Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

POV Legolas


Od walki o Shire minął tydzień. Wraz z przyjaciółmi przebywaliśmy w Rivendell. Udaliśmy się tam, bowiem moją ukochaną mógł uratować tylko lord Erlond. Te kilka dni były dla mnie bardzo ciężkie. Nie mogłem myśleć o niczym innym jak o stanie zdrowia Miriel. Pogłaskałem żonę po delikatnym, bladym policzku. Wyglądała jak nieżywa, jednak na szczęście nic już jej nie zagrażało.

-Legolas- usłyszałem za sobą głos Aragorna. Byłem tak zajęty myślami o ukochanej, że nie zauważyłem, kiedy wszedł do komnaty.

-Tak?- zapytałem, odwracając się w stronę przyjaciela.

-Musisz odpocząć- odpowiedział. Miał rację. Byłem zmęczony, bowiem nie spałem od zranienia Miriel. Bałem się, że ją stracę. Król Gondoru znał mnie bardzo dobrze, ponieważ po chwili dodał- jej życiu już nic nie zagraża. Nie musisz się dłużej martwić.

-Nie chcę jej samej zostawić- powiedziałem, biorąc w ręce dłoń ukochanej.

-Zostanę z nią, przyjacielu- odparł potomek Isildura- jest dla mnie, jak siostra. No może... starsza siostra- roześmiałem się. Po raz pierwszy od kilku dni.

-Obraziłaby się na ciebie- rzekłem radośnie- nienawidzi, jak ktoś wypomina jej wiek.

-Więc lepiej nic jej nie mówmy!- zaśmiał się Aragorn, lecz po chwili spoważniał i podszedł do mnie- albo pójdziesz do swojej komnaty po dobroci, albo będę zmuszony użyć siły!

-Dobrze! Dobrze!- wstałem z krzesła. Pocałowałem ukochaną w zimne czoło, a następnie powoli wyszedłem z pokoju. Zauważyłem jeszcze, że mój przyjaciel usiadł na mym wcześniejszym miejscu. Uspokoiłem się, bowiem wiedziałem, że jest z nim bezpieczna. Udałem się prosto do swojej komnaty, gdzie od razu padłem na łóżko. Poczułem się jeszcze bardziej zmęczony niż wcześniej. Po położeniu głowy na poduszce momentalnie odpłynąłem w świat snów.

POV Aragorn

Siedziałem przy boku Miriel, już od paru ładnych godzin. Przez ten cały czas moja dzielna przyjaciółka, nie poruszyła się ani o milimetr. Przyglądałem się z uśmiechem, jak ta wiecznie żwawa, waleczna kobieta leży tak spokojnie. Wróciłem myślami do wszystkich wojen, w których uczestniczyłem u boku przyjaciół.

-Legolas...- cichy szept obok, przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojrzałem na elfkę.

-Cśś- powiedziałem- nie przemęczaj się.

-Co z nim?- zapytała słabo.

-Wszystko w porządku- odpowiedziałem z lekkim uśmiechem- siedział przy tobie przez tydzień. Kazałem mu odpocząć.

-To dobrze- szepnęła, spojrzała na mnie spod ledwo otwartych powiek- a Daenerys?

-W Gondorze- odparłem- jak lepiej się poczujesz, pojedziemy po nią i Eldariona. Tutaj będą bezpieczniejsi.

-Znaczy gdzie?

-W Rivendell.

-Co się stało?- powiedziała cichutko- niczego nie pamiętam.

-Powiemy ci wszystko, jak wydobrzejesz- odpowiedziałem- a może sama sobie przypomnisz.

-Może- szepnęła z uśmiechem. Zamknęła oczy, a po chwili rozpoznałem po jej spokojnym oddechu, że śpi. Usiadłem z powrotem na krzesło i czuwałem, do czasu, aż nie zjawił się wyspany Legolas.

POV Miriel

Po raz kolejny, w ciągu tych kilku dni uchyliłam powieki. Na reszcie czułam się normalnie. Ujrzałam wpatrzone we mnie lodowo niebieskie oczy.

-Jak się czujesz, kochanie?- zapytał Legolas.

-Bardzo, dobrze- odparłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.

-Musisz le...- zaczął mój ukochany, jednak mu przerwałam.

-Dość już się należałam, najdroższy- uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku.

Wtuliłam się w jego rękę, a książę zaczął mnie całować. Westchnęłam, kochałam go tak bardzo, że życie bez niego wydawało mi się niemożliwe.

-Yhmm- usłyszeliśmy chrząknięcie, na co oderwaliśmy się od siebie z uśmiechem- koniec tych czułości!

-Wiesz, co Gimli?- zapytałam krasnoluda. Spojrzał na mnie pytająco- musisz sobie znaleźć dziewczynę!

-Niby czemu?- powiedział, czerwieniąc się, jak burak.

-Wtedy byś wiedział, jak ciężko skończyć te „czułości"- odparłam, wzruszając ramionami. Wraz z ukochanym zaczęliśmy się śmiać, a po chwili dołączyły do nas jeszcze dwie osoby. Oprócz syna Gloina przyszedł tu również Aragorn.

-Wszystko już w porządku, Miriel?- zapytał, gdy w końcu się uspokoiliśmy.

-Nic mnie nie boli, jeśli o to pytasz- odparłam z uśmiechem. Założyłam nogę, na nogę i wskazałam przyjaciołom, aby usiedli- opowiedzcie mi, co się stało!

-Nie ma teraz na to czasu- rzekł król Gondoru- lord Erlond zwołał naradę, która zaraz się rozpocznie.

-Dobrze!- powiedziałam, po czym wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Pozostali w komnacie mężczyźni patrzyli na mnie ze zdziwieniem- o co chodzi?

-Trochę ponad tydzień temu oberwałaś mieczem- odpowiedział powoli Gimli- widziałem żołnierzy, którzy ginęli od takich ran, a ty... chodzisz tu, jak gdyby nigdy nic!

-A co, mam robić?- rzekłam z uśmiechem- leżeć i rozpaczać? To nie dla mnie. Skoro nie czuję bólu, znaczy, że mogę zająć się sprawami, które są teraz ważne. To co, idziemy?

-Oczywiście, kochanie- powiedział Legolas, podchodząc i łapiąc mnie w talii. W czwórkę wyszliśmy z pokoju. Na miejscu było już wielu naszych przyjaciół.

-Miriel!- krzyknęli hobbici i podbiegli do mnie.

-Merry, Pippin i... Sam- przytuliłam mocno każdego z nich, po czym zwróciłam się do tego ostatniego- stęskniłam się za tobą!

-Nawzajem, przyjaciółko- szepnął niziołek, następnie spojrzał na mnie poważnie- dziękuję!

-Za co?- spojrzałam na niego zdziwiona.

-Uratowałaś moje dzieci- odparł- gdyby nie ty Elanor i Hamfast nie przeżyliby.

-Nie zdawałam sobie sprawy, że to były twoje dzieci- szepnęłam smutno- oddaliliśmy się od siebie, mój drogi.

-Niestety, ale zawsze możemy to zmienić- powiedział Samwise- gdy pokonamy na nowo to zło, co się pojawiło, zapraszam cię, Legolasa i Daenerys do mnie i Różyczki na kolację!

-Prawdziwy hobbit!- zaśmiałam się. Podszedł do mnie wysoki, barczysty mężczyzna.

-Lady Miriel- ukłonił się.

-Eomer!- krzyknęłam, po czym rzuciłam mu się w ramiona i szepnęłam do ucha- nadal bez wybranki serca?

-Niestety- westchnął- tak idealną kobietę, jak ty ciężko znaleźć!

-Słyszałem!- powiedział głośno mój ukochany, który właśnie przywitał się z Faramirem. Razem z królem Rohanu spojrzeliśmy na siebie i głośno roześmialiśmy się. Podeszłam do męża, następnie pocałowałam go w policzek.

-Zazdrosny?- szepnęłam.

-O ciebie?- spojrzał na mnie poważnie- zawsze!

-Kocham cię- rzekłam z uśmiechem.

-La mellin (kocham cię)- odparł, całując mnie delikatnie.

-Przyjaciele!- zawołał Erlond, siadając na dużym, złotym krześle- zajmijcie miejsca, bowiem czas nas goni- wszyscy obecni spełnili jego prośbę.

-Po co zostaliśmy wezwani?- zapytał Eomer.

-Przykro mi to mówić, ale zło powróciło do Śródziemia- rzekł cicho władca Rivendell. Wszyscy wokół zaczęli do siebie szeptać, jednak po chwili ucichli- ostatni raz zebraliśmy się tu, przed prawie szesnastoma laty. Dziś znowu musimy postanowić, co mamy uczynić- westchnął- jak pewnie wiecie, orkowie powrócili, przez co spokój na nowo został zaburzony. Teraz nie musimy już walczyć z Sauronem, mamy nowego wroga.

-Kogo?- powiedział Faramir.

-Córkę Sarumana- odpowiedział smutno Legolas. Wszystkie wydarzenia powróciły do mnie, teraz pamiętałam już, co wydarzyło się w Shire.

-On miał córkę?- wtrącił król Rohanu.

-Jak się okazuję, tak- odparł Aragorn.

-Czego ona od nas chce?- zapytał brat Boromira.

-Zemsty, za śmierć ojca- powiedziałam. Nastała chwila ciszy, którą przerwał król Gondoru.

-Musimy połączyć informację- rzekł. Wszyscy spojrzeli na mnie, przez co westchnęłam i zaczęłam krótką opowieść.

-Podczas walki z orkami w Shire, zauważyłam przerażone dzieci Sama- zaczęłam- pomogłam im schować się w schronie za wioską, lecz potem zaatakowało mnie wielu uruk- hai. Walczyłam, ale... to było dziwne. Zabijałam, a ich nie ubywało. Czułam, jakby ciągnęło się to w nieskończoność, a potem...- westchnęłam głęboko- potem pojawił się Legolas. Nad nim był Bolg tak jak prawie osiemdziesiąt lat temu. Wbił miecz w jego pierś- spojrzałam na ukochanego- a twoje ciało zamieniło się w ciało Daenerys. Wystraszyłam się, przez co byłam nieuważna. Nie spostrzegłam, nawet kiedy, a oberwałam mieczem. To... nie była normalna stal. Ostatni raz czułam cos takiego w wieży Saurona. Ta klinga była... nie umiem tego dobrze wytłumaczyć, ale była, jakby gorąca, a jednocześnie piekielnie zimna. Usłyszałam głos, mówiący: zapłacisz. Nie wiedziałam wtedy, do kogo należy ani, o co chodzi. Teraz już wiem, wszyscy wiemy.

-Gdy skończyła się bitwa, zaczęliśmy szukać Miriel, jednak bezskutecznie- kontynuował mój ukochany- nagle jeden z żołnierzy zawołał nas. Stała przed nim czarnowłosa kobieta, ubrana w czerwoną suknię. Zachowywała się jak obłąkana. Mówiła, że „córka Galadrieli" jest w swoim koszmarze, oraz że będzie cierpiała tak, jak ona cierpiała przez nią. Zrozumieliśmy, o co chodzi, dopiero gdy się przedstawiła. Powiedziała, że jest Silmarien, córka Sarumana Białego.

-Musimy podjąć decyzję- rzekł Erlond- zło nie śpi.

-Wiemy o niej cokolwiek, oprócz jej pochodzenia?- zapytał Faramir.

-Wysłałem zwiadowców do Mordoru i Isengardu- powiedział Aragorn- wszyscy orkowie stacjonują w dawnej siedzibie jej ojca.

-Atakujemy?- zwrócił się do niego Eomer.

-To nie rozważne- odparłam- ona coś szykuje! Nie da nam się tak łatwo pokonać, jestem pewna, że ma jakiś plan.

-A więc, co robimy?- odezwał się po raz pierwszy Gimli.

-Powinniśmy zebrać o niej, jak najwięcej informacji- rzekł Legolas, po czym złapał mnie za rękę. Spojrzeliśmy na siebie znacząco.

-Jutro ruszamy do Mrocznej Puszczy- powiedziałam- następnie do Lothlorien. Może tam będą coś wiedzieć.

-Jadę z wami- odparł Aragorn, wstając.

-Ja także- dodał Gimli, dołączając do niego.

-Bez nas nie pojedziecie!- zawołali Merry i Pippin, podbiegając do nas.

-Jestem jeszcze ja!- powiedział Sam. Nagle mój ukochany zaczął się śmiać. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco.

-Przypomniała mi się narada, przed zniszczeniem pierścienia- rzekł z szerokim uśmiechem- wtedy było dokładnie tak samo!- zaczęliśmy się śmiać. Choć nie byłam obecna przy tych wydarzeniach, potrafiłam to sobie wyobrazić. Legolas pocałował mnie w policzek- cieszę się, że tym razem mam cię przy sobie- szepnął mi do ucha.

-A co z Daenerys?- zapytałam- przecież Silmarien może ja porwać. Na pewno wie, że córka jest dla mnie bardzo ważna.

-Spokojnie- powiedział Erlond uspokajająco- wysłałem posłańców do Gondoru. Daenerys, Eldarion i Arwena powinni być tu przed zachodem słońca- odetchnęłam z ulgą. Wiedziałam, że w Rivendell będzie bezpieczna. Granice tej krainy chroni ogromna magia. Narada się skończyła, wraz z najbliższymi przyjaciółmi i moim ukochanym udaliśmy się do ogrodu. Świeciło mocne, letnie słońce. Przytuliłam się do piersi męża i zasnęłam.


Ostatnio się opuściłam w pisaniu, bo jak wiecie miałam masakrę w szkolę :/ ale teraz obiecuję poprawę :-D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro