Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVII

Ta noc była naprawdę trudna, odkąd wzbudziłam się z tego dziwnego snu, nie mogłam zasnąć. Po mojej głowie chodziły dwa słowa "Na zawsze". Miałam wrażenie, że Nico mówił to do mnie, jednak... Cóż nie mogłam być to ja, dziewczynka miała ojca, i co chyba najważniejsze, była brunetką. Więc czemu czułam się jakbym złamała obietnicę?

Z moich rozmyślań wyrwał mnie mokry język Black na moim policzku. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po głowie, naprawdę ją kocham. Moja mała księżniczka, zawsze jest przy mnie, nie wiem jak to robi, jednak za to ją kocham.

Nie wiem jak długo tak leżałam, za oknem powoli wstawało słońce. Black zeskoczyła ze mnie i pobiegła w stronę drzwi. Idąc w jej ślady narzuciłam na siebie, sporo za dużą, bluzę, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Powietrze na dworzu było orzeźwiające, kojarzyło mi się z domkiem mojej babci. Kiedyś często tam z mamą wyjeżdżałyśmy, a teraz siedzę na jakimś odludziu i czekam, aż jakiś bóg łaskawie się do mnie przyzna.
- Mama... - wyszeptałam.
Nie rozmawiałam z nią od prawie dwóch tygodni. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo mi jej brakuje. Muszę się z nią jakoś skontaktować, mój telefon został w domu, zresztą nawet gdybym go nie zostawiła, prawdopodobnie zostałby mi odebrany.
Nagle poczułam mokry język na mojej łydce, nie musiałam patrzeć w dół by wiedzieć, ze to Black. Pozwalając jej na moczenie łydki patrzyłam się tępo w przestrzeń. W pewnym momencie mojego bezsensownego sterczenia, olśniło mnie. Hermes, dzieci Hermesa napewno mają jakiś telefon. Nie myśląc ani chwili dłużej ruszyłam żwawym krokiem do domku numer 11.
Zapukałam do drzwi i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Po krótkiej chwili w drzwiach stanął jeden z braci Hood.
- Cześć piękna, co cię tu sprowadza?
- Cześć umm...
- Connor, ten przystojniejszy. - zachichotałam.
- Chciałam pożyczyć telefon.
- Nie wiem o czym mówisz - powiedział z sarkazmem - tutaj nie można posiadać telefonów.
- A ja myślę, że przystojnemu Connorowi uda się zorganizować telefon dla mnie.
- Skoro tak stawiasz sprawę, myśle, że coś się zorganizuje. - powiedział i znikł za drzwiami.
Nie minęło 5 minut a przede mną znów stał młodszy z barci Hood(przy.aut. Dziś przeczytałam, że oni nie są bliźniaki i takie wtf?!) z telefonem w dłoni.
- Proszę bardzo, najnowsza zdobycz. - powiedział i teatralnym gestem wręczył mi urządzenie.
- Dziękuje, oddam jak tylko wykonam bardzo ważna rozmowę.
- Zatrzymaj go sobie, pamiętaj tylko, żeby dobrze go ukryć.
- Będę pamietać, jeszcze raz dziękuje. Cześć.
Pomachałam mu na pożegnanie i ruszyłam w stronę lasu by moc spokojnie porozmawiać z mamą. Wybrałam odpowiedni numer i czekałam na odzew z drugiej strony. Po dwóch sygnałach usłyszałam głos w słuchawce.
- Dzień dobry, tutaj Camile Perfect.
- Mamo, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię słyszę.
- Leila, kochanie wszystko dobrze? Jak tam w obozie? Dobrze Cię tam traktują? Co tamu Michaela?
Rozmawiając z moją rodzicielką, opowiedziałam jej w skrócie co działo się w moim życiu, w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Jeszcze nigdy tak bardzo nie tęskniłam za domem, jednak nawet mama mówiła bym została tam gdzie jestem.
Po bardzo długiej rozmowie pożegnałyśmy się, a ja ruszyłam w stronę domku przeznaczonego dla dzieci Hadesa.
Szłam myśląc o wcześniejszej rozmowie, gdy nagle na kogoś wpadłam. Podniosłam się z ziemi i spojrzałam na twarz herosa. Ku mojemu zdziwieniu stał przede mną Mikie uśmiechając się szeroko.
- Cześć Leila, przepraszam, że na ciebie wpadłem i chciałem przeprosić za coś jeszcze. Mam na myśli moje ostatnie zachowanie, wiem, że wtedy na plaży postąpiłem jak głupi dzieciak. Strasznie Cię za to przepraszam, byłem zazdrosny o Nico. Miałem wrażenie, że on mi Ciebie zabiera a ja tego nie chciałem. Teraz mi naprawdę głupio. - powiedział drapiąc się ręka po karku.
- I powinno być Ci głupio, ile razy muszę powtarzać, że zawsze Ty będziesz na pierwszym miejscu. Nico jest dla mnie jak brat, za to ty jesteś moim najlepszym przyjacielem. Zawsze nim byłeś i pozostaniesz do końca mojego życia. Zrozumiałeś?
- Myśle, że tak. Ale wybaczasz mi? - powiedział z uśmiechem.
- Oczywiście głupku. - uderzyłam go lekko w ramię.
Michael przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, uśmiechając się cały czas. Wszystko wróciło do normy, no prawie wszystko.
___________________
Hej....*chowa się i modli się by jej nie znaleźli* Wiem, że długo nic nie wstawiałam, ale nie miałam czasu(brak czasu w ferie XD). Mam nadzieję, że mnie nie zamordujecie i nie będziecie bardzo krzyczeć. A i ostatnio wyłapałam mnóstwo błędów w poprzednich rozdziałach i będę je powoli poprawiać.
Życzę miłego wieczoru/dnia/nocy/whatever 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro