Monster [Gaara]
Demony nie płakały.
Potwory nie roniły łez.
Bestie pozbawione były uczuć.
Gaara był demonem, potworem, bestią. Jakże często słyszał przytłumione szepty ludzi. Nawet gdy był dzieckiem, nigdy go nie opuszczały. A może wtedy było ich nawet więcej? Potem ludzie zaczęli się bardziej bać i przycichli. Szacunek lub jak kto woli paniczny strach przed jego osobą, dawał mu sporo swobody. Żaden człowiek nie chciał podpaść demonowi. Kiedy czegoś chciał, ludzie robili to jak najszybciej, by nie narazić się na jego gniew. A on tylko patrzył na nich obojętnie, na to, jak się żałośnie płaszczyli i wzdrygali na dźwięk jego głosu. A potem ignorował szepty, gdy odchodził, a piasek utwardzał się pod jego stopami w pewne oparcie.
Noce były najgorsze. Słyszał głosy, nawet gdy nikogo nie było w pobliżu. Natrętne szepty nie pozwalały mu spać, przypominały. Kazał im zamilknąć, odpowiadały szyderczym śmiechem. Nie bały się go, kpiły z bezradności i szamotania się wśród pościeli. Byleby je uciszyć! Czasem pomagało na kilka minut, godzinę, czasem na dwie. Potem głosy wracały zwielokrotnione, głośne. Domagały się uwagi. Zdarzały się dni, kiedy nic nie pomagało. Wtedy krzyczał. Krzyczał, aż zdarł gardło i usnął z wyczerpania lub nadszedł świt.
Nikt nigdy nie przychodził. Chyba zbytnio się bali. Żałosne. Wielcy i potężni ninja, a boją się krzyczącego dziecka... Chociaż Gaara nigdy nie był dla nich dzieckiem.
Nadszedł dzień, gdy głosy były głośniejsze niż zwykle. Jeszcze przed zapadnięciem zmroku, nie dawały mu spokoju. Wiedział, że nie zaśnie, więc nawet się nie położył. Patrzył obojętnie, jak Kankurou i Temari rozkładają sobie posłania. Byli na misji, więc musieli dzielić sypialnię, na większe luksusy nie było co liczyć.
- Nie kładziesz się?- spytała Temari.
- Nie- odpowiedział.
Siostra popatrzyła na niego i uśmiechnęła się lekko ze zrozumieniem. Gaara nigdy nie spał długo, często w ogóle nie spał przez kilka nocy, aby nie oddać kontroli nad swoim ciałem Shukaku.
Kankurou tylko zerknął przelotnie i ich stronę i rzucił krótkie dobranoc, padając jednocześnie na posłanie. Temari też wkrótce zasnęła.
Gaara został sam z głosami.
Na początku było w porządku. Irytujący szum dało się zignorować przez pierwszą godzinę. Potem głosy wrzasnęły wściekle, pełne furii.
Demon
Potwór
Lepiej, żeby nigdy się nie urodził
Zepsute dziecko
Nie chcę, żeby na mnie patrzył. Ma straszne oczy
Nie powinien chodzić luzem po ulicy, jeszcze kogoś skrzywdzi
Nikt go tu nie chce
Potwór
Potwór
Potw
Nie zorientował się, kiedy zaczął krzyczeć. Zduszony dźwięk wydobył się ze ściśniętego gardła i natychmiast przerodził się w przerażony skowyt. Gaara skulił się pod ścianą i zakrył usta dłońmi. Nie chciał obudzić rodzeństwa. Czekała ich następnego dnia długa droga, powinni się wyspać, ale nie potrafił przestać.
Po prostu... Nie potrafił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro