Rozdział 10
*****
Sen
*****
Leżę na czymś twardym, co się dzieje? Nie mogę się ruszyć, co mam przed twarzą?
- Dobrze, już skończyliśmy możemy ją zawieść na salę – Powiedział doktor.
- Dobrze. – Powiedziała pielęgniarka
Zawieźli mnie do jakiejś sali, mama trzyma mnie za rękę.
- Kiedy się obudzi? – Zapytała się mama doktora.
- Za nie długo powinna się obudzić, po tej operacji będzie już zdrowa.
- To dobrze – Mama bardziej mi ścisnęła rękę.
Ja tak nie czuje żebym się obudziła. Znowu kula. To zły znak zmniejsza się coraz bardziej i bardziej, ale teraz płakać nie będę ani krzyczeć
*********
Czuję na sobie coś ciężkiego i lecący wiatr w moją stronę. Odwróciłam się w stronę powietrza, a koło mnie leżał Sans, spał i był we mnie wtulony coś mu się musiało złego śnić bo jest nie spokojny
- Ał... - Powiedziałam to na głoś ponieważ ścisnął mnie mocno za rękę. – Sans obudź się.
- Aaaa... - Sans krzyknął i usiadł.
- Sans, co się stało?
- Myślałem, że się do mnie nie odzywasz.
- Ta tak było, ale teraz mów co się stało.
- Nie ważne, a i sory, że tu leżę – Zaczyna wstawać, ale ja go złapałam za rękę.
- Nic się nie stało, ale wiesz co twoja ręka jest strasznie koścista – Mrugnęłam do niego
- Ta Hehehe lubię cię jak jesteś uśmiechnięta, a nie smutna albo wystraszona – spuścił głowę.
- Tak? To czemu mnie wczoraj wystraszyłeś?
- Przepraszam... naprawdę przepraszam.
- Nic się nie stało, ale wytłumacz mi dlaczego jej tak nie lubisz.
- Bo... bo ona chciała cię zabić, a ja mam cię chronić.
- Umiem się bronić.
- Nie, nie umiesz. Uwierz mi. Dlatego jestem z tobą.
Odwróciłam się od niego, ponieważ się na niego obraziłam.
- Oj nie obrażaj się.
Ja ani drgnęłam.
- Oj no weź. – Szturchnął mnie.
- No dobra, ale idę się umyć i zaraz ruszamy. – wstałam, a Sans mnie złapał za rękę, ale zaraz puścił.
*****
SANS
*****
Złapałem ją za rękę, ale zaraz ją puściłem bo nie chciałem jej zatrzymywać. Jak się na mnie spojrzała to schowałem twarz bo czułem, że się zarumieniłem. Czy ja mam powiedzieć jej dlaczego nie lubię Undyne? Czy mam jej powiedzieć, że kiedyś była taka jak ona? I Undyne chciała ją zabić bo jej zaufała tak jak ona też jej mam to powiedzieć? I... I że ją kocham? Nie... Nie to dla jej dobra, ale jak jej nie powiem do będzie chciała się zaprzyjaźnić i... i też ją... – Poleciały mi łzy – Ale tamta dziewczyna Chara była zła i dobrze, że zginęła, ale ona Rose jest dobra może jej później powiem, ale w tym momencie nic jej nie powiem.
- Hej Sans, przyniesiesz mi ręcznik bo ja zapomniałam!
- Ta za chwilkę. – wstałem i wziąłem ręcznik. – Masz Rose. – Zasłoniłem ręką oczy, żeby na nią nie patrzeć.
- Dzięki.
Wyszła i jak zawsze piękna.
*****
ROSE
*****
Chyba nie widzi, że jest zarumieniony, ale nie powiem mu tego bo się zawstydzi.
- Idziemy? – Zapytał się mnie Sans.
- Tak. – Odpowiedziałam z uśmiechem.
*********************
Bajooo...:*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro