Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"this girl's in love with you"

- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? Musisz żartować.

- Nie.

- Dlaczego siedzisz na podłodze? I co to za muzyka…?

- Bo chcę. A muzyka to ścieżka dźwiękowa ze Strażników Galaktyki.

Candice otworzyła szeroko oczy i z niedowierzaniem patrzyła na zadowolonego z życia Ashtona, pałaszującego z pasją całe garście płatków śniadaniowych, siedząc na podłodze pośród kilku poduszek.

- Dlaczego na podłodze?

- Czuję od niej dobre wibracje.

- Ashton…

- Nie idź!

Candice z rezygnacją usiadła obok zadowolonego Ashtona, który niemal natychmiastowo wyciągnął ze stojącej obok szafki drugie opakowanie płatków i z miną zwycięzcy, wręczył je Candice.

- Trzymaj. Posil się.

- Jest druga w nocy.

- Nad ranem!

- W nocy. Jest ciemno.

Ashton wzruszył ramionami, puszczając nieco sarkastyczne uwagi Candice mimo uszu i nadal jedząc płatki, które chrupały między zębami i rozsypywały się po płytkach.

- Przecież mamy stół.

- Prawda, mamy.

- Dlaczego nie przy stole?

- Przy stole nie usiądziesz na podłodze.

Ashton stwierdził, że jego wyjaśnienie jest aż nadto wystarczające, dlatego nie bawił się w dalsze dywagacje na temat wyższości podłogi nad krzesłami; postanowił oprzeć głowę na ramieniu Candice i po prostu odetchnąć.

- Wczorajszy koncert był… niesamowity. Szkoda, że nie mogło cię być.

- Ktoś pracować musi, by inny mógł grać.

- Fakt. Ty grasz. Ja pracuję.

- Ja gram?!

Candice spojrzała na Ashtona z wyrazem świętego oburzenia w oczach – zasłużenie – i wyszarpnęła Irwinowi pudełko z płatkami, by w końcu zacząć z ogromną wściekłością przeżuwać kolorowe, kukurydziane kółka.

- Żartowałem.

- O c z y w i ś c i e.

- Nie mruż tak oczu.

- Jak będę chciała.

Candice przybrała swoją wystudiowaną przed lustrem twarz pt. „Przegrzebałeś sobie, Irwin” i bez słowa miażdżyła kółka, rozsypując kilka wokół siebie.

- Wracając do koncertu…

- …typowe.

- Co takiego?

- Ty już dobrze wiesz co.

Ashton podniósł głowę i z niemal stoickim spokojem ściągnął z blatu kolejne opakowanie płatków; jak gdyby nigdy nic otworzył je i wziął do ust pełną garść czekoladowych kulek, czując jak błogi uśmiech wpełza na jego usta.

- Chyba nie zamierzasz tego zostawić.

- Ale czego, przepraszam?

- Rozmowy!

- Ach. No tak. Więc, koncert był niesamowity, grałem na fortepianie, który stał kiedyś w salonie…

Ashton doskonale wiedział, że jego durna gadka działa Candice na nerwy bardziej, niż tysiąc paznokci jeżdżących po szkolnej tablicy, jednak czy zamierzał przestać? Oczywiście, że nie.

- Okej, masz rację, zapomnijmy o tym. Oboje gramy i pracujemy. Ty grasz na fortepianie, ja na Facebooku w SongPop. Prawie to samo.

- Jasne, że tak.

- Teraz… Wyjaśnisz mi dokładniej, czemu siedzimy na podłodze, skoro na stole mamy, no wiesz, zastawę? I mleko w lodówce?

- Candice, to jest sztuka. Poczuj się hippisem. Bitnikiem. Hipsterem. Żyj trochę.

Candice nijak miała pojęcie w jaki sposób siedzenie na podłodze odnosi się do „życia”, ale stwierdziła, że nie będzie protestować.

Ashton uwielbiał siedzieć na podłodze, bo w ten sposób bardziej utożsamiał się z niższymi formami; co przez to miał na myśli, wiedział tylko on sam.

Jeśli życie oznacza siedzenie na podłodze, Candice była gotowa, by ową podłogę przyjąć jako swojego zbawcę i bożka.

Jeśli Candice spodoba się siedzenie na podłodze w niedzielną noc, Ashton był gotów zmienić się na jedną noc w wynalazcę i zrobić podłogę z poduszek. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro