Rozdział 7
- Ile masz lat i twój brat?
- Mam 20, a Pap 17. A ty ile masz lat?
- Mam tyle samo lat co twój brat – Uśmiechnęłam się do niego
- O...
- CHODŹCIE!!! – Wydarł się na nas Papyrus
- Już idziemy – Powiedział Sans z uśmiechem
A ja się tylko uśmiechnęłam.
- Gdzie idziemy? – Zapytał się Sans
- DO GRILLBIEGO A GDZIE NIBY INNDZIEJ? CHYBA ŻE CHCESZ POKAZAĆ OKOLICĘ CZŁOWIEKOWI
- Jak uważasz dzieciaku?
- Po pierwsze nie jestem już „prawię" dzieciakiem, po drugie możemy pójść do grillbiego i potem się przejść, a po trzecie NIE MÓW DO MNIE DZIECIAK!!! Torbo na śmieci z uśmiechem – O jeju co ja powiedziałam! Nie powinnam tak powiedzieć – Przepraszam cię Sans
- Za co mnie przepraszasz nic się nie stało – Uśmiechną się.
- CHODŹCIE BO NIC NIE ZROBIMY – Zezłościł się Papyrus
- Okej, a i Sans jeśli chcesz możesz mnie nazywać dzieciak.
- No spoko dzieciaku Hehehe
- SANS! NIE OBRAŻAJ CZŁOWIEKA!
- Okej, okej nie złość się Pap bo ci zaraz dym z uszu wyleci, Hehehe
- SANS!!! NIE ŻARTUJ!!!
- Chodź dzieciaku bo zaraz się udusimy przez dym – puścił mi oczko
- Hehehe śmieszne Sans – Ledwo to powiedziałam ponieważ strasznie to było dla mnie śmieszne.
- SANS! BO SIĘ NAM CZŁOWIEK UDUSI... CZEKAJ, ZARAZ, SANS!!!
- Oj Pap nie narzekaj, Hahaha – powiedział to ledwo bo nie mógł się przestać śmiać.
- Chodźcie – Powiedziałam
Wyszliśmy z domu i spotkaliśmy innych potworów. Trochę... się nich bałam i jak spotkaliśmy jakiegoś potwora zaczęłam się coraz bardziej zbliżać do Sansa ponieważ czułam, że mnie ochroni.
*****
TIME SKIP
*****
Zjedliśmy i zwiedziliśmy prawię całe osiedlę.
- CHODŹCIE POKAŻE WAM COŚ ZA TAMTYM GŁĄZEM PRZYGOTOWAŁĘM COŚ DLA WAS UCIESZYCIE SIĘ! – Był smutny, ale chciał to ukryć
- Taaa... A co tam jest? – Zrobił krok do tyłu i się bardziej zbliżył do mnie.
- NIESPODZIANKA! – Powiedział to nie spokojnie
Przed głaz wyszedł jakiś potwór. Nie mogłam sobie przypomnieć jaki to był.
- Rose uciekaj! Teraz! – Krzyknął do mnie Sans
Ale nie mogłam się ruszyć
- Uciekaj! – Znowu krzyknął
Otrząsnęłam się i zaczęłam biec, ale przypomniałam sobie też mojej mamy twarz jak też nie mogła się ruszyć i poleciały mi łzy.
Zdołałam uciec tylko za drzewo bo dalej nie mogłam biec. Zerkałam na nich.
- Obiecałeś mi że niej nic nie powiesz! Dlaczego to zrobiłeś!? – Sansowi zaczął się załamywać głos i zaczęły mu lecieć łzy.
- Sans dlaczego ci lecą łzy i krzyczysz a przede wszystkim ją bronisz, dlaczego? – Był zaskoczony i smutny
- Najpierw mi odpowiedz dlaczego jej powiedziałeś?! – Ten potwór nie ma ruchu przez kości.
- Bo mu kazałam, a i on mnie bardziej lubi niż ciebie Hahaha – Potwór się zaczął głośno śmiać.
- Czyli zdradziłeś mnie i Rose?
- NIE SANS TO NIE TAK!
- Nie trudź się bo ot teraz braćmi nie jesteśmy – Powiedział to stanowczo ale z łzami
- Ale jak to... - Papyrus był bardzo zaskoczony i łza mu podleciała do oka
- Ale teraz odpowiedz Papirusowi dlaczego bronisz tego człowieka – Powiedział to potwór do Sansa
- Zamknij się Undyne!!!
- Odpowiedz! – Odpowiedziała to z uśmiechem
Dlaczego on mnie broni? Powinien stanąć po stronie Papyrusa a nie mojej.
- POWIEDZ DLACZEGO NIĄ BRONISZ! ODPOWIEDZ! – Powiedział Papyrus
Sans się bardzo wkurzył i zaczęło mu oko świecić na niebiesko i tak jakby wylatywać dym.
Ale się poluźnił i prawie pad na ziemie, ale nadal miał łzy w oczach i niebieskie światełko z dymem
- Bo...
*****************
Ale przerwałam tak wiem jestem wredna xDD mam nadzieje że sie podoba xDD
Bajooo...:*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro