Not like always [fem!Hayami x Hamano/Inazuma Eleven]
Dedykuję Emma4523GO
Hayami Tsurumasa nie spodziewała się po Hamano dobrego gustu, więc gdy zaprosił ją na randkę, a ona się o dziwo zgodziła, zaskakując samą siebie, nie spodziewała się również, że chłopak wybierze uroczą kawiarenkę z widokiem na park pełen kwitnących wiśni. Spodziewała się budki z kebabem, może salonu gier, jak zwykle, gdy gdzieś razem wychodzili, choć wtedy jeszcze tylko na zasadzie kumpli, a tu proszę. Była mile zaskoczona, choć i zażenowana własnym strojem, który niezbyt nadawał się na taką randkę. Nigdy nie była zbyt "dziewczęca", sukienek i spódnic unikała jak ognia, ale czuła, że szorty i czarna polówka to za mało.
- Cześć, Hayami- przywitał się z uśmiechem Hamano, wstając i odsuwając jej krzesło przy białym stoliku.
- Cześć- odpowiedziała niepewnie, siadając.
Nie miała pewności czy stojący przed nią, ubrany w ciemne dżinsy i błękitną koszulę chłopak jest prawdziwy, czy to tylko jej imaginacja. Był zbyt staranny, zbyt grzeczny i cichy, żeby mógł być Hamano, którego znała. Cienie i światło, prześwitujące przez gałęzie drzewa, pod którym stał stolik, bawiły się wśród jego czarnych, jak węgiel włosów, a jej umysł podsuwał coraz to nowe scenariusze spotkania. A co jeśli zacznie padać, będą musieli wejść do środka, ale Hamano się poślizgnie i złamie nogę? A może kelnerka zacznie go podrywać, a on jej odpowie tym samym? Poczułaby się upokorzona, ale na razie nic takiego nie miało miejsca. Kelnerka zebrała zamówienia na słodkości i znów Hamano miło ją zaskoczył, bo zanim jeszcze cokolwiek powiedziała, wybrał jej ulubione ciasto szpinakowe.
- Skąd wiedziałeś?- zapytała szczerze zdziwiona, gdy kelnerka poszła.
- Na twoich urodzinach były dwie blachy, więc pomyślałem, że je lubisz.
- Aha.
Sztywność rozmowy, która dotąd zawsze była im obca, przycupnęła między gałęziami wiśni i chichotała złośliwie, podczas gdy Hayami starała się znaleźć temat, na który jeszcze nie rozmawiali, a nie byłby on związany z piłką nożną, bo jednak była to randka, a nie przyjacielski wypad.
- Więc... kiedy to się zaczęło?
- Od kiedy cię lubię-lubię? Od kilku miesięcy. Nie wiem, kiedy dokładnie się zaczęło.- Hamano nie patrzył jej w oczy, cały zarumieniony.- Nagle zdałem sobie sprawę, że serce szybciej mi bije, kiedy jesteś blisko albo kiedy twoje oczy lśnią, gdy mówisz o piłce. Wyglądasz wtedy pięknie, Hayami- wykrztusił.
Hayami uśmiechnęła się i oparła o blat. Zawstydzony Hamano wydał jej się uroczy i choć jeszcze nie była pewna czy odwzajemnia jego uczucia, cieszyła się, że stała się ich obiektem. Miło było być podziwianą za to, kim się jest.
Kelnerka przyniosła zamówienie. Zaczęli jeść.
- Urocze miejsce- oznajmiła Hayami, spoglądając znad deseru na różowo-białe kwiaty wiśni- zarówno te na drzewach, jak i te tworzące delikatny dywan na ziemi.
- Miałem nadzieję, że ci się spodoba.
- Bardzo tu ładnie. I mają dobre ciasto, choć nikt nigdy nie dorówna mojej mamie.
Hamano zaśmiał się serdecznie.
- Nikt nigdy. Twoja mama piecze najlepiej na świecie. Mojej wychodzi tylko placek śliwkowy, ale tata ma uczulenie na śliwki, więc zrobiła je tylko kilka razy na święta.
- Pamiętam jej przypalone pierniczki. Zjadłam je, żeby nie było jej przykro, a ty swoje oddałeś psu sąsiada.
- Pochorował się potem, a kiedy wyszło, że to przeze mnie, dostałem szlaban na miesiąc.
I nagle rozmawiali jak zawsze. Dziwaczna niezręczność odeszła razem z przekonaniem Hayami, że skoro są na randce, nie powinno być zwyczajnie, tak jak zwykle, że potrzebują wielkiej zmiany, żeby było poprawnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro