Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Dzieci urodziły się. Wszystkie trzy. Całe i zdrowe. I z tą wiadomością mój świat legł w gruzach. O Niallu nie dowiedziałem się niczego. Nawet nie mam pozwolenia aby wejść do jego pokoju. Miałem ochotę zacząć płakać kiedy lekarz z ponurą miną wezwał mnie do swojego gabinetu. 

-wiem że sytuacja w jakiej się znajdujesz jest dla ciebie  nad wyraz bolesna, bo mimo tego że mało kto z demonów potrafi kochać tobie ta emocja uaktywniła się do tego dzieciaka

-po prostu to powiedz

-ale co? Oczekujesz jego śmierci? Powiedziałem że zrobię co mogę aby go ocalić i z trudem ale udało mi się 

-czyli... 

-żyje ale jego stan jest niestabilny, ta noc będzie decydującą po za tym jeśli uda mu się przetrwać tą dobę długo jeszcze poleży nim wszystko wróci do normy, w końcu podano mu anielską krew, gdyby dawka była większa... Mniejsza, nie powinniśmy przejmować się tym, co by było gdyby. Ważne że żyje

I przyznam że słysząc to byłem najszczęśliwszą osobą we wszechświecie, chyba nawet Bóg nie cieszył się tak przy narodzinach Jezusa. Czując nadmiar pozytywnej energii zleciłem by w pałacu zbudowano trzy komnaty dla dzieciaków a naszą sypialnie powiększono. Niall żył, a puki żyje nikt nie odbierze mi szczęścia. Kazałem rozesłać listy do moich i Nialla martwych przyjaciół i w niebie i w piekle. Zaprosiłem najważniejsze demony w piekle i dziesięciu kolejnych kandydatów do tronu oraz kilkunastu archaniołów. Zaprosiłem nawet trójce świętą i Maryję. Tak bardzo zależało mi aby Niall, nie aby to oni poznali cały mój świat. Mojego Nialla.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro