10
Jutro rodzę. Wszystko mnie boli. Czuje jak umieram. Najgorsze jest to że lekarz powiedział że "oczekujemy przybycia króla Zayna". Bałem się jak cholera. Przecież on nie wie że jutro umrę. Zacząłem płakać z bezsilności kiedy brunet wszedł do pokoju, w którym leżałem.
-jak mogłeś mi nie powiedzieć
-byłeś taki szczęśliwy, nie mogłem tego zniszczyć- wyszlochałem
-wasza ludzka miłość jest silna jak... Cholera nawet nie mam odpowiedniego słowa by je opisać. Jak mogłeś sądzić że jesteś mniej ważny od jakiś trzech gówniarzy
-z nimi będzie ci lepiej, będą silni i sprytni, i przystojni, bo to twoi synowie
-zleciłem lekarzowi zabicie jednego z nich
-co?!
-ty musisz żyć - powiedział opuszczając pomieszczenie
-jesteś nienormalny? Malik!
Krzyczałem do czasu aż bóle brzucha się nie nasiliły a z kroplówki do moich żył przedostała się jakaś biała ciecz. Czułem się jak przy umieraniu. Przez żyły przepływał jakby żywy ogień. Wszystko mnie paliło. Ból nie do opisania. Przed oczami miałem mroczki. Ostatnim co zobaczyłem był wbiegający do pomieszczenia lekarz.
-zaczęło się
Zaraz po moim opuszczeniu pomieszczenia w którym leżał Niall do jego ciała wprowadzono krew aniołów. Krzyki ustały a lekarz stwierdził że to nie jest zbyt dobry znak. Nim zamknął mi drzwi przed nosem dowiedziałem się tylko że Niall zaczął przedwcześnie rodzić. Jego organizm bronił dzieci. Z jednej strony oznaczało to że demony nie są w pełni sił i Niall mógłby przeżyć. Z drugiej jednak wprowadzenie do demona krwi anioła dla miliardów skazańców było wyrokiem śmierci. A Niall był słaby. Nie tylko jako demon. Ale teraz. Ciężarny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro