rumieniec, Próbuje go ukryć, odwracając głowę i patrząc w dół. Beata wraca do normalnej postaci.-Nic nie powiesz Error? Naprawdę cię potrzebuje. Mnie możesz wierzyć.-Error jeszcze bardziej się rumieni, bardzo mocno to widać. Ryzykuje. . . Zakłada sobie kaptur na głowę i patrzy w dół. Beata mruży oczy. Nie rozumie jego zachowania. W końcu Error pyta.

-Beata?

-Tak?

-Czy to prawda? No wiesz. . . że jestem dla ciebie ważny?-U Beaty pojawia się rumieniec. Delikatny i nie zbyt widoczny, ale jednak jest.

-T-Tak Error. Jesteś dla mnie naprawdę wa-Error nagle ściąga kaptur i przyciąga Beatę do siebie. Całuje ją. Oboje się rumienia. Wiktoria szepcze do siebie.

-Jest, jest. Udało się.-Pokazuje, że wygrała. Skacze z radości. Ink nie wie co powiedzieć. Po prostu stoi i się patrzy na cały przebieg zdarzeń. Beata chce się przez chwilę uwolnić z uścisku, jednak zauroczenie wygrywa i przytula Errora. Jednak gdy Error chce pocałować ją z języczkiem. Udaje jej się odsunąć od Errora. Przestają się całować. Mówi trochę wkurzona.

-C-Czy ty to zaplanowałaś!?

-Nie.-Od razu czuć sarkazm. Do tego pojawiają się jej anielskie skrzydła.

-Wiktoria! Nie kłam!-Error się uśmiecha szyderczo. Mówi.

-Ej no weź Beata. Widziałem, że ci się podobało.-Beata się mocno rumieni. Wiktoria podchodzi do niej.

-No właśnie Beata, słuchaj Errora.-Opiera się na Beaty ramieniu.-Poza tym widać było od początku. A wiesz, że ja wykrywam kłamstwa.-Beata westchnęła. Jej rumieniec już zniknął. Wiktoria po krótkim namyśle powiedziała.-No to zostawiamy was gołąbeczki samych, abyście sobie ustalili co i jak.-Teleportuje siebie i Inka z pokoju, są pod altanką. Skrzydła Wiktorii zniknęły.  

*********************************

Beata i Error siedzą przez chwilę nieruchomo na łóżku. 

Error-No to shipy poleciały. *Kiwam twierdząco głową. Zaczynam się rumienić.*

Beata766-Nie wieżę, że to napisaliśmy. 

Error-Ja też nie wieżę. Ale hej. Żyje się tylko raz. 

Beata766-Wiem. Ale. . . . to jest takie. . . . *Wzdycha.* 

Error-Może od razu wyjaśnijmy parę spraw. Co ty na to? 

Beata766-Okej. 

Error-A więc tak. . . . od czego tu zacząć? 

Beata766-Od razu mówimy, że tak . . . . j-jesteśmy razem. 

Error-Planujemy dzisiaj maraton. . . .tak z dupy. *Error cicho się śmieje. Patrzę na niego morderczym wzrokiem. Error wdycha.* 

Error-No weź. Jest tak drętwo. 

Beata766-Okej. *Wzdycham kilka razy.*

Beata766-Maraton będzie trwał aż mi wena nie przejdzie. Mam nadzieję, że to szybko nie minie.

Error-Inka na razie nie będzie. Ma pewne "sprawy" do załatwienia, ale na koniec maratonu ma wrócić. 

Beata766-I ostatnie. Ciekawa jestem waszych "teorii". Jak sadzicie co się dalej stanie? 

Error-Kim jest tajemniczy Sans który mnie "ranił"? 

Beata766-I kto jeszcze może dojść do historii? Ciekawa jestem waszych odpowiedzi. Na razie kończymy i za niedługo się widzimy. Papa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro