Rozdział 13
Szliśmy przez godzinę w stronę zamku Azgora aż usłyszałam jakiś głos.
- Stójcie – Powiedziała to Undyne
Sans odwrócił się gwałtownie w stronę Undyne.
- Czego chcesz? – Sansowi zaczęło świecić oko i lecieć dym
- Oj Sans ty wiesz po co ja przyszłam i się tak nie denerwuj
- Nie dam ci jej –za ją zaczął latać Gaster Blaster – Jeśli się ruszysz w naszą stronę zginiesz
- Oj nie zabijesz mnie, a ja nie zbije ciebie bo jesteś dobry w walczeniu, ale ona nie umie walczyć – Zaczęła się uśmiechać
- Będę jej bronić tak długo jak tylko potrafię
- To nie będzie trwało długo – Undyne rzuciła magiczną włócznią w Sansa i trafiła go w rękę
- Aaa... - Krzykną Sans z bólu i się złapał za rękę
Podbiegłam szybko do niego i rozerwałam swój sweterek i przyłożyłam skrawki materiału do jego ręki
- Uciekaj z stąd zatrzymam ją tak długo jak tylko potrafię
- Nie, wcześniej uciekłam, ale teraz cię nie zostawię
- Poradzę sobie - Undyne rzuciła włócznią we mnie, ale ją ominęłam – Uciekaj poradzę sobie, raz ci się udało to ominąć, ale ataki będą coraz trudniejsze i ich nie ominiesz
- Nie
- I tak nie zdoła uciec, więc po co ma się trudzić Hahaha – Śmiała się bardzo głośno
Wstałam i wzięłam patyk do ręki
- I co ty chcesz zrobić z tym patyczkiem co?
- Będę bronić Sansa
- Hahaha ty go nie musisz bronić tylko siebie – Rzuciła we mnie włócznią, a ja ją ominęłam z łatwością
- Jestem w to naprawdę dobra bo pokonałam ciebie wiele razy i Sansa i inne potwory które były strasznie trudne a ty to łatwizna bo znam twoje ruch na pamięci
- Cooo...! Jak to?! – Zaczęła rzucać wieloma włóczniami a ja je wszystkie ominęłam
******
SANSA
******
Ał moja ręka. Muszę wstać, muszę bronić Rose, nie mogę. Co, co ona mówi – podsłuchałem Rose jak gada o tym że zna ataki na pamięć – Co jak to aaa... to z gry no tak, co?! O jeju okej muszę wstać nie mogę – usiadłem na podłodze i dostałem w nogę włócznią – Aaa... - Położyłem się na podłodze
- Sans nic ci nie jest – Dostała włócznią w plecy – Aaa...
- Rose – Wstałem z bólem i łzami – Rose już idę do ciebie wytrzymaj – Undyne stanęła mi na drodze i nie mogłem jej nic zrobić bo byłem zbyt słaby
- Oj jeśli chcesz tam pójść to musisz mnie pokonać Hahaha to jakoś tak powiedziałeś co nie – Zaczęła się strasznie śmiać
- Jeśli będzie trzeba będę walczyć za nią mogę nawet zginąć
- Oj nie mów tak bo nie dotrzymasz słowa bo mówiłeś tak też jak była tu Chara, ale nie żyje.
- Ona była zła i zasłużyła na śmierć, ale ona taka nie jest
- Też tak mówiłeś, a tu bum zaczęła zabijać
- Zamknij się – Rzuciłem ją kością ledwo to ominęła, ale ją drasnęło
- Ał nie przesadzasz chyba nie chcesz walczyć ze mną jesteś zasłałby, a ten sweterek już przecieka
Zacząłem rzucać kościami i strzelać Gasterami, ale za wolno bo to omijała, ale ledwo co ma dużo ran, draśnięć i siniaków próbowała we mnie trafić, ale bez skutku. Aż w ją trafiłem i padła na ziemię
- Co teraz mnie zabijesz?
Spojrzałem na Rose i się uspokoiłem i już nie chciałam jej zranić
- Nie, nie zabije cie, ale masz mi i jej nie wchodzić w drogę okej?
- Dobrze wygrałeś, więc tak zrobię bo mam jeszcze honor – Ona odeszła kuląc się
Pobiegłem szybko do Rose i patrzyłem czy jeszcze żyje. Żyła i nie dostała aż tak bo jej nie przebiło na wylot.
- Hej Rose wstawaj – Zacząłem ją klepać po policzku
******
ROSE
******
Widziałam coś białego, coś mi kapało na twarz, ktoś do mnie mówił. Czekaj to Sans – Usiadłam na ziemi – Ał plecy mnie bolą
- Rose – Przytulił się do mnie – nic ci nie jest. Jak dobrze że wstałaś bo już myślałem że cię nigdy nie zobaczę
- Spokojnie Sans wszystko gra – Uśmiechnęłam się a on mnie mocniej ścisnął – Sans nie ściskaj mnie tak bo mnie plecy bolą i ty masz coś z ręka i nogą
- Okej – Zostawił mnie
- Co z Undyne?
- Yyy... ona odeszła i już nam nie będzie wchodzić w drogę
- To dobrze
- Tak masz rację, ale daleko mamy do domu Azgora?
- Nie
- O...
- Co się stało?
- No bo wiesz pewnie będziemy musieli walczyć, a bardziej ja z Azgorem
- Ta masz rację będziemy musieli walczyć
- Taaa.... Lepiej odpocznijmy
- Tak masz rację – Mrugną do mnie Sans
- Ale gdzie pójdziemy ty nie masz siły ja mam rozwalone plecy i jak długo będą się nam goić rany?
- Rany bardzo szybko bo jutro już ich nie będzie a spać możemy tutaj, więc dobranoc – Położył się koło mnie
- Tak masz rację – A ja położyłam się koło niego i się przytuliłam – Dobranoc – Powiedziałam i poszłam spać
- Tak dobranoc – Też poszedł spać
******************************
To jest przed ostatni rozdział :'( ale nie ma obaw mam już pomysł xDD
Bajooo...:*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro