milknę
Ta prawdziwa namiętność,
Nie z potrzeby a z miłości,
Twojego dotyku nigdy dość,
Zjem Cię aż do kości.
Twój oddech ciężki,
Uwielbiam czuć na ciele,
I słyszę Twoje jęki,
Gdy dotykam Cię czule.
I na szyi ta krew skrzepnięta,
Mojej i Twojej,
I ta skóra pocięta,
Wszystko inne teraz olej.
Te uczucia wypełniające ciało,
Których zawsze brakowało,
A teraz tak się stało,
Że nigdy ich za mało.
I cisza nastaje,
Oddech zwalnia spokojnie,
Cieszymy się we własnych ramionach rajem,
I znika codzienne zmęczenie.
***
Fizyczność kojąca psychikę,
Ustępują złe chwile,
Radośnie milknę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro