Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział szósty

- Nigdy nie rozumiałem, czemu Henry zdecydował się zamieszkać w Brighton. To miasto pachnie jak jedna wielka mewa.

Noelle spojrzała z rozbawieniem na młodszego brata. Andrew siedział obok niej na miejscu pasażera i kręcił brodę na palec.

- Skąd wiesz, jak pachnie mewa?

Uśmiechnął się.

- Jak to się mówi...- Posłał jej rozbawione spojrzenie - Czego się nie robi dla wiary.

Parsknęła śmiechem, poprawiając się w fotelu i skręcając w ulicę, oddalając się tym samym od promenady i wjeżdżając w dzielnicę jednorodzinnych domków.

- Nie mogę w to uwierzyć. - Pokręciła głową.

- Ale co?

- Że naprawdę tu jesteś. Wiesz, jak długo się o ciebie martwiłam?

- Miałem tam Internet, Noelle. Dostawałem twoje maile.

Wywróciła oczami, zatrzymując się na podjeździe jednego z domów z ciemnej, nieotynkowanej cegły, wokół którego drzwi piął się po ścianie bluszcz, którego liście zaczęły już zmieniać kolor.

Dom był ładny i przytulny z wyglądu. Wykoszona trawa i firanki w oknach, równo ułożone płyty dróżki i idealnie wypielone rabaty z jesiennymi kwiatami sprawiały, że wyglądał jak idealny dom dla rodziny z dziećmi.

- Przygotuj się na śmierć przez uduszenie – rzucił Andrew, wyplątując się z pasów.

- Nina jest urocza.

- I mam wrażenie, że za każdym razem silniejsza.

Wysiedli z samochodu i nie było potrzeba dłuższej chwili, by drzwi wejściowe się otworzyły i wybiegła przez nie niska, drobna dziewczynka o miedzianych włosach, skręconych i długich, które zalśniły w słońcu.

- Ciociu!

Noelle ze świstem wypuściła powietrze, gdy jej przepona została niespodziewanie ściśnięta z ogromną siłą jak na tak chude dziecko.

- Cześć, Nino – odpowiedziała, głaszcząc dziewczynkę po głowie, która podniosła na nią wielkie, ciemne oczy.

- Już myślałam, że nie przyjedziesz – powiedziała cienkim głosem dziewczynka.

- Ja? Miałabym nie przyjechać na nasze urodziny? – Uśmiechnęła się szeroko, oddając uścisk.

- A ze mną to się nie przywitasz, Seraphino Stephanio Harris?- oburzył się Andrew, łapiąc się pod boki.

- Zgubiłeś habit, wujku.- Nina puściła Noelle i podeszła do wujka, jego również mocno obejmując.

- Nie musiałaś się aż tak wdawać w ciotkę – prychnął, czochrając miedziane włosy dziewczynki.

- Chodź, skarbie. Gdzie twoje buty?- Noelle wyciągnęła do bratanicy rękę i przeskanowała dziewczynkę od stóp do głów.

- Co?- mała spojrzała na swoje stopy przykryte jedynie białymi skarpetkami z koronkowym zakończeniem – W domu.- Uśmiechnęła się szeroko, co rozbroiło doktor Harris kompletnie.

Ninie z pewnością nie brakowało uroku osobistego.

- Ty też tak wybiegałaś, kiedy tata wracał do domu – zauważył Andrew, gdy wzięła dziewczynkę za rękę i ruszyła w stronę otwartych drzwi frontowych.

- Nie prawda – burknęła, odrzucając długie włosy i naciskając przycisk na pilocie, żeby zamknąć samochód.

- Nie, wcale.- Wywrócił oczami - Albo biegałaś na bosych stopach po kamiennej plaży u ciotki Wendy. Ile to razy mama musiała cię zaklejać plastrami z Kubusiem Puchatkiem?

- To ciebie zaklejała Kubusiem Puchatkiem, ja miałam Bellę z „Pięknej i Bestii" Disney'a. Nigdy nie lubiłam Kubusia. Był dla mnie dziwny.

- Już wtedy byłaś psychologiem. Dziecięcym, że tak powiem.

Nina zaśmiała się w głos.

- Twoje żarty są takie suche – powiedziała Noelle, patrząc na niego z politowaniem.

- To po prostu ty nie masz poczucia humoru, siostrzyczko – zaszczebiotał, przepuszczając je obie w drzwiach.

Parter domu Henry'ego był cały otwarty i ukazywał przytulny salon z otwartą jadalnią i kuchnią oraz schodami na górę. Wszystko utrzymane w kolorystyce biało-czarno-złoto-bursztynowej. Podłoga była w szachownicę, ściany brudnobiałe, a większość powierzchni szklana.

- Noelle! Andrew! – Z kuchni jak fryga wyskoczyła wysoka, szczupła blondynka o cienkich, krótkich włosach związanych w kucyk, który energicznie podrygiwał, gdy kołysząc biodrami i wyciągając długie nogi, podeszła do gości i chudymi ramionami objęła najpierw doktor Harris, a potem jej brata, uderzając przy tym swoimi ostrymi kośćmi policzkowymi o ich policzki.

- Witaj, Ineborg – przywitała się Noelle, spoglądając na bratową z dołu.

Była średniego wzrostu, ale przy długonogiej, smukłej Ineborg czuła się jak całkowity krasnal.

- Jak miło was widzieć!- zaszczebiotała cienkim głosem- Nina nie mogła się doczekać aż przyjedziecie.

- Nie mówiłaś, że wujek Andrew też przyjedzie – powiedziała dziewczynka, patrząc na matkę.

- Bo nie wiedziałam, kochanie – odpowiedziała – Proszę, rozbierzcie się, już wołam Harry'ego.

Noelle skrzywiła się nieznacznie.

Jej starszy brat nigdy nie lubił, gdy nazywano go zdrobniale. Od zawsze wolał „Henry" i jedynie swojej żonie pozwalał na nazywanie się tym śmiesznym przezwiskiem.

Ściągnęła płaszcz, szalik i rękawiczki bez palców. Andrew zabrał jej płaszcz i zawiesił obok swojej dżinsowej kurtki na wieszaku przy drzwiach.

- No to mów, Nino, co słychać w szkole? – Jej brat bez butów przeszedł do kanapy i usiadł na niej, klepiąc obok siebie miejsce, żeby bratanica na nim usiadła.

Tymczasem doktor Harris uwalniała się ze swojego skórzanego obuwia.

- Mam jutro wolne – powiedziała radośnie.

- Harry! Noelle z Andrew przyjechali!- zawołała przy schodach Ineborg i wróciła tanecznym krokiem podeszła do Noelle – Siadaj, kochana. Kawy? Herbaty? Jedliście już lunch?

- Herbaty, jeśli to nie jest problem – odpowiedziała dziewczyna, siadając na drugiej kanapie.

- Nawet najmniejszy. Andrew, a ty?

- Też herbatę, poproszę. No tak, jutro Podwyższenie Krzyża Świętego – Andrew spojrzał na Ninę, która siadając ze skrzyżowanymi nogami, oparła twarz na dłoniach, łokciami zapierając się o kolanach.

- Na początku byłam przeciwna tej prywatnej katolickiej szkole, ale teraz widzę, że to był jednak dobry wybór – Ineborg ruszyła do kuchni – Mała dużo zyskała.

- Mówiłem. – Andrew posłał starszej siostrze szeroki uśmiech.

Noelle wywróciła oczami.

- I wiem, co sobie myślisz, Noelle, ale zaproponowali mi posadę jakiś czas temu. – Obserwowała, jak blondynka nastawia czajnik z gorącą wodą i wsypuje do imbryka herbatę.

- Naprawdę? Na jaką posadę?

- Nauczyciela matematyki w szkole średniej.

- Czyli nie będziesz musiała uczyć Niny?

- Nie ma nawet najmniejszego prawdopodobieństwa, że to się zdarzy, a jednocześnie będę miała ją na oku.

- Jakby było trzeba – mruknęła dziewczynka.

- Może się pochwalisz, czemu ostatnio musiałam rozmawiać z dyrektorem?

Dziewczynka zarumieniła się.

- Nie jest to aż tak ważne.

Andrew roześmiał się.

- Moja krew.- Przytulił dziewczynkę, w tym samym momencie, gdy po schodach zbiegł Henry.

Był wysokim, postawnym mężczyzną, z rudymi, dobrze ściętymi włosami przeplatanymi nitkami siwizny, podłużną twarzą i dużym nosem. Miał równie ciemne oczy, co córka i tak samo usypaną twarz piegami jak siostra.

Od zawsze chodził z poważnym wyrazem twarzy. Tak rzadko się uśmiechał, że Noelle niemal nie pamiętała, jak wyglądał, gdy to robił. Miał już pierwsze zmarszczki mimiczne, które mu nie służyły i choć miał zaledwie 38 lat, wyglądał na dobre 40 z hakiem.

- Naprawdę, jak chcesz mieć dzieci, Andrew, to je sobie zrób, a nie gnębisz moje.

- Jestem księdzem, Henry, nie mogę.

- To masz problem, stary.- Henry uśmiechnął się nagle i podszedł bliżej, najpierw przystając przy siostrze- Cześć, młodsza siostro.- Przytulił ją, a ona oddała uścisk.

- Cześć, starszy bracie.

- A ja?- oburzył się Andrew, wstając.

- Co ty?- Henry puścił ją- Pofatygował byś się do mnie.

Młody ksiądz mruknął coś pod nosem, ale podszedł i wymienili męski uścisk.

- Dobrze cię mieć z powrotem w kraju – przyznał Henry, siadając obok Noelle.

- Nie za bardzo wiem, czemu robiliście z tego taki dramat. Przechodząc przez odprawę paszportową na Heathrow rozmawiałem z większą ilością muzułmanów, czyli potencjalnych terrorystów, niż w Egipcie przez rok.

- Bo w Egipcie nie chcieli z tobą rozmawiać przez to, że jesteś księdzem – zauważyła Noelle.

Zmrużył oczy.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Po prostu wiem, Andy. Mój szef raz po raz odsyła z kwitkiem chrześcijańskich psychiatrów.

- Ty jesteś Chrześcijanką, a pracujesz u niego – zdziwił się Henry.

- „Chrześcijanką" – Andrew w powietrzu zaznaczył cudzysłowie.

Wywróciła oczami.

- Nawet jeśli, Muria też. Chyba chodzi o to, że kobieta, w miarę młoda i u której ma szanse, nawet jeśli chrześcijanka.

- On do ciebie startuje, prawda?- ksiądz roześmiał się, a Noelle poczuła jak się czerwieni.

- To nie jest śmieszne, to mój szef!

- Jesteś po rozwodzie. Wolno ci wszystko.- Ineborg przysiadła się koło męża i spojrzała na niego z uśmiechem.

- To nie tak, Ineborg. Nie wyszłam za Jima bez powodu – westchnęła Noelle - Ja naprawdę go kochałam.

- I kochasz dalej – stwierdził Andrew z przekąsem – Powinnaś zostawić go dawno za sobą. Czas ruszyć się dalej.

- Łatwo ci mówić, ciebie nie porzucił człowiek, z którym chciałeś spędzić resztę życia – obronił jej Henry, a gdy spojrzała na niego z nadzieją, dodał – Od razu wiedziałem, że małżeństwo z Żydem nie jest dobrym pomys...

- To, że Jim jest Żydem nie ma nic do rzeczy.

Przerwał im gwizdek czajnika.

- Zaparzę herbatę.- Bratowa wstała i energicznie przeszła do części kuchennej.

- A co poza tym słychać w pracy?- zapytał Henry.

Noelle poprawiła się na siedzeniu, zakładając nogę na nogę.

- Nawet okej. Mam teraz bardzo trudną sytuację z jednym pacjentem – przyznała.

- Ojejku, a czemu to?- Ineborg postawiła przed nimi tacę z filiżankami z malowanej porcelany, imbryk i talerzyk z babeczkami.

- Wiesz, że nie mogę powiedzieć – westchnęła doktor Harris - Obejmuje mnie klauzula o poufności.

- Przecież to nie wyjdzie poza rodzinę – zauważył Henry.

Ineborg nalała do filiżanek herbatę, której zapach rozniósł się po całym pokoju.

- Mama przywiozła mi z Tajalndii.- Podała jedną filiżankę szwagierce, a drugą szwagrowi.

- Niesamowicie pachnie, ale i tak uwielbiam herbaty twojego taty z Norwegii.

- Te ziołowe jego własnej roboty? Są świetne.

Usiadła znowu przy mężu i uniosła brew spoglądając na panią psycholog.

- A więc?

- Nie przynoszę pracy do rodziny – odpowiedziała z uśmiechem.

Henry uśmiechnął się lekko.

- Ty też powinieneś się tak nauczyć – zaczepiła go żona.

- Przypomnę ci to, jak przyniesiesz pierwsza kartkówki do sprawdzenia do domu – prychnął – A ty, jak nie chcesz to nie mów – zwrócił się do siostry.

Noelle spojrzała na niego z wdzięcznością.

- Um, kochanie?- Ineborg zwróciła na siebie jego uwagę- Nie sądzisz, że trzeba by było...- Spojrzała na gości i córkę, a potem znowu na męża.

- Och, racja.

Noelle uniosła brew.

Cokolwiek właśnie zamierzali im powiedzieć, musiało być to bardzo ważne, bo Ineborg usiadła prosto, biorąc męża za rękę.

- Ty czy ja?- zapytał, patrząc w jej niebieskie oczy.

- Poprzednim razem ty to ogłaszałeś, dobrze ci szło...

- Jak się dogadacie, dajcie znać.- Andrew podniósł do ust filiżankę i napił się herbaty- Wiesz o co im chodzi?- powiedział do bratanicy.

Nina wzruszyła ramionami.

- Chciałabym, ale o niczym mi nie mówią.

- To nie jest prawda!- obroniła się Ineborg, a w głowie Noelle odbił się echem jej mocno wyuczony, brytyjski akcent.

- Nie mówicie mi. Nawet mi nie powiedzieliście, że wujek też przyjedzie.

Doktor Harris zachichotała pod nosem i w myślach zaczęła wspominać, kiedy Henry ogłaszał rodzinie jakieś ważne sprawy.

Kiedy przedstawiał Ineborg, jeszcze wtedy jako pannę Nerger, potem kiedy przejmował kolejne firmy, dołączając je do swojej spółki, kiedy zaręczyli się w końcu, kiedy kupili dom i zamieszkali razem w Brighton, kiedy Ineborg zaszła w ciążę 7 lat temu...

Spojrzała na blond Norweżkę i dopiero teraz dostrzegła jej lśniącą skórę i zdrowo błyszczące oczy oraz mały uśmiech czający się w kącikach ust. Spojrzała w dół, gdzie na podołku Ineborg trzymała dłonie, jakby jedną odwodząc drugą od dotknięcia brzucha.

- Jesteś w ciąży – stwierdziła nagle Noelle, jakby to była najbardziej oczywista rzecz w świecie.

Andrew opluł się ze zdumienia, a Henry'emu opadła szczęka.

- Tak – odpowiedziała bratowa, uśmiechając się.

- Skąd ty to wiedziałaś? – wykrztusił ksiądz.

Noelle upiła łyk swojej herbaty, spoglądając na brata spod rzęs i uśmiechając się przebiegle.

Przez chwilę, trochę grając braciom na nerwach, rozkoszowała się egzotycznym smakiem herbaty, w której wyczuwała pomarańczę, czarną herbatę oraz delikatną nutę imbiru. Dopiero gdy ostawiła filiżankę na spodek, odpowiedziała:

- Kobiety wiedzą takie rzeczy.

- Jak nic sprzedała duszę diabłu – szepnął konspiracyjnie do brata Andrew.

Henry roześmiał się radośnie.

- Mnie media zarzucają to samo – stwierdził i spojrzał na córkę, świdrując ją spojrzeniem - Nina, wszystko dobrze?

Dziewczynka zmarszczyła brwi, wpatrując się intensywnie w kafelki podłogowe i z ustami w ciup, bawiła się włosami.

Zapadła nerwowa cisza, a wszyscy oczekiwali na reakcję dziewczynki, która po bardzo długich trzydziestu sekundach wyprostowała się wreszcie i spojrzała na rodziców swoimi ciemnymi oczami, które akurat w tym momencie skojarzyły się Noelle z Jelonkiem Bambi.

- To znaczy, że będę miała rodzeństwo?- zapytała wreszcie.

- Braciszka – odpowiedziała Ineborg.

- Albo siostrzyczkę – dodał Henry, wciąż oczekując na reakcję dziewczynki.

Nina, najpierw niepewnie, a potem śmielej, uśmiechnęła się.

- Czyli wreszcie będzie ktoś, żeby wypakować zmywarkę!- Wstała na kanapie i uniosła pięści w geście zwycięstwa.

Wszyscy roześmieli się, a napięcie gdzieś się ulotniło.

- Zanim będzie wystarczająco duże, żeby wypakować zmywarkę, ty skończysz już podstawówkę – powiedziała jej matka.

- No wiesz co.- Mina dziewczynce zrzedła - To po co one, jak takie niedorobione? Ono w ogóle będzie coś umiało? Bo takie nic nie umiejące, jak Lizzy Bethfit z mojej klasy, to nam na nic.

Noelle zaśmiała się cicho z logiki rozumowania bratanicy.

- Jakby ci to wytłumaczyć...- Henry podrapał się po głowie.

- Pozwolicie, że profesjonalny psycholog się tym zajmie, co?- Noelle odstawiła swoją filiżankę na stolik i kiwnęła dłonią na Ninę - Chodź.

Dziewczynka zeskoczyła z kanapy i usiadła ciotce na kolanach, które ta jej wskazała.

- W brzuchu mamy właśnie śpi i rośnie twój brat albo twoja siostrzyczka. Jest jeszcze za małe, żebyśmy mogli wiedzieć, czy to chłopiec, czy dziewczynka. Przez całe 9 miesięcy będzie tam spało i rosło, czasem mamę kopało w brzuch, pokazując, że jest.

- Po mamie będzie widać – wtrąciła się Ineborg.

- Tak, mama będzie miała duży brzuch, a pewnego dnia...

- W okolicach czerwca.

- W okolicach czerwca urodzi twojego albo małego braciszka, albo małą siostrzyczkę. To dziecko będzie zbyt zdezorientowane i zbyt małe, żeby funkcjonować same, dlatego będzie potrzebowało dużo opieki i miłości. Na początku będzie tylko jadło, spało i płakało, ale z czasem kiedy będzie rosło i poznawało świat nauczy się śmiać, podnosić zabawki, bawić się z tobą, później chodzić, mówić i jeść samo. Będzie potrzebowało twojej opieki jako starszej siostry. Do czasu, kiedy będzie w miarę samodzielnie, jak ty teraz, będziesz musiała je chronić, żeby nic sobie nie zrobiło, poznając świat, a potem, powinnaś służyć dobrą radą i być dobrą siostrą.- Noelle pogłaskała dziewczynkę po włosach, a Nina przez chwilę wpatrywała się w brzuch matki.

- To chyba będzie dziewczynka – stwierdziła i spojrzała na ciotkę.

- Kto wie. Za parę miesięcy się dowiemy – odpowiedziała jej Noelle, zakładając jej pasmo miedzianych loczków za ucho.

- Może powinniśmy ją nazwać Nathalia? – zaproponowała dziewczynka – Zdrobniale, Thalia.

- Uroczo – stwierdziła jej matka.

- Jeszcze zobaczymy, czy to będzie dziewczynka – wtrącił się Henry.

- Mówisz tak, tylko dlatego, że chciałbyś mieć syna.

- Równowaga w rodzinie musi być.- Wzruszył ramionami, a wszyscy się roześmieli.

Andrew odchrząknął, a wszyscy na niego spojrzeli.

- Skoro już doszliśmy do ogłoszeń rodzinnych, a Noelle najwyraźniej nie ma zamiaru nam ogłosić, że znalazła sobie faceta...

Siostra spojrzała na niego spode łba.

- Ja też mam ogłoszenie.

- Wujku, ty nie możesz być w ciąży, prawda?

Wybuchli śmiechem.

- Nie, Nino, nie mogę.- Otarł łzę rozbawienia- Ale ostatnie 4 miesiące spędziłem w Watykanie na pewnego rodzaju kursie.

Noelle uniosła brwi.

- Zostałem mianowany na egzorcystę.    

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro