Dzień 1
-O Yy hej! Jest z wami Sans?
-WITAJ! Człowieku.. nie niestety nie .. dlaczego pytasz? - Alphys została przeciągnięta do Undyne która szepnęła jej
-Ruchali sieee~
-GADASZ! Serio tak było człowieku?~
-Yy co? Nie! Nic nie było.. (a przynajmniej nie powinny o tym wiedzieć ;-;)
-Szkodaaa ~ podobno Sans jest najlepszy w łóżkowych zabawachhh~ - Undyne uśmiechnęła się okrutnie
-Ta jasne..
-No seriooo! Chyba każdy się z nim ruchałłł~
-C-Co? Oh.. fajnie... - nie wiem czemu zasmucił mnie ten fakt
-CO jest człowieku?
-Heh.. nic nic musze tylko znaleść szkiele braci i tyle.. to będzie już jak pożegnanie ...
-Wyjeżdzaszzzz?!
-Powiedzmy..
-O NIE! Dlaczego? Polubiłam cię! Wrócisz?
-Nie raczej nie.. (raczej kur** nigdy! xD)
-Ehhhh szkoda.. pamiętaj że tutaj zawsze będzie miejsce dla ciebie ~ - taa i Sansa których chce mnie zgwałcić tak samo Papyrus ;-;
-Jasne jasne.. a więc wiecie gdzie oni są?
-U MNIE w laboratorium ale nie przychodziła bym tam teraz są urodziny ich taty i lepiej żebyś-- gdzie ona jest?!
-Wyszła jakoś po tym jak powiedziałaś w laboratoriummmm Haha
-NO to pięknie...
Biegłam co sił w nogach .. jeśli to ostatnie chwile z nimi może uda mi się ich zmienić!
Cała zdyszana weszłam do laboratorium.. nie było tu odziwo Mettatonki :o
-Haloooo! Jest tu kto? - weszłam po wyłączonych ruchomych schodach na górę gdzie przy jakimś stole stał Sans i Papyrus
-Saaans! Papyrus! Tu jesteście! Wszędzie was szuk--- Sans uniósł mnie nad ziemie ;-;
-Czego tu szukasz?~ - był chyba zły.. o co chodzi? ;-;
-No ja Ym szukałam was bo.. niedługo.. wiesz.. wracam do domu...
-Czyli jednak nie zostajesz?
-Przykro mi ale nie..
-Ile czasu nam jeszcze zostało?~
-od trzech do czterech dni..
-Heh idealnie~ - uderzył łokciem Papsa na co temu zapaliło się oko... to chyba był błąd przychodzić do nich ...
-Cztery dni tylko dla nas~
-Oj nie martw się wykorzystamy to~
Musze szybko coś wymyślić ..
-Ah jestem tylko twoja nieprawdaż?
-Mhm moja laleczka~
-A jak tam z innymi których zgwałciłeś?! - jego magia wyłączyła się a ja spadłam prosto w ramiona Papsa
-Jakich.. innych?~
-Nie kłam i tak wiem o wszystkim! Lubisz się zabawić pare razy dziennie co?
-Nie prawda!~ A nawet jeśli to co?~
-Um... - na to nie miałam już odpowiedzi ;-;
-Ha! Właśnie~ ale jeśli ci to aż tak przeszkadza możemy się dziś pare razy zabawić~
-Em..
Próbowałam się wyślizgnąć z objęć Papsa ale było to niemożliwe
-Cztery dni~ Heh chodźmy do domu nie ma co zwlekać~
-Czekaj nie miałam tego na myśli!
Sans złapał Papyrusa za łokieć i przeteleportował nas do salonu w domu
-Mówię serio! Może uda mi się was jeszcze zmienić!
-Heh słyszałeś to?~ - usiadł ze mną na kanapie
-Nas nie da się zmienić~ - Sans usiadł obok nas i pogładził mnie ręką po policzku
-Wy jesteście normalni! Ogarnijcie się!
-No jasneee to oczywiste że jesteśmy normalni~
-Dokładnie~
-A nie chcecie być mniej zboczeni?
-I tak każdy inny jest Wiec to nic nie zmieni nieprawdaż?~
-Nasz tata tego chciał~ Sam tez to sobie wczepił~
-i co się stało?
-Nie twój interes!
-Oke ;-;
-Dobra nie ma co zwlekać~ - Paps zaczął jedną ręką bawić się moimi włosami..
-Ej No.. proszę chłopaki .. spróbujmy chociaż..
-Ehh dobra ale co mamy niby robić?~
-Może na początek nie chcieć mnie zgwałcić?
-Boże człowieku co za chore wymagania~ - (Noo odezwał się niby nie chory)
-Dobrze więc. Zacznij od ... Sans..
-Tak?~
-Możesz mnie nie macać po tyłku?
-Heh myślałem że nie zauważysz~
-Cwane bracie~
-Dobra! Pierwsza zasada! Nie dotykacie mnie w taki sposób! Dobra?!
-Skoro tego chcesz..~
-Żaden problem~
-Zasada druga. Nie możesz Sans pracować u Grillbiego..
-Co?!
-Chyba cię boli!
-To tylko na 4 dni.. chyba nie wymiękasz?
-Mój brat nigdy nie wymięka!
-Papyrus zamknij pysk!
-I ostatnia zasada nie możecie o tym nikomu mówić okej? - uśmiechnęłam się na co oczy Papyrusa zamieniły się w serduszka
Sans uderzył go łokciem lekko i serduszka zniknęły .. nagle Sans coś szepnął do Papsa na co ten tylko się uśmiechnął i poszedł do kuchni..
-Co kombinujcie?
-Nie ważne... ważne że jesteśmy sami...~
-Ym Sans?
-No co to tylko objęcie ręką~
-D-Dobra.. - to nie zapowiada się dobrze
-A to to tylko... użycie magii!~ - moje ręce zostały przygwożdżone do oparcia od łóżka..
-Sans! Mówiłam coś!
-Nic nie wspominałaś o magii~
-To mówię teraz!
-Teraz się nie liczy~Były tylko 3 zasady~
-Ha! Ale nie możesz mnie nigdzie dotykać. - Czy naprawdę nie da się ich zmienić?
-Dotykać?~ ale po co?~ mam coś innego~ - ze strachu praktycznie zamarłam .. czy mu chodzi o to o czym myśle ? [Tak penis... No co? xD Odp.Autorki]
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc będą 4 dni.. aleee mam niespodziankę po zakończeniu książki dla was ❤️❤️😂😂
No Wiec No.. już jest pomysł na nową książkę dzięki jednej z czytelniczek 😏😏😏 dzięki za podpowiedź
To jak do następnego 😘😘
😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro