Rozdział 11: Epilog (+18)
~~JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ~~
Otworzyłem oczy, gdy tylko promienie słoneczne zaczęły dobijać się do okna. Mruknąłem coś pod nosem, ale sam do końca nie wiedziałem co. Biorąc głęboki wdech, przetarłem oczy, starając się rozbudzić swój umysł.
Mimo, że na zewnątrz panowała już zima, nie odczuwałem chłodu, gdyż miałem swój osobisty grzejnik, który właśnie oplatał moją talie ręką. Uśmiechnąłem się nieznacznie, by zaraz obrócić się w stronę ukochanego, który jeszcze pogrążony był w głębokim śnie.
Uwielbiałem ten moment, gdy budziłem się jako pierwszy, by móc podziwiać jego idealnie rysy twarzy, czy na przykład usta, które najchętniej całowałbym cały czas. Tym razem jednak ułożyłem swą drobną dłoń na jego policzku, aby po chwili gładzić miękką skórę kciukiem.
W końcu mogłem powiedzieć, iż byłem szczęśliwy i nie żałowałem niczego co zrobiłem, by do tego doprowadzić. No dobra, okey... Wcześniej żałowałem paru rzeczy, ale teraz to przeszłość, bo nareszcie mam Hoseoka tylko dla siebie i nic nie jest mi w stanie go odebrać. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Niedługo po tym i on otworzył swoje śliczne oczka, witając mnie widokiem jego ciemno czekoladowych oczu. Nic nie mówiąc, chwycił mą dłoń i pocałował jej wewnętrzną część, by po chwili złożyć kolejny pocałunek na moich ustach.
- Dzień dobry - wymruczał tuż przy moim uchu, które było bardzo wrażliwe na tego typu zagrania. Doskonale o tym wiedział i kochał to wykorzystywać.
- Dzień dobry - odpowiedziałem, zaraz chowając swoją twarz w zagłębieniu jego szyi. On zaś wplótł swoją ciepłą dłoń w moje włosy, bawiąc się moimi kosmykami. Po moim kręgosłupie przeszedł przyjemny dreszcz, wywołany tymi delikatnymi pieszczotami z jego strony.
Odkąd stopniowo zaczęła wracać mu pamięć, byliśmy niemalże nierozłączni. Na obecną chwilę i tak wszystkiego nie pamięta, lecz znaczna większość powróciła, dlatego też mógł przy okazji powrócić na swoje stare stanowisko dowódcy. Ja zaś byłem z niego jeszcze bardziej dumny.
- Kochanie - poczułem kolejny pocałunek tym razem w czubek głowy
- Tak? - mówiłem już, że uwielbiam jak tak do mnie mówi? Nie? To teraz wiecie
- Jak myślisz~ musimy dzisiaj wychodzić z łóżka? - zaśmiałem się w odpowiedzi, choć taka opcja była bardzo kusząca.
- Zależy~
- Zależy? A od czego?
- Co chcesz robić w tym łóżku? - oderwałem się, by na niego spojrzeć. I nie mogłem się powstrzymać od zbereźnych myśli, gdzie główne role oczywiście przypadły nam. Aż przygryzłem wargę na samą myśl, musiałem się uspokoić.
- A co może robić dwóch dorosłych mężczyzn razem w łóżku? - spojrzał na mnie z tym cwanym uśmieszkiem, który tak bardzo na mnie działał. Lecz postanowiłem się z nim podroczyć.
- No nie wiem - powiedziałem słodko - może spać?
- Błędna odpowiedź - po chwili dostałem klapsa w tyłek, a z mojego gardła wydobył się cichy pisk zaskoczenia.
- Więc jaka jest prawidłowa?
- Zademonstruję - obrócił mnie tak bym leżał na plecach, a on sam zawisnął nade mną. Wpatrywałem się w jego wręcz czarne oczy, które hipnotyzowały mnie z każdym dniem coraz bardziej.
W końcu poczułem jego ciepłe wargi na swoich, całował z wyczuwalną czułością lecz z nutką stanowczości. Dając mi do zrozumienia, że to on dominuje w tym związku. Ja zaś nie sprzeciwiałem się, bo uwielbiałem być przez niego rozpieszczany czy to pocałunkami czy też słodkimi słówkami, szeptanymi do mojego ucha.
Jego dłoń, która niedawno spoczywała obok mojej głowy, zjeżdżała wzdłuż boku po mojej koszulce, aż zatrzymała się na linii spodni. W końcu była zima, więc naturalne było to, że spaliśmy w normalnych lecz luźnych ubraniach. Lecz teraz najchętniej zrzuciłbym z siebie całe odzienie, bo przez jego ruchy z każdą sekundą robiło mi się coraz bardziej duszno.
Jęknąłem cicho, jak tylko poczułem, że delikatnie ściska za moje krocze. Co najwidoczniej mu się spodobało, bo powolnymi ruchami zaczął je masować, tym samym pobudzając mojego przyjaciela.
- H-Hobi - szeptałem zmysłowo, cały czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Lecz po jakimś czasie ponownie mnie pocałował, po czym schodził swoimi ustami wprost na moją odsłoniętą szyje. Czułem jak co jakiś czas, zasysa się na skórze, tworząc malinki, które niedługo przybiorą kolor krwistej czerwieni.
Było mi tak dobrze, a w miejscach, gdzie jeszcze chwilę wcześniej mnie dotykał, czułem przyjemne ciepło. Rozchodziło się ono po całym ciele, sprawiając, iż mogłem wyczuć jego uczucie miłości co do mnie. A to było największym szczęściem jaki posiadałem.
Nawet nie zauważyłem kiedy zostałem pozbawiony górnej części garderoby, ale ocknąłem się, gdy Hoseok zaczął obcałowywać całą moją klatkę piersiową. Dyszałem już z podniecenia, czując, że w moich spodniach robi się coraz mniej miejsca. Chciałem, by już pozbył się reszty moich ubrań i przeszedł do jakiś konkretniejszych czynów. Lecz musiałem być cierpliwy, bo wiedziałem, że i tak dostanę to czego chce.
Gdy usadowił się wygodnie między moimi nogami, pozbył się swojej koszulki. Ale w jakim stylu. Zrobił to powoli, odsłaniając swoje wyrzeźbione mięśnie brzucha, na co sam oblizałem wargi. Takie prywatne show mógłbym oglądać codziennie i wcale bym się nie obraził.
Odrzucił koszulkę w kąt, powracając do pieszczenia mojego brzucha swoimi pocałunkami. Chwycił pewnie za moje spodnie, by wręcz je ze mnie zedrzeć nie pozostawiając na skórze chociażby bokserek. Zarumieniłem się na ten dość szybki gest, za co on obdarzył mnie uśmiechem pełnym pożądania.
- C-Czemu tylko ja mam być nagi? - zająknąłem się, cały czas czując na policzkach szczypiące wręcz ciepło.
- Jesteś taki rozkoszny, gdy się rumienisz - przybliżył się, by szepnąć mi te słowa wprost do mojego ucha. Następnie delikatnie je polizał, przy czym przycisnął swoje krocze do mojego. Przez to otarcie się naszych męskości, ponownie jęknąłem - uwielbiam jak jęczysz - wyznał, a ja wiedziałem, że moja twarz wygląda teraz jak dorodny pomidor w odpowiednim sezonie.
- N-Nie mów tak... To... zawstydzające! - w odpowiedzi dostałem tylko cichy śmiech i dodatkowe poruszenie się jego bioder - Hobi... - wyjęczałem ponownie.
- Już już kochanie - oderwał się ode mnie, by móc uklęknąć i sięgnąć do swojego rozporka. Ja zaś patrząc nie mogłem się powstrzymać, aby podnieść się do siadu. Spuściłem materiał z jego bioder i chwyciłem już pobudzoną męskość ukochanego.
Patrząc mu kusząco w oczy, polizałem go po całej długości, na co odpowiedział cichym pomrukiem. Spodobało mi się to, dlatego kontynuowałem pieszczotę, aż w końcu zassałem się na jego czubku. Chciałem mu dać najwięcej przyjemności ile się tylko dało, dlatego uważałem na każdy gest, by na przykład nie zrobić mu niechcący krzywdy zębami. W końcu wziąłem go całego do ust, by najpierw powoli poruszać głową. Zaś z każdą sekundą zaczynałem się coraz bardziej rozkręcać, przyśpieszając swoje ruchy.
- O tak... - stękał, wplatając swoje palce w moje włosy - Yoongi tak dobrze - czułem się nagrodzony takimi słowami, przez co moje starania polepszyły się. Aż w końcu chłopak doszedł z głośnym westchnieniem, a ja poczułem w ustach ciepłą ciecz, którą po chwili połknąłem.
Położył na moim ramieniu dłoń, by zaraz popchnąć mnie, dlatego ponownie znalazłem się w pozycji leżącej.
- Nie sądziłem, że znasz takie sztuczki - powiedział, zaraz całując mnie namiętnie. Oddałem ochoczo pocałunek, oplatając jego kark rękami.
Nagle nabrałem jeszcze większej odwagi i przekręciłem nas tak, że to ja tym razem górowałem nad nim. Usiadłem na jego biodrach okrakiem i mogłem z wyższością spojrzeć na niego. Oczywiście to nie był wredny akcent, miał on być pełen seksapilu, by pobudzić już wszystkie zmysły Hoseoka.
- Chcesz mnie dzisiaj ujeżdżać? - Złapał mnie za biodra, delikatnie je masując. Zapewne zarumieniłbym się na takie słowa, uderzając do w ramie. Lecz mój umysł był tak przyćmiony pożądaniem, że nie zastanawiałem się zbyt długo nad jego słowami.
- Tak - wymruczałem, ale najpierw musiałem się przygotować, bo mój ukochany nie został obdarzony małym sprzętem. Dlatego zrobiłem mu mały pokaz, gdy zaczynałem się porządnie rozciągać. Jęki i płytki oddech wypełniał cały pokój, lecz nie zwracałem na to uwagi, jak już mówiłem byłem zbyt napalony.
Chłopak zaś przyglądał się każdemu mojemu ruchowi z niemałym uśmiechem. A ja tylko czekałem na jedną chwilę, gdzie w końcu poczuje go w sobie. Lecz wiedziałem, iż bez dobrego przygotowania swoich mięśni, poczuje jedynie rozrywający ból. A chciałem wyciągnąć z tego jak najwięcej przyjemności.
Dlatego jak tylko skończyłem swoje długie rozciąganie, w końcu mogłem zaspokoić nasze pożądanie. Chwyciłem jego męskość i nakierowałem je na swoje wejście, by zaraz doznać jak się we mnie zagłębia. Odczułem jednak lekki dyskomfort, ale wcale to mnie nie powstrzymało przed kolejnymi krokami.
"Yoongi od kiedy ty taki odważny się stałeś? Od kiedy takie niewyżyty seksualnie jesteś?" - prychnąłem w duchu. Chyba mam prawo tak się zachowywać przy swoim chłopaku, prawda? Tylko on może widzieć tą stronę mnie.
Gdy już jego cała męskość znajdowała się we mnie, zaprzestałem jakichkolwiek gestów. Chciałem się przyzwyczaić do jego rozmiarów, co nie było od razu takie proste. On na szczęście spokojnie czekał, jeżdżąc swoimi ciepłymi dłońmi po moich udach. Co sprawiało mi dodatkową przyjemność.
Jak tylko byłem gotowy do dalszej zabawy, zacząłem poruszać biodrami, tworząc nimi kółka. Dopiero po minucie takich gierek, zacząłem podnosić się, by zaraz opaść. Powtarzałem te ruchy, przyśpieszając tempa.
Mój mózg już całkowicie się wyłączył, chłonąc jedynie to błogie odczucie w dolnych partiach mojego ciała.
-Ahhh - Przygryzłem wargę.
Chłonąłem każdy drobny ruch, jęcząc tak głośno, że miałem pewność, iż słychać nas było w całej bazie. Lecz nie przejmowałem się tym, a skupiłem się na moim ukochanym.
W pewnym momencie jego ręka wylądowała na swoim przyrodzeniu, która zaczęła poruszać się w rytm moich poczynań. Wiedziałem, że tak długo nie wytrzymam. I miałem racje, niedługo po tym doszedłem z imieniem chłopaka na ustach. Lecz nie mogłem przestać, musiałem sprawić, by i mój Hobi również osiągnął spełnienie. Dlatego starałem się przyśpieszyć jak tylko mogłem, aż nie poczułem rozlewającego się we mnie ciepła.
Nie mając już całkowicie siły, opadłem na jego klatkę piersiową, dysząc jakbym przed chwilą zakończył maraton. Po chwili ramiona Hoseoka oplotły się wokół mnie zamykając mnie w bezpiecznej klatce. Sam zaś wtuliłem się jeszcze bardziej, przymykając na chwile zmęczony oczy.
- Kocham Cię - wyszeptał, całując czubek mojej głowy.
- Ja Ciebie też~ i to najbardziej na świecie - po tych słowach mogłem dostrzec ten cudowny uśmiech, o który walczyłem tyle czasu.
/////
Dziękuję Wam wszystkim za zostanie do samego końca tego ficzka >w<
Moje serduszko się raduje, widząc, iż te kilka osób cały czas czytało go wiernie <3 Dlatego dziękuję za każdą Waszą minutę poświęconą na niego jak i za gwiazdki, które tutaj zostawiliście >w<
Trzymajcie się ciepło <3 <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro