Co to kurde za miejse?!
Obudziłam się w jakiejś alejce za krzakami o dziwo że był ranek? tam było ciemno...
-UNDYNEEE! Jak zobaczę twój rybi łeb obiecuje ci że go oderwę! - wiłam się splątana w jakiś zaroślach obok budynku.
-Hej.. mała co porabia taka piękność jak ty w jakiejś ciemnej alejce?~
Zastygłam jak usłyszałam znajomy mi głos.
-Ooo Sans jak dobrze że jesteś pomożesz mi? Undyne znów zrobiła mi jakiś kiepski dowcip..
-Hehe.. a może ci jakoś inaczej.. pomogę.. co?~
-Eee Sans? Co ci? Jeśli to jakiś kolejny twój żart to słabo ci wych.. EJ CO TY ROBISZ?!- rzucałam się na prawo i lewo kiedy szkielet zaczął mnie dziwnie dotykać po udach.(pls Help ;-; xD Odp.Autorki)
Nagle z krzaków wyskoczył Papyrus. Miałam nadzieje że on mi pomoże.
-Sans! Tu jesteś zaraz spóźnisz się na własną domówkę! - kiedy zauważył nas w dość niezręcznej sytuacji nawet nie zareagował
(No co za cwel No xD. Odp. Autorki)
Po tym co powiedział Papyrus, Sans westnął złapał Papyrusa za rękę i już miał ich teleportować ale Papyrus wyślizgnął ? xD się w ostatniej chwili z uścisku kościstej ręki brata i Sans teleportował się sam.
-Hehe wybacz musiałem się pozbyć brata nie wiadomo jak by mi przeszkadzał. Powiedz co sprowadza taką śliczną panienkę do alejki za krzakami.. czy to Sans cię tu zaciągnął?
- Yyy nie nie ja się już tu obudziłam i on już tu gdzieś się kręcił - trochę nie ufałam Papyrusowi, ale już bardziej ufałam niż Sansowi (zwyrolu hehe. Odp.autorki)
Pomógł mi się rozplatać z zarośli ale ciagle na mnie dziwnie spoglądał.
-Powiedz ale szczerze.. nie jesteś stąd prawda?
-No nie jestem- ostatnie dwa słowa wyszeptałam ale dało się to usłyszeć
-To może cię trochę oprowadzę? I tak nie lubię domówek Sansa - zachichotałam na co on zwrócił uwagę, ale tylko się uśmiechnął
Złapał mnie za rękę i wyciągnął siłą z krzaków
Na swój sposób był nawet uroczy.. zaraz co?! O czym ja myśle. To nadal Papyrus mój przyjaciel!- biłam się z myślami w głowie co on chyba zauważył i mnie przypadkowo* szturchnął na zaspę śniegu.
-Papar.. AAA! - złapałam go odruchowo za koszule? xD i razem spadliśmy do śniegu w dość niezręcznej pozie a dokładniej on opierał się rękami nademną >\\\<
Oboje nie wiedzieliśmy co się przez chwile dzieje, ale po pewnym czasie Papyrus zaczął się przybliżać do mojej twarzy. Już mieliśmy się pocałować gdzie nagle.
-Ehem? Nie przeszkadzam moje gołąbeczki?~
Dosłownie obok nas stał Sans .. Eh pewnie się przteleportował przed chwilą.
-Ee.. tak przeszkadzasz i to bardzo, możesz już sobie iść?- było słychać gorycz w głosie Papyrusa
-Ee nie?~ - widać było że się droczyli kiedy ja w między czasie przemknęła się pod torsem kościotrupa i uciekłam do pierwszego lepszego budynku.
_______________________________
Omg zrobiłam to zrobiłam 😅!!
Ta seria będzie dokończona obiecuje. Bo z tego co widziałam na wattpadzie wiele historii z underlust jest niedokończona :c dlatego ja świetna Estera spróbuje temu zaradzić raz na zawsze i swoją historie dokończę ☺️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro