Rozdział 8
- Bo Ją kocham – Pad na ziemię i usuną kości wokół Undyne a w tedy Undyne uciekła.
- Jak kto? Przecież to człowiek.
- Wiem, ale jak ją pierwszy raz zauważyłem byłem zarumieniony, ale na szczęście nie zauważyła.
- Ale to nic nie...
Wyszłam za drzewo i przytuliłam Sansa a wtedy on się skulił i płakał
- Przepraszam cie Papyrus nie chciałem tego powiedzieć, że nie jesteś moi bratem... Przepraszam
Sans znikną a ja spadłam na ziemię.
- Daj rękę pomogę ci wstać – Papyrus dał mi rękę
- Dziękuje – wzięłam jego rękę i wstałam
- Co widzi w tobie mój brat? – Zapytał się mnie z kwaszoną miną
- Nie wiem, ale on o mnie za... - Urwał mi się film
*****
TIME SKIP
*****
Leżałam na czymś twardym i zimnym. Ktoś mnie trzymał za rękę. To był Sans ,czego mogłam się spodziewać.
- Rose obudziłaś się wreszcie. Już się bałem że się już nie obudzisz
- Ile tak leżę? – Zapytałam Sansa
- Już prawie tydzień
- Cooo...! – Od razu usiadłam
- Leż musisz mieć siły
- Na co?
- Na powrót do domu
- Jak kto?
- Musisz przejść przez bramę w zamku Azgora
- Co?
- No wiesz ty jesteś nie z tego świata tylko... Yyy... Alphys!
- W-więc z tego co wiem z badań w swoim świecie jesteś w szpitalu i za każdym razem jak ty się tu zranisz tam będziesz też raniona, a jak tu zresetujesz to tam umrzesz, więc nie możesz resetować bo znikniesz na zawsze z tego świata, a w tamtym umrzesz.
- C-co jak kto przecież... Nie, nie, nie to wszystko to sen wy, szpital, to wszystko... nie, n-nie – Zaczęłam strasznie płakać a Sans mnie przytulił
- Nie martw się Rose pomogę ci i nie dam ci się skrzywdzić, okej?
- Nie! Nie będziesz się dla mnie narażać!
- SPOKOJNIE CZŁOWIEKU ON JEST NAJLEPSZY W TE KLOCKI Z RATOWANIEM NEHY HEH HEH – Powiedział Papyrus
- Taaa... wiem
- skąd niby? – zapytał się Sans
- Z gry
- Z gry? – Zapytała się Alphys
- To z mojego świata
- Aha – Była zdziwiona- Dobrze wyruszajcie
- Dobrze – Powiedział Sans
Wyszliśmy z laboratorium Alphys i zobaczyłam lawę.
- Hej Rose a pamiętasz coś z rozmowy mojej i Papyrusa? to wtedy jak się z nim pokłóciłem.
- Nie a była taka rozmowa? – Skłamałam
- Nie, nie było.
- Aha... to czemu się pytasz?
- A tak sobie – Uśmiechną się do mnie.
- Okej
Musieliśmy się cofnąć do domu Sansa, a było daleko.
*****
TIME SKIP
*****
- Poczekasz chwilkę pożegnam się z Papyrusem i wezmę jeszcze jakieś jedzenie i inne rzeczy okej?
- Okej
*********************
Bajooo...:*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro