Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11, farba

  Szczerze mówiąc, Kirishima nie wiedział, dlaczego postanowił zostać w domu Minety. Niby nie miał gdzie spać, a Bakugo go ignorował, ale, cholera, Mineta?

  To tylko na jedną noc, przekonywał sam siebie. Albo dobę. Albo tydzień.

  Nieważne jak bardzo chciał, nie mógł zignorować faktu, że Bakugo był na niego wściekły i widocznie nie miał zamiaru się uspokoić. Ostatecznie podjął decyzję, gdy przekroczył próg mieszkania Minoru, już nie było odwrotu, więc...

  Rzucił się do lodówki i miał ją otworzyć, gdy do kuchni wszedł Mineta w szlafroku i papilotach na włosach. Kirishima powoli zaczął się cofać. Niby mężczyzna nie potrafił go zobaczyć ani usłyszeć, ale mógł dosłownie w niego wejść, nawet tego nie czując.

  — Hm, hm... co bym tu dzisiaj zjadł na kolację — mruknął Mineta pod nosem, rozglądając się po zawartości lodówki.

  Eijiro poczuł, że na wzmiankę o jedzeniu jego wnętrzności zaczęły tańczyć tango.

  — Może podsmażę to sobie na patelni i dodam trochę masełka? — Głośno zastanawiał się Minoru, a Kirishima w międzyczasie zaczął powoli zbliżać się do otwartej lodówki. Po chwili przeszczęśliwy trzymał w dłoni jogurt. — Nie, lepiej nie. Muszę zrobić dobre pierwsze wrażenie na randce! — krzyknął i odwrócił się tak szybko, że Eijiro prawie upuścił jogurt.

  Mineta przez chwilę ze zdziwieniem patrzył na miejsce gdzie, jak mu się zdawało, przed chwilą lewitował samotny kubeczek po jogurcie. Zaraz jednak jego myśli i spojrzenie przykuł dzwoniący telefon, do którego natychmiast się rzucił, niemalże przewracając się po drodze o kanapę.

  — No hej, myszko. Tak, ja też się nie mogę doczekać jutra. Och, zapewniam cię, nie będziesz zawiedziona. Jestem wprost nieziemsko przystojny... Tak, zapoznam cię z tym moim kumplem Grabarzem, polubisz go, jest bardzo zabawny...

  Dalszej części rozmowy Kirishima nie usłyszał, bo, nadal jedząc jogurt, zamknął się w łazience.

  Czy Minecie chodziło o Bakugo? Bądź co bądź, na świecie nie było zbyt wielu Grabarzy, a co dopiero w Japonii czy Tokio. Nie mógł znać nikogo innego, ale... jak głupim trzeba by być, żeby nazwać Katsukiego zabawnym?

  Kirishima niepewnie wrzucił brudną łyżeczkę do umywalki, a opakowanie po jogurcie do kosza, stojącego obok toalety.

  Mineta pewnie będzie się zastanawiał, skąd się tu wzięły, pomyślał, ale, miejmy nadzieję, mnie już tu wtedy nie będzie.

  Bo ile Bakugo mógł się na niego gniewać?

  Westchnął i rozejrzał się po łazience. Nie była zbyt duża, mieściły się w niej tylko wanna, toaleta i umywalka. To właśnie na wannie Eijiro zawiesił wzrok.

  Chyba nie miał wyboru.

  Wgramolił się do niej i niepewnie położył, wiedząc, że rano będą go bolały plecy. Zamknął oczy i już miał zasnąć, gdy zdał sobie sprawę, że nawet jeśli Mineta go nie zobaczy, on doskonale będzie widział jego.

  A jeżeli Minoru był jedną z tych osób, które w nocy chodzą do łazienki?

  Dreszcz przeszedł jego ciało, gdy zalała go fala obrzydzenia. Po raz kolejny pożałował swojej decyzji. Powoli wyszedł z wanny i, ciężko wzdychając, ostrożnie uchylił drzwi. Minety nie było już w salonie, pewnie poszedł spać. Bądź co bądź, było już grubo po północy. Eijiro przeciągnął się i ziewnął. Leniwie położył się na kanapie, a zaraz potem, zapominając o Bożym świecie, zasnął.

°•°•°•°•°•°•°

  Obudził go szczęk zamykanych drzwi. Nieco się ociągał, zanim otworzył oczy, a później chwilę zajęło mu przypomnienie sobie, dlaczego właściwie leży na czyjejś kanapie, okryty cudzym kocem.

  Na początku był pewien, że jest u Bakugo. Już miał wstać i z radosnym ,,Dzień dobry!" wparować do jego sypialni, gdy zauważył na wieszaku obok drzwi szlafrok.

  Katsuki nie miał żadnego szlafroka, Kirishima był tego pewien.

  Gdy wreszcie oprzytomniał, tym samym w pełni się budząc, westchnął. Ubiegłej nocy był naprawdę zmęczony i mocno zdenerwowany, z perspektywy czasu włamanie się do cudzego mieszkania wydawało mu się wręcz absurdalnie głupie.

  Powolnym krokiem skierował się do łazienki i ochlapał twarz zimną wodą. Uniósł wzrok na swoje odbicie w lustrze. Był bardzo blady, co, niestety, jeszcze bardziej podkreślały jego czarne włosy.

  Może gdyby wrócił do dawnego koloru, nie wyglądałby na takiego... no, trupa.

  Starając się pozbyć wyrzutów sumienia, zaczął grzebać w szafce pod umywalką, w poszukiwaniach jakiejś farby. Mineta sam farbował włosy, na co wskazywał ich intensywny fiolet. Co stało na przeszkodzie, by miał też inne kolory?

  Ku swojej uldze, po kilku minutach zauważył trzy pudełka po farbach w trzech różnych kolorach. Były tam blond, zieleń i jego ulubiony, czerwień. Bez namysłu wyciągnął rękę po opakowanie i wziął się do pracy.

°•°•°•°•°•°•°

  Kilka godzin później, gdy Eijiro odzyskał dawną prezencję, a obecnie leżał na beżowej kanapie i oglądał telewizję, Mineta wreszcie wrócił do domu. Nie wydawał się być zbyt zdziwiony, gdy zauważył włączony telewizor, pewnie pomyślał, że zapomniał go wyłączyć. Natomiast gdy wszedł do łazienki...

  — Krew! KREW! RATUNKU, POMOCY, KREW!!! — krzyczał, a Kirishima aż zachłysnął się powietrzem, gdy zdał sobie sprawę, że, przez odkładanie tego na później, w końcu zupełnie zapomniał po sobie posprzątać.

  Jeszcze tego brakowało, by Mineta zadzwonił na policję. Wtedy dopiero Bakugo będzie miał problemy z gliniarzami.

  Wrzaski mężczyzny przerwało głośne walenie w drzwi. Przerażony Minoru zaczął krzyczeć jeszcze głośniej.

  — Morderca! Morderca napada mój dom! Ratunkuuu...! — przerwał, gdy zza drzwi dobiegł ich jeszcze głośniejszy wrzask.

  — JEŻELI ZARAZ NIE PRZESTANIESZ DRZEĆ MORDY, NAPRAWDĘ STANĘ SIĘ MORDERCĄ! OTWIERAJ, MATOLE!!!

  To był Bakugo.

  To ewidentnie był Bakugo.

  Mineta, zdawałoby się, jeszcze bardziej przerażony niż wcześniej, ostrożnie uchylił drzwi.

  — P-panie Bakugo! Dzień do-dobry! — wyjąkał, siląc się na niepewny uśmiech.

  Katsuki wzrokiem zlustrował pomieszczenie. Gdyby nie to, że Eijiro w ostatniej chwili schował się za kanapą, zauważyłby go.

  — Co ci odbiło z tą krwią?! — zapytał w końcu, nadal nie opuszczając wzroku.

  — No bo w łazie-ence... — wyjąkał Mineta, który autentycznie rozpłakał się ze strachu.

  Bakugo nie czekał na nic więcej. Stanął przed pierwszymi drzwiami, które zobaczył (Eijiro bardzo uważał, by nie znaleźć się w zasięgu jego wzroku) i znowu spojrzał na Minoru.

  — Tu masz kibel?

  — Ta-ak...

  Bez dalszych pytań wparował do środka i chwilę później ze zdziwieniem przypatrywał się ,,krwi". Nachylił się nad umywalką i zanurzył palec w cieczy, by sekundę później podnieść go do oczu. Ostrożnie powąchał maź i z politowaniem spojrzał na Minetę.

  — Nie znam się na tym, ale jestem pewien, że to farba, idioto. Przecież ona nawet nie ma koloru krwi, jest za jasna — oświadczył i zadowolony z siebie, patrzył, jak Minoru robi się na przemian czerwony i biały na twarzy.

  — A-ale ja nie używam czerwonej... raz się zdarzyło, ale teraz przestawiłem się na fiolet i...

  — Nie obchodzi mnie twoje życie ani to, kogo tu przyprowadzasz, bylebyś nie darł mordy, bo to wszystko słychać, jebany egoisto — warknął Bakugo, a Minoru opuścił głowę.

  — Jaki hipokryta — mruknął cicho Eijiro i natychmiast tego pożałował, bo Bakugo uniósł głowę i powoli zaczął zbliżać się w stronę kanapy.

  Odcinał mu drogę ucieczki.

  Znalezienie Kirishimy nie zajęło mu zbyt wiele czasu.

  — Hej — powiedział ten, starając się przybrać dobrą minę do złej gry.

  Najbardziej przeraziło go to, że Katsuki perfekcyjnie udawał spokojnego.

  — Bakugo...? Co pan...? — zapytał Mineta, zauważywszy nachylającego się nad kanapą Katsukiego.

  — Nic, wychodzę. Żeby mi to było ostatni raz — powiedział, a Eijiro nie miał pojęcia czy było to skierowane do niego, czy raczej do Minoru.

  Bakugo, nadal zaciskając dłoń na nadgarstku Kirishimy, wszedł do swojego mieszkania. Dopiero tam go puścił.

  — Co ty sobie wyobrażasz, do kurwy nędzy?! — wrzasnął zaraz po tym, jak drzwi zostały zamknięte.

  — Kazałeś mi się wynieść, pamiętasz? — mruknął Eijiro, a Bakugo poczerwieniał na twarzy.

  — Ale nie do Minety! Nie było cię cały dzień! Martwiłem się o ciebie, rozumiesz?! — krzyknął, po czym zaraz zatkał sobie usta ręką. — Nie słyszałeś tego — mruknął i poszedł do swojej sypialni, głośno trzaskając za sobą drzwiami.

  Tymczasem w głowie Eijiro powstał prawdziwy chaos.

  Bakugo się o niego martwił.

  Kirishima wiedział, że Katsuki był w tym momencie mocno poddenerwowany, w końcu Mineta o mały włos nie odkrył jego tajemnicy, i normalnie pewnie nawet by nie pomyślał o czymś takim.

  Wiedział to, więc dlaczego miał ochotę skakać z radości?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro