Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zdrajca?!

-Sans! Nie! Nie dotykaj mnie ty zboku! - odepchnęłam go, a on uderzył o szafki

-dlaczego... dlaczego nie pragniesz mnie tak jak Lusta...

-...

-jak on tak robi, to jakoś ci się to podoba...

-...

-dlaczego uważasz że jestem tylko uroczy?!

-Sans

-n-nienawidzę cię - Szepnął cicho

-Co?

-NIENAWIDZĘ CIE! - Po tych słowach zniknął.. zostawiając mnie samą

-Sans... ehh - zaczęłam sama przyczepiać się do sprzętu kiedy nagle ktoś zapukał i wszedł do laboratorium

-Halo? Sans? Wszystko gra? Słyszałem hałas nawet w kuchni! Co tu się dz—

-Papyrus?

-... Witaj człowieku! Co ty tu robisz?

-Ja.. um pokłóciłam się z Sansem... znaczy... on się na mnie wściekł.. nie wiem nawet dlaczego

-Och... przykro mi to słyszeć człowieku.. ale chyba wiem co możesz zrobić

-Serio? Co takiego?

-Przeprosić go

-P-Przeprosić? Przecież to on się na mnie wkurzył bez powodu!

-Najwyraźniej musiał mieć powód

-Nie ma opcji! Nie będę przepraszać za coś czego nie zrobiłam!

-Oh... chodź do domu.. coś ci powiem - Papyrus wyglądał na zmartwionego

Usiedliśmy w kuchni, a Papyrus podał mi swoje EHEM „Doskonałe" EHEM danie

-Słuchaj.. Sans opowiedział mi o wszystkim... ze szczegółami.. rozumiem że chcesz pomóc innym „Nam" ale... nie lepiej będzie jeśli zostawisz te sprawę w spokoju?

Patrzyłam z niedowierzaniem na Papyrusa. Przecież on miał się nie dowiedzieć

-Ehehe o czym ty mówisz?

-Proszę cie.. nie okłamuj mnie... możesz mi zaufać w każdej sprawie

-Pap.. ja nie mogę ich zostawić.. nie na pewną śmierć i wyginięcie

-Rozumiem ale-

-Nie rozumiesz! Oni mogą zginąć! Może ty nie będziesz miał nic na sumieniu, ale ja tak! Ja od początku chciałam im pomóc! Wy... wy.... BEZDUSZNE POTWORY! - Wybiegłam z płaczem z domu

Nie wiedziałam gdzie się udać.. teraz liczył się tylko czas ... Papyrus może w każdej chwili umrzeć.. nie wiemy jakie ma to efekty przecież..

Spojrzałam na strzykawki z magią... ciekawe co by się stało z człowiekiem kiedy je sobie wstrzyknie

Ciekawość przezwyciężyła mnie na chwile i delikatnie przyłożyłam igłe do ręki..

-NIE! Co ja robię?! Ja muszę komuś uratować życie a nie się wygłupiać! - potrząsałam głową jak oszalała.. inne potwory tylko dziwnie się na mnie gapiły

-Muszę wrócić... - chcąc nie chcąc poszłam w stronę domku i skręciłam w stronę laboratorium

Kiedy uchyliłam drzwi nikogo nie było... liczyłam, że Sans wróci.. no cóż

Zaczęłam się podłączać do sprzętu i nacisnęłam guzik który miał mnie przenieść do drugiego świata

BUUUUUM!

Ocknęłam się obok maszyny, która stała w płomieniach. Chciałam szybko wstać, ale od uderzenia o podłogę zwichnęłam kostkę.

-Pomocy! Utknęłam -EHEM- tutaj! - Zaczęło robić się coraz bardziej niebezpiecznie. Coraz gęstsze chmury dymu zapełniały zamknięte pomieszczenie...

Zaczynałam mieć problem z nabraniem powietrza i w końcu zaczęłam się dusić piekącym w gardło dymem.

Zemdlałam

-halo? halooooooo - ktoś zaczął mnie klepać po twarzy

-Co się stało..? - Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła, to pokoj Sansa

-co tam się odwaliło?

To Sans! Cieszę się że przyszedł mi na ratunek

-Ta maszyna! Ona... ona wybuchła! Coś musiało się zepsuć... i jak ja tam teraz wrócę?

-a ty nadal chcesz tam wrócić...

-Sans! Teraz głównie chodzi o wybuch maszyny! - chciałam szybko wstać, ale niesamowity ból w kostce przypomniał mi że jest zwichnięta, przez co się przewróciłam na ziemie

-coś ci się stało? - spojrzał na mnie, ale nie podał mi ręki

-Chyba zwichnęłam kostkę... możesz pomóc mi wstać?!

-ehh - nie podając mi ręki, magią posadził mnie na łóżku

-Sans.. o co ci chod—

-ucisz się.. robię coś - jego magia oplotła moją nogę, nagle ból ustał i mogłam normalnie poruszać stopą

-Łał.. dziękuje

-a teraz słuchaj. jeszcze raz będziesz grzebać przy maszynie to— - owijał mi kostkę bandażem dla bezpieczeństwa

-Grzebać? Przecież ja nic nie zrobiłam!

-przecież wiem jak działa ta maszyna! sam ją budowałem! a brakowało paru śrubek!

-Przecież maszyna stała w płomieniach! Mogły gdzieś wystrzelić i tyle!

-nie możliwe! ugasiłem pożar i brakowało śrubek przy pokrywie, a w środku kable były poprzestawiane! Dlatego doszło do zwarcia i pożaru!

-... Ja naprawdę nic nie zrobiłam.. po co miałabym to zrobić? Przecież chce im pomóc

-może nie chciałaś tu wracać..

-Sans nie mów tak.. - przytuliłam go, ale nie odwzajemnił uścisku

-... musimy zobaczyć kto to zrobił

-...Ja wiem kto to zrobił..

-kto?

-Papyrus! Gadałam z nim... mówił że nie chce żebym tam wróciła! To napewno on!

-hej! nie oskarżaj mojego brata o coś takiego, e-ej!

Wyszłam z pokoju i odrazu zamierzałam do kuchni. Sans przeteleportował się przedemną

-Ugh. Co?

-nie możesz być taka bezpośrednia, jak masz zapytać o takie coś to bądź delikatna

-Ehhhh przesadzasz

-mówię serio

-No dobra! A teraz rusz się - popchnęła go w bok i zeszłam powoli po schodach

Będąc na dole poszłam do kuchni w której o dziwo Papyrus nic nie gotował, siedział sam przy stole. Postanowiłam się dosiąść i jakoś zagaić rozmowę

-Wybacz że na ciebie nakrzyczałam.. nie chciałam

-Niee to ja przepraszam.. nie chciałem żebyś nas zostawiła, ale teraz wiem że tylko chcesz pomagać innym i chciałem ci coś powiedzieć.. ja..

-wiem kto to zrobił! - Sans przybiegł do kuchni

-Kto? - ciekawe co chciał powiedzieć..

-alphys! to napewno ona!

-Skąd niby to wiesz?

-mowiła mi żebyśmy zaprzestali tych teleportacji, wiec to pewnie ona zniszczyła maszynę! ona ją ze mną budowała więc wiedziała gdzie grzebać.

-To niemożliwe! Alphys to moja przyjaciółka od anime i wszystkiego innego

-jak widać kumplujesz się ze zdrajczyniom

-Przecież sam się z nią kumplujesz idioto

-już nie! zdradziła mnie i w tym również ciebie!

-Co za zdrajczyni...

-Idę z nią porozmawiać...

-idę z tobą.. trzeba to jak najszybciej wyjaśnić



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka 😄

Mikołajki więc rozdział!

Cieszycie się? Pewnie nie xD

Ale to nic :) na święta będzie kolejny rozdział

Do zobaczenia

👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌👌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro