Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Pierwszy Dotyk


Czas mijał nam jak zwykle niby szybko, ale jednocześnie wolno przez braki jakichkolwiek rozrywek. Nie mogliśmy pozwalać sobie na głośne imprezy ani popijawy, bo to mogłoby się skończyć atakiem rozwścieczonych umarłych. Dlatego też musieliśmy się zajmować drobnymi pracami, które dodatkowo usprawniały cały nasz system życia. 

Sporządzałem właśnie kolejny raport, gdy usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Spojrzałem, więc ukradkiem w tamtą stronę i rzuciłem szybkie "proszę". Drzwi uchyliły się by zaraz ukazać sylwetkę Yoongiego, uśmiechnąłem się mimowolnie dając tym nieme zaproszenie by wszedł do środka. Niedawno zdałem sobie sprawę, że dość często do mnie przychodzi, ale to mi wcale nie przeszkadzało. Naprawdę lubiłem jego towarzystwo, dlatego cieszyłem się gdy go widziałem. 

- Zrobiłem Ci kawę, bo słyszałem od Namjoona, że siedzisz tutaj od samego rana - uśmiechnął się i wtedy zdałem sobie sprawę jak późno musiało być, spojrzałem przez okno, za którym rozciągał się krajobraz czarnego już nieba. Westchnąłem cicho.

- Dzięki~ naprawdę nie wiesz jak bardzo mi się to przyda - przetarłem oczy

- Mógłbyś czasami odpocząć... po co w ogóle te wszystkie raporty co?

- Wiem, że to nie ma większej wartości, ale dzięki temu wszystko mamy pod kontrolą

- Wojsko już Ci tak weszło w krew, że już nie myślisz o sobie tylko o obowiązkach - zaśmiałem się 

- Pewnie masz racje - położył przede mną aromatyczny napój, nad którym jeszcze unosiła się biała para. 

- Niedługo znowu wybierasz się na misje? - powiedział robiąc znak cudzysłowia w powietrzu. 

- Minął miesiąc od ostatniej wyprawy, a im więcej zapasów mamy tym lepiej dla nas.

- Mogę pojechać z wami? 

- Słucham? - poczułem się jakbym dostał nagle w twarz

- Chce wam pomóc~

- Yoongi... to nie najlepszy pomysł... nie masz wojskowego przeszkolenia to po pierwsze, a po drugie nie znasz naszych procedur... - chyba go to trochę wkurzyło

- Ale za to potrafię kierować samochodem, a dzięki temu zyskałbyś jednego żołnierza więcej do zbadania terenu czyż nie? - tu miał cholerną racje. Zawsze przy pojazdach zostawało 2 żołnierzy przez co byliśmy skazani na uszczuplenie zabieranych zapasów. Ale gdybyśmy faktycznie dali Minowi kierować samochodem to Sehun mógłby pójść z nami i także zebrałby jakieś fanty.

- No nie wiem - podrapałem się po głowie. Mimo, że miał w tym racje, to jednak bałem się, że coś mu się stanie.

- Hobi... Chyba nie wyjdziesz mi z gadką, że nie poradzę sobie... - Przez 11 lat nie mieliśmy ze sobą kontaktu, ale mimo wszystko dalej mu ufałem, bo jeszcze nigdy tak naprawdę mnie nie zawiódł. 

- Jeśli przejdziesz małe szkolenie to się zgodzę - powiedziałem stanowczo nie chcąc słyszeć sprzeciwu. 

- Możemy zacząć nawet teraz - i takiej odpowiedzi właśnie oczekiwałem. 

Byłem zdziwiony jak szybko wszystko ogarnia, miałem wręcz wrażenie jakbym po prostu mówił do niego tak oczywiste rzeczy, które by nawet dziecko ogarnęło. Podobało mi się to, bo nie musiałem tłumaczyć jak jakiemuś debilowi jak ma postępować. A można powiedzieć, że dzięki temu zyskaliśmy ogromną pomoc. 

Nasza pierwsza wspólna akcja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że to był dobry plan. A statystyki zebranych rzeczy odrobinę zwiększył się. Może to nie była gigantyczna różnica, ale biorąc pod uwagę każdą następną wyprawę to jednak na dłuższą metę to było już wiele. 

- Muszę przyznać, że to był genialny pomysł - stwierdziłem z zadowoleniem

- Widzisz? Dobrze, że mnie posłuchałeś - zaśmiał się chłopak uderzając mnie delikatnie w ramie.

Siedzieliśmy delektując się odpoczynkiem, przypominały mi się stare czasy gdy tak właśnie spędzaliśmy czas po partyjce kosza rozgrywanej na boisku za naszą szkołą. Musiałem przyznać, że bardzo za tym tęskniłem gdy starszy się wyprowadził. Trwaliśmy tak w ciszy wsłuchani tylko w nasze spokojne oddechy. Nie przeszkadzało nam to, że się nie odzywaliśmy. Byliśmy nawet zbyt zmęczeni by cokolwiek mówić. 

Nagle poczułem coś na swoim ramieniu, odwróciłem delikatnie głowę by zauważyć iż chłopak usnął używając mnie jako poduszki. Zaśmiałem się w duchu, nie chcąc go zbudzić. Wtedy mogłem mu się lepiej przyjrzeć, przejechałem wzrokiem po jego oczach skupiając się na krótkich rzęsach, potem nos, który czasami przez sen delikatnie marszczył. Co uznałem za słodki widok. Następnie na usta zaciśnięte w wąską linię. Nie wiem co mnie podkusiło by przejechać po nich swoim kciukiem. Zrobiłem to ledwo go muskając. Były lekko spierzchnięte, ale jednocześnie takie przyjemne w dotyku.

Gdy zorientowałem się co tak właściwie robiłem zabrałem rękę, a głowę odchyliłem do tyłu patrząc w sufit. Przygryzłem dolną wargę, próbując zapomnieć o tym, że miałem nawet ochotę ucałować te drobne usta. Czyżby w końcu dopadła mnie ta chwila gdzie potrzebowałem bliskości drugiej osoby? Czy po prostu chciałem zaspokoić swoje żądze, które nigdy nie były zaspokajanie przez innego człowieka? Ale czemu akurat chłopak... w dodatku Yoongi. Chyba by mnie zabił gdyby się dowiedział. Choć jak tak pomyślę to zawsze zgrywał twardziela, który był pierwszy do bicia się z każdym, który mu podskoczył. Właśnie... zgrywał... bo tak to trząsł się za każdym razem gdy dochodziło do starcia. Był mimo wszystko bardzo wrażliwy i delikatny, chyba to w nim najbardziej lubiłem. Gdy nie udawał nikogo innego tylko był sobą, a taką postać pokazywał mi tylko kiedy byliśmy sami. Byliśmy naprawdę ze sobą blisko, jak bracia, którzy trzymali się zawsze razem i za którym każdy wskoczyłby w ogień. 

Dalej patrząc w sufit analizowałem wszystko w swojej głowie jak to miałem w zwyczaju. Skupiłem się na tym czy po prostu nie byłem po prostu wyposzczony i dlatego chciałem zrobić coś co by przyniosło ukojenie moim zmysłom, które czasami płonęły pragnąć dotyku drugiej osoby. Dlatego np starałem się wyobrazić sobie fakt całującej mnie jakiejś dziewczyny, ale jedyny efekt jaki uzyskałem to wykrzywienie twarzy w niesmacznym grymasie. Mimo, że kobieta z wyobraźni była naprawdę śliczną brunetką o nieskazitelnym wyglądzie i drobnym ciele to i tak nie czułem żadnego pożądania. To znaczyło, że jestem gejem? Okey w takim razie taktyczny obrót w drugą stronę i wyobraziłem sobie w takim razie przystojnego chłopaka. I musiałem przyznać, że już tutaj moje policzki zrobiły się bardziej ciepłe. 

"Dobra czyli chyba jestem gejem" powiedziałem do siebie w myślach, ale nie wiem czy byłem z tego faktu jakoś bardzo zadowolony czy wręcz przeciwnie, ale orientacji się nie wybiera. I nie będę tu prawił sam sobie kazań, że przecież wojskowy to powinien być 100% hetero, który ma mieć żonę i jego obowiązkiem jest spłodzenie dzieci na lewo i prawo. Nawet niektórzy moi podwładni byli gejami, a spisywali się na medal. Chociażby Namjoon, którego za każdym razem mogę szukać w gabinecie Jina. Jest jaki jest, ale nie ma sobie równych jeśli chodzi o pole bitwy.

Ale powróciłem do mojej wyobraźni, bo chciałem się upewnić czy po prostu to nie było spowodowane czystym zaciekawieniem jak to by było. Starałem sobie wyobrazić jak by wyglądał ten pocałunek z chłopakiem. Zamknąłem dodatkowo oczy by móc się bardziej wczuć, o dziwo nie było to trudne zadanie. Lecz gdy odsunąłem się od chłopaka zobaczyłem twarz Yoongiego co mnie przestraszyło w pewnym momencie. Otworzyłem oczy oddychając tak jakby po długim nurkowaniu zabrakło mi powietrza. 

Spojrzałem jeszcze raz na chłopaka, który nawet nie drgnął. Czyżby to było możliwe... że mogę być zakochany w swoim najlepszym przyjacielu? Bo czemu akurat moja wyobraźnia podłożyła mi jego osobę podczas namiętnego pocałunku?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro