Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

When I first saw you... [bnha/todoroki]

Pomarańczowe płomyczki ślizgały się po czubkach palców Todorokiego, nie czyniąc żadnej szkody. Uczucie było dziwne, zupełnie inne, niż kiedy coś zamrażał. Przyprawiało go o ciarki, ale jeszcze nie potrafił zdecydować czy uczucie jest przyjemne, czy wręcz przeciwnie.

Westchnął, na moment odrywając wzrok od palców i kierując go na nieznośnie nudny, jasny sufit. Gładka, nieskazitelna powierzchnia nie chciała zrobić nic ciekawego pod naporem dwubarwnych oczu, więc uwagę Shoto z powrotem przyciągnęły palce. Rozedrgany płomyczek rzucał głębokie cienie na kąty pokoju, ramę łóżka, szafę, biurko. Pomieszczenie mogłoby być pokojem każdego, Todoroki nigdy nie starał się uczynić go swoim, przyzwyczajony do myśli, że nie ma sensu przywiązywać się do niczego, co może zniknąć, a pokój w szkolnym akademiku był jego z pewnością tylko tymczasowo.

Powoli uchodziło z niego napięcie, pozwalał mięśniom na rozluźnienie, a wraz ze spadkiem adrenaliny, zaczął pojawiać się znajomy ból, towarzyszący siniakom i otarciom. Powitał go jak starego przyjaciela, coś stałego w tej surrealistycznej scenie, kiedy gorący płomień lizał jego skórę, a ona zdawała się dzięki temu odżywać, nabierać zapomnianej delikatność. Zacisnął pięść, gasząc płomyk.

Wciąż nie potrafił uwierzyć, że zdecydował się użyć znienawidzonego daru ojca. Chociaż teraz powinien chyba przyzwyczaić się do nazywania go własnym i chyba już nieznienawidzonym. Czy tego chciał, czy nie pewna granica została przekroczona. Miał do wyboru brnąć w to dalej lub uciec i dalej podkulać ogon.

Był zdezorientowany, strach mieszał się z kumulującą się na dnie żołądka ekscytacją. Czuł się trochę podobnie, jak wtedy, gdy odkrywał swoją moc po raz pierwszy. Nie był do końca pewny, co potrafi, gdzie leżą granice.

Pukanie rozproszyło jego myśli. Usiadł, wyprostowany jak struna i zmrużył czujnie oczy.

- Todoroki?

Drzwi pokoju uchyliły się delikatnie, a do środka zajrzała ostrożnie Uraraka. Dziewczyna na jego widok się uśmiechnęła.

- Przyszłam sprawdzić, jak się czujesz. Wiem, że nie znamy się za dobrze, ale pomyślałam, że chciałbyś pewnie z kimś porozmawiać. Mnie to zawsze pomaga, więc może tobie też, ale jeśli nie chcesz to okej. Nie będę zła.

Zawahał się. Uraraka sprawiała wrażenie miłej, przyjaznej dziewczyny i chyba szczerze chciała mu pomóc. Nie był tylko pewny czy tej pomocy chce. Nie przywykł do rozmawiania o emocjach.

Patrzyła na niego wyczekująco z ciepłem w oczach. Przypominała w tym trochę Fuyumi, obie się nie narzucały, ale jednocześnie pokazywały, że zawsze wysłuchają i zrozumieją.

- Wejdź. Możemy spróbować- zdecydował.

Uraraka zamknęła za sobą drzwi, ustawiła obrotowe krzesło naprzeciw łóżka i usiadła. Miała na sobie cywilne ubranie, zamiast mundurka włożyła luźną, ciemną bluzę przez głowę i szare, dresowe spodnie.

- To... - Zabębniła palcami o kolano.- Dziękuję, że mi zaufałeś. To wiele dla mnie znaczy... Przed chwilą odwiedziłam Deku. Recovery Girl mówi, że za dwa dni będzie mógł wrócić do domu. Szybko się goi, ale jego mama i tak strasznie się martwi. Bardzo miła kobieta. All Might ją uspokoił i powiedział, że odprowadzi ją do domu. Twoja walka z Deku była niesamowita, tak swoją drogą. Aż dostałam gęsiej skórki. A...- Przerwała zmieszana.- Przepraszam, za dużo gadam. Jak się czujesz?

- Nie wiem- przyznał, nie kryjąc rozbawienia. Uraraka była urocza, gdy mówiła z przejęciem. Nie potrafił się na nią gniewać.- Najpierw byłem nabuzowany, potem przyszło otępienie, teraz... Można to nazwać ciekawością. Pamiętasz, jak odkrywałaś swoją zdolność?

- Wszystkie zabawki i meble latały przy suficie.- Zachichotała.

- Właśnie. Mam kontrolę nad ogniem od dziecka, ale nie używałem jej w takim stopniu od lat.

- To ekscytujące, jakbyś zyskał całkiem nową moc.

- Tak.

Sam nie wiedział, czemu jej to mówi. To do niego nie pasowało. Zawsze był zimny, zamknięty, stronił od ludzi. Może użycie ognia przełamało jakąś psychiczną barierę, z której istnienia nawet nie zdawał sobie sprawy?

- Wiesz, Todoroki, na początku, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, pomyślałam, że nie chciałabym być tobą. Nie odbieraj tego źle. Jesteś niesamowity, masz potężne zdolności i na pewno zostaniesz wielkim bohaterem. Wszyscy na ciebie liczą... Mnie by to przygniotło, gdybym miała wszystko dźwigać sama. Może tego nie widzisz, ale masz wokół przyjaciół, którzy zawsze wezmą część ciężaru z twoich pleców.

Westchnął i pokręcił głową.

- I co mam odpowiedzieć?

Uraraka założyła brązowy kosmyk za ucho i uśmiechnęła się lekko.

- Nie musisz nic mówić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro