Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 4


-Dobra mam dosyć! Wytłumacz mi o co tutaj chodzi?! - spojrzał na mnie mając łzy w ,,oczach"

-To projekt mojego ojca! Kazał Dr.Alphys mi to wstrzyknąć.. i .. teraz jest lepiej i mogę to trochę opanować, ale wtedy.. nic nie mogłem zrobić .. tak samo wszyscy inni.. teraz poszli dlatego nikogo teraz nie ma..

-Czy Papyrus też to dostanie?

-Ta.. ale w sumie żałuje że to wziąłem czuje się przez to tylko gorzej i coraz trudniej nie być zboczonym..

-O nie! Papyrus nie może tego wsiąść! - chciałam wybiec z domu ale Sans złapał mnie za rękę

-Nic z tym nie możesz zrobić ślicznotko~ to była prośba naszego ojca żeby to zrobić właśnie dziś~ - spojrzałam na Sansa za zdziwieniem

-A która jest godzina?

-Równiutko północ~

-Czyli za pare godzin mnie tu nie będzie... musze coś z tym zrobić! - wyrwałam się z uścisku Sansa i wybiegłam co sił w nogach do Dr. Alphys

Kiedy widziałam już z daleka jej budynek jakaś postać wychodziła z niego i podążała powoli w moim kierunku

-Papyrus? .. - odrazu zwolniłam kroku.. a postać przede mną zatrzymała się

-Hej dzieciaku~ - podszedł do mnie szybko i przytulił

-Wszystko gra? - nie byłam pewna czy wszystko z nim gra

-Jasne~ - jego twarz zbliżyła się do mojej..

-P-Papy? - wystraszyłam się trochę

Zbliżył się tak jakby miał mnie zaraz pocałować

-Aww no nie mogę! Tak słodko wyglądasz.. ale obiecałem sobie coś przecież co nie? - odsunął się i uśmiechnął

-Papyrus! Jesteś normalny! - rzuciłam mu się na szyje i mocno przytuliłam, a on odwzajemnił przytulaska

-Wystraszyłem cię co nie? Hehe - głupio się uśmiechnął i wziął mnie na ręce

-Ty.. nie chciałeś tego czegoś co podali Sansowi?

-Nie.. obiecałem coś co nie? Poszedłem do Alphys powiedzieć żeby zaprzestała tych testów mojego ojca i dała sobie spokój .. No i zadziałało

-Jesteś niesamowity! - zaskoczyłam z jego rąk

-Idziemy do domu? - na co ja odrazu przytaknęłam i poszliśmy razem w jego stronę

Po chwili praktycznie byliśmy pod drzwiami.. a ja byłam cała zmarznięta

-Ale mi z-z-zzimno... - dygotałam

-Oooo witajcie!~ Papy No jesteś już~

-A no jestem

-Jak to już? Wiedziałeś o tym?

-No wiedziałem o jego planie ale nie chciałaś mnie wysłuchać do końca~

-och.. to co robimy zostało nam pare godzin

-Nie wiem jakieś pomysły?

-Ja mam pomysł~

-Ciebie to nawet nie słuchamy

-Oj No nie bądź takaaaa~ rozgrzeje cię~ - podszedł bliżej do mnie i położył dłoń na mojej twarzy

-Ehehe.. lepiej jednak sobie odpuścić.. - odwróciłam twarz w inną stronę

-Bro spokojnie.. nie musisz tego robić co chwile

-No prooosze~ tylko raz~ - Papyrus pomyślał chwile

-Ehh dobra, ale tylko teraz.. - Czej co?!

-Nareszcie!~ - Sans magią przeniósł nas na kanapę

-Przepraszam? O co tu chodzi? - spojrzałam błagająco na Papsa

-Wybacz.. czasem trzeba zaspokoić jego rządze

-Co? Błagam powiedz że żartujesz... - Sans złapał mnie za policzek

-Ja jestem tu a nie tam~ - spojrzałam w jego stronę, a jego oko płonęło jak nigdy z białym sercem w środku.. patrzył na mnie porządająco

-Spróbuje czegoś czego jeszcze nigdy nie próbowałem~

-Proszę?

Sans rzucił się na mnie, całując się ze mną.. jego oko zaczęło mocniej świecić i nagle zobaczyłam mojego Sansa... nie jakiegoś Lusta.. odrazu rzuciłam się na niego i zaczęłam radośnie całować i przytulać

Kiedy po chwili zamiast Sansa znów był Lust i ten ich świat

-Co? Co się dzieje? Sans? Co ty zrobiłeś?

-Łał to serio działa!~

-To była iluzja?

-Bardziej hipnoza hehe~ będę to musiał wypróbować na innych~

-Aha? ;-;

-Heh ignoruj go.. to co .. wracasz do domu nie?

-No ta..

-Będziesz choć trochę za nami tęsknić?

-Za mną napewno nie..~

-...Będę tęskniła za wami oboje .. nawet jeśli oboje czasem byliście nieznośni

-Aww~

-Nie przesadzaj

-Całe to doświadczenie które tu zebrałam.. zostanie ze mną na zawsze.. czasem było fajnie czasem mniej... ale nigdy was nie zapomnę

Paps powstrzymując łzy złapał mnie za rękę

-Chodź.. pójdziemy do mojego pokoju..

-Dobrze .. Heh

Kiedy położyłam się do łóżka zaczynałam odrazu czuć się słabiej i czułam w sercu jak moja dusza powoli się przenosi

Moje dłonie zaczynały znikać a Sans i Papyrus przyglądali się w ciszy..

-Żegnajcie...

-Heh narka dzieciaku..

-Odwiedzaj nas w snach

-Będę .. obiecuje...

Zamknęłam zmęczone oczy.. obudziłam się normalnie w pokoju Papsa.. ale to był ten mój Paps..

Rozejrzałam się a na łóżku spał zmęczony Sans .. pewnie długo czeka hehe

Delikatnie go szturchnęłam a on odrazu się obudził

-to.. to naprawdę.. - wyciągnął rękę i pogładził po twarzy

-to ty! - przytulił mnie i zaczął płakać.. a z czasem ja też

-nie wiesz jak tęskniłem ..

-Ja tez tęskniłam .. - oboje płakaliśmy.. gdy nagle do pokoju wbił Papyrus i cała moja rodzina .. Undyne Aplhys Asgor Mettaton Grillby Toriel..

Było nam tak szczęśliwie, dlaczego w efekcie wszyscy zostaliśmy w wielkim uścisku.. kiedy emocje opadły Sans odrazu mnie zapytał

-tak właściwie gdzie jest moja bluza?

-Em.. O Boże ! Zapomniałam .. przepraszam! - nie musi znać wszystkiego nie?

-pff.. na szczęście mam drugą.. ale tej ci nie dam

-Ej xD

-i co ty masz na sobie? - zapomniałam że nadal mam ciuchy tamtego Sansa..

-Aaa to.. dostałam na pamiątkę.. wiesz trochę ich tam zmieniłam ..

-o to się nie martwię.. wiem że zawsze dasz sobie radę..

-Heh.. Kocham cię..

The End

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oto koniec .. No tak.. koniec.. nie ma już nic .. jesteśmy wolni.. xD (piosenka tak bardzo)

Mam już pomysł na drugą cześć książki.. zobaczymy czy się przyjmie tak jak ta ❤️❤️❤️

Ale oczywiście możecie dawać swoje propozycje na inną książkę w komentarzach

No czyli oficjalnie

TO KONIEC

Do następnej książki ❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro