Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Szliśmy tak już bardzo długo aż zapadła noc. Przechodzimy koło domu Undyne i się zatrzymałam.

- Rose czemu stanęłaś? – Zapytał się mnie nie spokojnie

- Tak sobie myślę żeby ją odwiedzić co o tym sądzisz?

- Nie!

- Sans proszę ona to zrobiła bo jej król kazał

- Skąd wiesz?

- Spójrz przez jej okno ona tam siedzi i płacze

- A jeśli płacze z innego powodu?

- To nic

- Nie! – Powiedział to bardzo stanowczo

- Jak chcesz to sobie tu stój ja idę

- Nie! – Złapał mnie za rękę i nie chciał puścić – Idziemy z stąd!

Stałam jak słup i nie chciałam się ruszyć, ale Sans mnie pociągną, a ja wtedy usiadłam na ziemię

- Chodź! – Był bardzo zezłoszczony

- Nie! A może ona jest samotna i...

- Nie!!! – Krzykną na mnie bardzo głośno

Był bardzo zezłoszczony bo mu aż zaczęło świecić oko i wylatywać z tego oka niebieski dym. Wystraszyłam się i aż się skuliłam i mi poleciały łzy. Nigdy go takiego nie widziałam oprócz w wtedy jak Undyne...

- Wstawaj! Teraz! – Nie przejął się tym że się wystraszyłam

Wyrwałam się i zaczęłam biec w stronę domu Undyne

Puk, Puk – Kto tam? – Zapytała się Undyne

- Człowiek. Proszę otwórz! – Otworzyła drzwi, a ja tam wleciałam i zaraz trzasnęłam drzwiami i pozamykałam na cztery spusty

- Człowieku dlaczego ty wchodzisz nie boisz się mnie bo wiesz ja cie chciałam zabić i zabrać ci dusze i zanieść ją do króla – Nie była tak jak wcześniej przerażająca

- Nie, nie boję się ciebie, ale nie wiem czemu Sans jest taki zły na mnie – Spuściłam głowę

- To przez to że już on mnie nie lubi, a jak on kogoś nie lubi to taka ty nie może się do mnie zbliżać.

- Czemu płakałaś?

- Nie płakałam ja nie płaczę

- Nie okłamiesz mnie wdziałam cie przez okno

Puk, puk, puk. Sans się dobija do drzwi

- Undyne może chcesz zacząć od nowa?

- O co ci chodzi?

- No wież ty będziesz moją koleżanką a ja twoją

Przytuliła mnie i poleciały jej łzy – Tak – Ucieszyła się

- Rose wyłaś! – Sans krzyczy – Albo zaraz popsuję drzwi, ale jak tam wejdę to nie ręczę z siebie

- Undyne lepiej Pójdę – Mrugnęłam do niej – Później się kiedyś spotkamy

- Dobrze

Wyszłam i pomachałam do Undyne, ale Sans wziął moją rękę i mnie pociągną i prawie się wywaliłam.

- Chodź i się tam nie odwracaj

- O co ci chodzi!?

- Chodź a nie gadasz – Spojrzał się na mnie ze złością

Szliśmy w ciszy przez parę minut

- Gdzie idziemy? – Zapytałam

- Do motelu

- Aha

*****

TIME SKIP

*****

Jesteśmy w motelu

- Poczekaj wynajmę nam pokoje

Tylko kiwnęłam głową na tak. Sans poszedł załatwić pokoje. Obiecałam sobie że jak na razie się do niego nie odezwę

- Chodź – Pokazał mi drogę gdzie mam iść – Przykro mi, ale jest tylko jeden pokuj a w nim jedno łóżko, ale spoko ja będę spał na fotelu – uśmiechną się, ale ja tylko na niego zerknęłam

- No i dobrze – Powiedziałam to bardzo cicho i Sans tego nie usłyszał

- Słucham? Nie usłyszałem możesz powtórzyć?

- Nie! – Zaczęłam biec. Sans próbował mnie złapać, ale się wyślizgnęłam

- Rose czekaj! – Też zaczą biec i na moje nieszczęście mnie złapał – Czemu uciekasz?

- Czemu tak potraktowałeś Undyne?

- Bo tak! Co cię to obchodzi!?

- znowu się na mnie drzesz – Zaczęłam płakać

- Yyy... Przepraszam

- Tylko tyle umiesz powiedzieć? Głupie przepraszam? Masz mi wytłumaczyć dlaczego tak ją potraktowałeś
- Nie! I chodź jeśli nie chcesz żebym na ciebie krzyczał

Poszłam za nim bo nie chciałam się kłócić

Jesteśmy już w pokoju.

Poszłam się umyć a potem się położyłam spać

- Dobranoc – powiedział do mnie Sans, a ja na niego tylko zerknęłam

********************************

Bajooo...:*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro