Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10: Twoje szczęście

Da się być przy kimś bardzo blisko, a jednocześnie strasznie daleko?

Ja miałem takie wrażenie, które nie pozwalało mi czasami normalnie funkcjonować. Pomimo tego iż odzyskałem ukochanego musiałem trzymać się na dystans, choć naprawdę miałem ochotę wpaść w jego ramiona i nie dopuścić do tego by mnie wypuszczał. Lecz musiałem być cierpliwy. Wszystkie informacje w końcu spłynęły na niego niczym rwący wodospad, więc nie było w tym nic dziwnego, że był zdezorientowany. 

Oczywiście to nie oznaczało, że się od niego odcinałem, broń mnie Panie Boże. Rozmawiałem z nim, jedliśmy także wspólnie otoczeni naszymi znajomymi. Lecz także często zamykał się sam w pokoju, a ja mimo największych chęci dostania się do niego, odpuszczałem. 

Nareszcie zawitała do nas wiosna, gdzie słońce swoimi promieniami rozgrzewało rośliny pobudzając je do życia. Spędzałem ten czas najchętniej na dworze wyłączając się na cały świat. Wtedy byłem w swoim świecie. 

Nie mieliśmy może za dużo miejsc gdzie można by było posiedzieć w spokoju, lecz obdarzono nasz szczęściem do posiadania niewielkiego kawałka ziemi, na którym zaczęła rosnąć mocno zielona trawa. Dlatego też ułożyłem się na niej wygodnie patrząc prosto na leniwe obłoki, które sunęły po błękitnym niebie. Podłożyłem jeszcze ręce pod głowę i zacząłem się wyciszać. Zamknąłem oczy wdychając z całych sił świeże powietrze, które wypełniało moje płuca. Miałem wrażenie jakbym pierwszy raz w życiu oddychał samodzielnie bądź też był na świeżym powietrzu.

Nagle moje myśli, które miały odłączyć się od świata powędrowały ku jednej osobie. Minęło tyle czasu, a sytuacja wcale się nie poprawiła, a może i nawet pogorszyła. Hoseok dalej nie przypomniał sobie niczego, dodatkowo też zauważyłem, że unika kontaktu fizycznego z moją osobą. Jak siadamy na stołówce to siada naprzeciwko mnie, nigdy obok. Gdy z nim rozmawiałam wydawało mi się, że wcale nie ma ochoty na moje towarzystwo. Dlatego też powoli sam odpuszczałem.

To bolało, zwłaszcza, że nie znam powodu dlaczego akurat tak się stało. A jak raz o to zapytałem to oberwałem w twarz odpowiedzią, że mi się tylko wydaje. Może i wyolbrzymiałem niektóre kwestie, ale też nie byłem głupi i widziałem co się dzieje. Teraz też żałowałem, że od razu mu powiedziałem, że go kocham... Może wtedy siedzielibyśmy teraz razem gadając na najbardziej błahe tematy jak to mieliśmy kiedyś w zwyczaju. 

"Ale przynajmniej żyje, powinieneś być szczęśliwy" mówiłem do siebie w myślach. I faktycznie byłem, bo nie każdy dostaje szansę jakby to nazwać drugiego życia. Choć to nie znaczyło, że moje serce nie cierpiało. 

Nagle usłyszałem koło siebie cichy szelest. Będąc już wyczulonym na różnego rodzaju dźwięki podniosłem głowę by zaraz zobaczyć jako koło mnie zasiada nikt inny niż osoba, która zawładnęła moim sercem. Przez chwilę patrzyłem na niego po czym odwróciłem głowę ponownie w stronę nieba. Siedzieliśmy przez jakiś czas w całkowitej ciszy nie odzywają się do siebie ani jednym słowem. A z każdą chwilą ten brak komunikacji między nami robił się coraz bardziej niezręczny, przez co chciałem to przerwać i zapytać po co do mnie przyszedł. Lecz on wyprzedził moje słowa.

- Chce z tobą porozmawiać 

- Więc słucham - przymknąłem znowu oczy - o czym chcesz rozmawiać?

- W sumie to zapytać o parę rzeczy~ 

- Rozumiem - mówiłem mechanicznie, by tylko nie dać po sobie poznać, że tak naprawdę nie miałem ochotę na jakąkolwiek wymianę zdań. Chciałem tylko odpocząć i pozwolić mojemu umysłowi na chwile odetchnięcia. 

- Mówiłeś, że coś nas łączyło 

- Mówiłem~ w sumie do niczego między nami nie doszło... Tylko powiedziałeś, że mnie kochasz jak zostałeś ugryziony... - to wspomnienie samo w sobie było dla mnie zbyt okrutne

- A ty kochasz mnie, prawda? 

- Wtedy udałbym się do tamtego miasta narażając swoje życie by Cię odnaleźć?

- Fakt trochę głupie pytanie - uchyliłem swoje powieki, by zobaczyć jak siedzi bez ruchu i patrzy tylko, że nie na mnie a w przestrzeń - Jak się kogoś kocha to chce się jego szczęścia... - zaczął ponownie, a ja nie za bardzo rozumiałem do czego zmierza - więc... jeśli bym powiedział, że zakochałem się w kimś to czy dałbyś mi wolną rękę bym był szczęśliwy? - aż podniosłem się do siadu czując jak do moich oczu napływają łzy.

CO? Hoseok jak możesz?! Przecież kochaliśmy siebie nawzajem! Nie możesz mi tego zrobić!! I tu już nie chodzi o to, że narażałem życie dla Ciebie!!!!

Tylko...

Tylko, że moje serce należy wyłącznie do Ciebie...

- Oczywiście Hobi - zacisnąłem dłonie w pięści na swoich wojskowych spodniach - Zależy mi tylko na twoim szczęściu - to była najszczersza prawda i nieważne, że teraz moje serce przestało istnieć krusząc się na miliardy kawałków - w końcu twoje szczęście to moje szczęście - starałem się by mój głos nie zadrżał, choć w środku krzyczałem z bólu jakby bardzo powoli odrywali mi każdy kawałek ciała.

W tym momencie chciałem być sam. Płakać z całych sił by pozbyć się wszystkich uczuć. Choć czy osoba, której serce zostało doszczętnie zniszczone może coś czuć? Lecz moje ciało zaczęło drżeć pod wpływem zbyt dużych emocji. 

- Więc tyle mi starczy do szczęścia - uśmiechnął się 

- Mogę chociaż wiedzieć kto jest tą osobą? - spojrzał na mnie w końcu, a ja jeszcze bardziej musiałem się powstrzymać by tylko pierwsza łza nie opuściła moich oczu, bo już bym nie potrafił zahamować całego potoku, który kłębił się we mnie.

Odwrócił się w moją stronę tak by skierować swoją osobę na przeciw mnie. Potem zrobił coś czego bym się nie spodziewał. A mianowicie chwycił mnie za dłoń, splatając ze sobą nasze palce.

- Myślę, że zakochuje się w tobie na nowo Yoongi - ja go chyba zaraz zajebię...

- Idiota - szepnąłem już nie powstrzymując żadnej łzy - nienawidzę Cię - szepnąłem, a on się zaśmiał zaraz zgarniając mnie w swoje ramiona.

- Przepraszam~ ale musiałem się dowiedzieć czy to prawda 

- To powiedz mi... czemu ostatnio byłeś dla mnie oschły? Nie chciałeś ze mną rozmawiać... - bałem się, że jak podniosę głos to nie będę w stanie się uspokoić.

- To nie tak - pogłaskał mnie po głowie - po prostu na początku musiałem w pewien sposób odciąć się od wszystkiego... Wiem, że też twoim kosztem za co przepraszam... Mimo iż ostatnio siedziałem sam w pokoju to coś nie pozwoliło mi zapomnieć o twojej uśmiechniętej buźce... Tak jakby... mój mózg wiedział, że tylko to mam widzieć przed oczami... I wiem, że zjebałem... Niepotrzebnie do tego wszystkiego doprowadziłem... Przepraszam

- I to bardzo... - oparłem swoje czoło o jego ramie - przez Ciebie moje serce umarło

- Więc pozwól mi je reanimować - mówił swoim łagodnym głosem, a ja mimo chęci zabicia tego wrednego żartownisia, nie potrafiłem mu nie wybaczyć. Chyba moja miłość do niego dosięgła już stopnia, w którym każda krzywda zostanie mu odpuszczona. 

Objąłem jego szyje rękami chłonąc to ciepło, którego każdego dnia musiałem sobie wyobrażać. A teraz miałem je dla siebie, moje największe szczęście.

- Nie rób tak, więcej... następnym razem już Ci nie wybaczę... 

- Wiem - dalej mnie głaskał przez co uspokajałem się coraz bardziej - przepraszam...

- I... Nie opuszczaj mnie Hobi...

- Nie zamierzam - poczułem jeszcze jego usta, które zatopiły się w moich włosach. I miałem tylko nadzieję, że to nie był piękny sen...


///

Byłabym wredna jakbym dała takie złe zakończenie tak wiem xD  Dlatego musiał być (chyba) mocniejszy  plot twist <3 

I w sumie to już koniec jako takiej historii~~ ale żeby nikt nie poczuł się pokrzywdzony, że przebrnął przez łącznie 18 rozdziałów i nic się większego nie zdarzyło to dodam rozdział dodatkowy, w którym będzie dużo miłości >w<

Więc mam nadzieję, że zostaniecie do samego końca <3 

Trzymajcie się ciepło, pijcie dużo herbatki i ubierajcie się odpowiednio by się nie przeziębić <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro