Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R.4 Martwy punkt

-Asrieel!- krzyk Chary rozległ się w całym domu.
-Czekaj! Dokończę niespodziankę!- Odrzekł głos z kuchni.
-Ale Asriel... Kwiaty więdną! Kiedy dawałeś im wodę?!- Zdenerwowana, ale zdeterminowana obserwowała upadające, brązowe listki złoto-żółtych kwiatów.
Asriel ujawnił się na korytarzu z białym pudełkiem zawiniętym czerwoną wstążką. Podszedł do dziewczyny i położył prezent obok.
-To dla mnie? Jak tak to... Czemu?- Uśmiechnęła się.
-Bo jesteś cała i zdrowa! Nie otwieraj! Chcę nagrać twoją reakcję... Potem zajmę się kwiatami, hee hee hee.- Delikatny głos kozy uspokoił małą.
-Jesteś wielki...- Odrzekła do niego, odchodzącego.
...
-No kurka. Jeszcze wczoraj tu była. Może w kuchni...Ah, jest! Oh. Bateria rozładowana, meeeh, trudno. Chara, baterii nie ma! Już idę!-Bez odpowiedzi.
-Nikt cie nie uczył że się odpowiada? Heheh- C-Chara?! Wypluj te kwiaty! Oszalałaś?-
-Mhhhmm... Co? Nie zachowuj się jak dziecko mamusi.- Odpowiedziała Chara, z prezentem na szyi. Był to wisiorek z sercem, na środku był otwór na klucz...
...
...
Unikałaś każdego ataku... Tylko za każdym razem coraz powolniejsze ruchy i zmęczenie stawały ci na drodze. Teraz wiesz jak to jest bez determinacji.
-Jeszcze stoisz? Nawet bez twojej specjalnej mocy? Yo, pokaże ci moją.- Powiedziała Chara bezlitośnie wymachując nożem w koło. Rożne errory latały na jej ciele. Zakłócenia. To dlatego że ona, to ty. Ale ty jesteś prawdziwa, dlatego ona jest tak zgitchowana. To tylko dusza.
-Widzę ten strach...Ten sam malował się na twarzy Undyne. Głupie istoty.-dodała.

Wyciągnęłaś Flowey'a i powiedziałaś Charze by na chwilę go posłuchała. Dopowiedziałaś że chcesz tylko pomóc. Zaśmiała się i wytarła niby łzę.
-Chara. To ja. Czemu zabiłaś mamę i tatę? Czemu zabiłaś wszystkich? Nawet nie wiesz jak to boli widzieć Frisk w tym stanie! Została o to wszystko oskarżona. Ale... Zapomnijmy o tym. Już nikogo nie ma. Wspomnij sobie stare czasy i wszystkie zaba-- Chara wbiła nóż w twarz Flowey'a. Zniknął. Ktoś cie złapał od tyłu i pociągnął w ciemny kąt.
-Nie bądź głupi. W tym świecie to zabijać albo zostać zabitym.  Frisk! Gdzie jesteś?!-

Nic więcej nie usłyszałaś. Już byłaś w ruinach.
-Już, już. Nie płacz słoneczko.- Powiedziała Mettaton.
-Mettaton, to nie pomoże ona potrzebuje miłości.-wymamrotała Alphys.
Oni żyli, a ty byłaś w objęciach Sans'a, a raczej tylko ty go ściskałaś. Byłaś w szoku bo tym co ten potwór wyrządził Flowey'mu.
Gdy się odwróciłaś, miałaś możliwość dostrzec innych.   
Alphys, która była przy tobie, a obok Mettaton kucająca.
W tle Napstablook który też się rozkleił.
Shyren wręczyła ci wianek z żółtych kwiatów.
Zaczęłaś powtarzać o tym jak bardzo dziękujesz.
-Uh, Cisza! Chara zostanie w zamku! Napsablook będziesz patrzał czy ona tam jest.- Blooky przytakiwał.-Sans, ty jesteś obroną.-Mogę oddać ciało dla tej roboty. Gadająca Alphys zaprzestała bo dennym żarcie szkieleta.-Nieważne... Musimy wydostać Frisk na zewnątrz! Wtedy...Wtedy...Stanie się co ma się stać.-Dokończyła Alphys i uśmiechnęła się do ciebie. Idziemy do laboratorium...I tam zostaniemy na jakiś czas.

Nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś, już wyruszyliście, byliście w Waterfall, prawie w Hotland.
-Kiddo, to tutaj uciekałaś przed Undyne?- Zapytał Sans budząc cię ze snu. Pokiwałaś głową na tak. -Spokojnie, za niedługo znowu zobaczysz Undyne, Toriel, Muffet, a ja...Papyrus'a.- Powiedziałaś że my wszyscy ich zobaczymy. Zorientowałaś się że niesie cię Lesser dog, tak też znowu zasnęłaś.
...

Mięciutkie łóżko... Ahh. Już jesteście. Amalgamate był tuż obok. Pogłaskałaś go.
-Uhh...Frisk. Muszę iść porozmawiać z innymi... Za chwilę przyjdę. Nie wychodź na dwór bo to niebezpieczne!-Przyleciała Alphys. Przytaknęłaś. Ona opuściła pomieszczenie. Ah, jasne że musiałaś wstać...Przypomniało ci się coś. W lodówkach. Pobiegłaś tam a Amalgamate za tobą. Juz tuż przy Lodówkach przyszedło Lemon Bread. -To niebezpieczne. Nie rób tego. Pomożesz tylko sobie.- Zbytnio nie zwracałaś uwagi na to co to mówi. Otworzyłaś lodówkę i wyciągnęłaś strzykawkę z napisem "DETERMINACJA".

----
Wybaczcie za to że w tym momencie ale noo... A ogółem mam wenę ;) no więc... Za niedługo może będzie kolejny... Może...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro