Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R.1 - Prawdziwy Potwór

Gdy delikatnie otworzyłaś prawe oko zorientowałaś się o wcześniejszych wydarzeniach. Jak na samym początku, leżałaś na łożu stworzonym ze złocisto żółtych kwiatów... Słyszysz coś.
-..sk? Frisk!- Ktoś ciebie wołał. Energicznie usiadłaś i obejrzałaś już widziany wstęp do ruin. Nikogo nie było. Dziwne, prawda?
Wstałaś i ruszyłaś do ruin. Asriela w postaci Flowey'ego nie było. Wiedziałaś co będzie. Toriel już idzie, oprowadzi ciebie po ruinach i tak dalej...Tak się stało. Toriel spokojnym ruchem szła do ciebie, a gdy zobaczyła kogo ma przed sobą, podbiegła i przemówiła.

-O mój boże... Nic ci nie jest? Opatrzę ciebie. Ahhh, jestem Toriel, przepraszam za przestraszenie. Codziennie patrzę czy ktoś tutaj nie spadł... O rety, wybacz. Nie możesz chodzić? Widocznie przy upadku zraniłaś nogę. Zaprowadzę ciebi- -odmówiłaś z uśmiechem. Powiedziałaś że nie ma się o co martwić, i spotkamy się w jej skromnym domku. Toriel zaniemówiła. Widocznie nie chciała sprzeczek i dała ci telefon komórkowy. -Moje dziecię. Jak będziesz mieć problemy to zadzwoń. Doceniam twoją determinację.- Zniknęła ci z oczu.

Odrazu ruszyłaś do przodu. Cóż. Byłaś na tyle obeznana że punkty zapisu nie są ci potrzebne.
"Froggit zaatakował!", uśmiechnęłaś się. Co? Nie zrobiłaś tego?
Podniosłaś patyk i zamachnęłaś się. Zamknęłaś oczy. "You won!"
Coś tu jest nie tak. Upadłaś obok prochu z potwora i złapałaś się za głowę. "CZAS NA ZEMSTĘ." Straciłaś kontrolę nad ciałem. Wstałaś i szłaś z namalowanym uśmiechem dalej. Dzierżyłaś patyk, oh. Kolejny Froggit zaatakował. Zrobiłaś co co z poprzednim. Kolejne potwory też zabiłaś. Potwór. Dałaś im wolność a teraz resetujesz grę by ich zabić. Co? Nie zrobiłaś tego?

Spokojna atmosfera zmieniła się po chyba 20 potworze. Poszłaś zapisać grę. "Determinaton." A kolejnym potworem okazałaś się ty sama w ruinach. Zabiłaś wszystkich. "But nobody came" Toriel czeka. Nieświadoma. !!! Odzyskałaś kontrolę nad ciałem! Pobiegłaś w stronę domu Toriel. Płakałaś. Gdy weszłaś do domu, pobiegłaś uściskać Toriel. Siedziała na fotelu w salonie. Ta się uśmiechnęła. Polubiła ciebie. -Moje dziecię, wybacz. Muszę coś zrobić...-Wstawała z perfekcyjnie dużego fotelu i wyszła z salonu. Popatrzałaś na swój niebiesko-różowy sweterek i poszłaś do kuchni...
...
..
.

.
Otrząsnęłaś się naprzeciwko Toriel. Tak jak wcześniej. Pokaż litość i idź dalej. Co? Twój sweter jest zielono żółty... Włosy jaśniejsze i uporządkowane... -Ch..a...ra?- Wyjęczała umierająca Toriel naprzeciw bramy. Odpowiedziałaś. -nic się nie nauczyłaś. Zawiodłaś mnie i Asriel'a. Mamo. Nie wiesz jak to jest. On mnie teraz nienawidzi. Zemsta.- Opuściłaś nóż z kuchni i przeszłaś obok prochu mamy. Idziesz DALEJ.

Determinacja.
---------------------

To moje pierwsze opowiadanie. Wybaczcie ale noooo. :D Kolejny rozdział jutro. Pod...tytułem "Sansowne żarty śmierći"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro