Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Których wybieram? +18


-Ooo, a co ty tu robisz?~ - nagle zesztywniał
-Co ty masz na sobie?~

-Ee to .. bluza od.. przyjaciela? ;-; - wątpię że to kupi

-...Ona mi kogoś przypomina~ Chyba nie chcesz wracać do siebie?~

-Ee.. znaczy.. a nie mówiłam że chce wrócić?

-Nie podoba ci się tu?~

-Łoł nie chce się w to mieszaććć.. lepiej pójdę a wy sobie wszystko wyjasnijcieeee

-Eheh chcesz mnie tu zostawić z nim? - szepnęłam do niej

-Spokoo dasz radęęę.. - szepnęła do mnie i wyszła

-E-Ej!... Yyy to ten..

-To jak?...~ - patrząc na mnie, jego oko zaczynało płonąć.. to było straszne.. ponieważ uśmiechał się przy tym..

-Ehehe... ja.. mam tam przyjaciół i .. ii--- - objął mnie i pocałował na siłę

-Nie możesz stąd odejść ~

-A-Ale chyba musze..

-Chyba?~

-Ee j-ja miałam na myśli..

-Wyjaśnijmy sobie coś.. których braci wolisz?~

-To oczywiste że... Ee .. No.. Ym..

-Nie możesz zdecydować prawda?~ Pomogę ci~

Szkielet wystawił język w moją stronę, złapał za rękę i przeteleportował do swojego pokoju

-S-Sans.. nie musisz tego robić..

-Chce udowodnić że jestem od nich lepszy..~

-Nie musisz.. wiem że ty naprawdę taki nie jesteś... jesteś miłym szkieletem..

Jego oko zgasło i opuścił głowę..

-S-Skąd to wiesz.. wygadałem ci?~

-No.. ta.. poszłam później do Alphys i powiedziała jak to dokładniej wygląda..

-Oh.. - usiadł na łóżku i zakrył twarz rękami, a ja usiadłam obok niego i go przytuliłam

-Każdy z was jest wyjątkowy na swój sposób.. nie martw się .. wiem że nie chcesz być zboczony na siłe

Sans chyba płakał .. chyba na chwile był normalny

-Wiem.., nic na to nie poradzę..~

-I wiesz.. niedługo będę musiała wrócić do domu.. ale nie martw się .. nie zapomnę o tobie i Papyr--- Aaa!

Sans złapał mnie za rękę i przewrócił na siebie

-Nigdzie nie wracasz~

-J-Jak to nie? Heh wiesz ale musze..

-Nic nie musisz~ - pocałował mnie delikatnie

-Ehehe.. wiesz... to nie jest najlepszy pomysł..

-Nie masz tu nic do gadania laleczko~

Sięgnął po moją bluze którą miałam na sobie i chciał ją ściągnąć .. ale uderzyłam go w rękę

-Ał.. Oh sprzeciwiasz się?~ lubię niegrzeczne~

-Nie dotykaj mnie... - byłam stanowcza w tym co mówię, ale jednak trochę się go bałam

-No cóż .. sama się o to prosisz~ - użył swojej magii na mnie i znieruchomiałam 

- Teraz będzie prościej~

-Szybko ściągnął mi bluze Sansa i koszule co miałam pod nią.. pozostawiając mnie w staniku.. chory zwyrol

Sam ściągnął u siebie kamizelkę i spodenki pozostawiając koszule z serduszkiem

Widać że był już dość napalony, ponieważ jego penis stał w pełnej okazałości

-Eee.. s-sans.. błagam.. nie rób mi teg--- Aaah! - wszedł we mnie z całej siły, wcześniej ściągając magią moje spodnie i bieliznę

Jęczałam w bólu i delikatnej rozkoszy, a Sans cicho dyszał przy moim uszku

Spojrzałam na niego ze łzami, wyjąc z bólu..
A on spojrzał na mnie z sercem w oku i radością na twarzy

-Ah.. Ał.. N-Nie byłam aaagh gotowa....

-Spokojnie zaraz się przyzwyczaisz~ - po czym zaczęliśmy się całować.. po pewnym momencie ból zamienił się w niewyobrażalną rozkosz, a ja straciłam nad sobą panowanie

Delikatnie przygryzłam mu język na co on zareagował cichym dźwiękiem rozkoszy... chyba to polubił ..

W końcu nie mogłam wytrzymać, odczepiłam się od jego "ust" i zaczęłam naprzemiennie ssać i lizać jego szyje... dlatego oboje jęczeliśmy cicho do siebie.. ciężko przy tym oddychając

Po chwili Sans zaczął mówić do mnie zmęczonym głosem

-Ej.. Ja zaraz.. zaraz...~

-J-Ja chyba.. t-też..

Oboje doszliśmy w tym samym momencie ... to było niesamowite... Sans cały zmęczony wyszedł ze mnie powoli, a jego sperma wyciekała ze mnie...

Na szczęście wiedziałam że mnie nie zapłodni dlatego dałam mu dość we mnie...

-Kocham cię~ piękności ty moja~ - uśmiechnął się i mrugnął do mnie

-Z-Zamknij się!.. - cała byłam czerwona i udawałam focha

-Heh dam co teraz trochę więcej rozkoszy~

-O czym ty mówisz? E-Ej! - Sans rękami rozłożył moje nogi i nagle zaczął lizać i ssać moją pussie, co jakiś czas wkładając tam język i penetrując mnie od środka

-A-Aagh! Z-za dużo! Aaaahhh! ... w-więcej! Aaaaggh! - nogami objęłam jego głowę żeby mocniej lizał .. w końcu doszłam drugi raz

-Aaaaaahh! - ciężko oddychałam...

-Teraz czuje się usatysfakcjonowany~ dam ci odpocząć~ - pstryknął palcami i zniknął ..

Ja leżałam tylko na łóżku ciężko oddychając.. w końcu podniosłam swoje ciuchy, ubrałam i zasnęłam na jego łóżku ...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Eloooo

Ale mi się supi pisało ten rozdział .. chyba wiecie czemu

😏😏😏😏

Dziękuje za wszystkich czytelników których nabiłam tym opowiadaniem.. mam nadzieje że zostaniecie ze mną na dłużej 😘

Do następnego! ❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro