Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rose petals [matt x trey]

Dedykuję YumiliaBaskierville

Wirowali na kwiatowym kobiercu, skąpani w księżycowym srebrze. Patrzyli sobie w oczy, grzeszne wargi kradły słodkie, ulotne, jak wiosenny powiew pocałunki. Matt prowadził- mroczny, tajemniczy i dostojny. Trey chował się w jego ramionach niczym porcelanowa laleczka za szybką gabloty.

- Jesteś piękny- szeptał Matt.

Gdyby to był ktokolwiek inny, Trey odepchnąłby go bez wahania. Ale to był Matt. Przy nim zawsze czuł się silny. Matt dodawał mu siły, w jego trosce nie było nic poniżającego.

Czerwień pod stopami bladła przy czerwieni oczu Matta. Trey mógłby wpatrywać się w nie godzinami. Były hipnotyzujące, a drobne, czarne plamki tuż przy źrenicy wciągały go, jak czarne dziury. Matt był idealny. Tak bardzo, że czasem aż bolało.

A Trey przy nim zapominał o swoich niedoskonałościach, o białej krwi, beznadziejnie dziewczęcej urodzie, o wszystkich bliznach, które pozostawiła rewolta. Bo było w nim coś, co sprawiało, że Trey chciał mu ufać, coś, co sprawiało, że zrobiłby dla niego wszystko.

- Kocham cię- mówił między drżącymi pocałunkami.

Nawet ból był rozkoszą, jeśli mógł spijać pocałunki z idealnie wykrojonych, bladych warg.

W bibliotece, w laboratorium, w każdym miejscu, gdzie tylko nie poniosły go nogi, łapał się na tym, że szuka wysokiej, umięśnionej sylwetki. Matt stał się jego uzależnieniem, od którego odwyk mógł się skończyć tylko śmiercią, bo bez tlenu nie można długo żyć.

Lubił chować się w silnych ramionach, lubił być głaskanym, lubił, gdy Matt gotował tylko dla niego. Lubił tańczyć na kobiercu z płatków róż.

Wydawało mu się, że póki Matt trzyma go blisko, nic nie jest w stanie go tknąć, że jest bezpieczny...

Płatki róż były delikatne i miękkie, kiedy kolce rozrywały gardło.

Płatki róż pachniały słodko, kiedy gniły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro