Rozdział XII
Mała dziewczynka biegała po ogrodzie brudząc swoją białą sukienkę. Jej śmiech rozbrzmiewał w całym parku. Co chwila odwracała się po czym chichotała i biegła dalej. Kilka kroków za nią podąża ciemnowłosy mężczyzna. Po chwili dogania dziewczynkę i unosi ją w powietrzu.
- Moja malutka, niegrzeczna księżniczka... - powiedział z uśmiechem mężczyzna.
- Papa, nie jestem księżniczką. Jestem wojowniczką jak ty. - odpowiedziała stanowczo swym dziecięcym głosem.
- Oczywiście kochanie.
Brunetka wyskoczyła z rąk ojca i biegła dalej przez ogród aż znalazła się na moście. Dziewczynka uśmiechnęła się słodko i spojrzała się na płynący dołem strumyk.
- Tato, czemu rzeka płynie a nie stoi w miejscu?
- Cóż kochanie, tak już jest. Woda w rzece płynie jak nasze życie. Ta sama kropla nigdy nie dotyka tego samego kamienia...
- To tak jak dni, nie możemy przeżyć jednego dwa razy. - wtrąciła malutka.
- Widzisz wiesz lepiej ode mnie, moja mała wojowniczko. - powiedział ciemnowłosy i pocałował córkę w czoło.
Nagle ze strumyka wyskoczyła kropla i wpadła prosto w otwartą dłoń dziewczynki. Brunetka zachichotała i zdmuchnęła kroplę z ręki. Dalej się śmiejąc spojrzała w dół na swoją sukienkę. Jej tren był cały zielony od trawy. Z ust mężczyzny wydobył się cichy chichot.
- Kocham cię, papa.
- Ja ciebie też brudasku. - odpowiedział składając pocałunek na jej skroni.
______________
Hej, szykujcie się na więcej tego typu rozdziałów w najbliższym czasie. Hmmm... może ktoś wie, co ja tu kombinuję?
Buziaki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro