Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział specjalny: Boże Narodzenie

"Po kolędzie chodzimy, świętości wam życzymy." 

 Arka Noego "Życzenia"  

Wigilia. Przeddzień Bożego Narodzenia. Atmosfera była zadziwiająco przyjemna, a Noelle ze zdumieniem przyglądała się jak jej ojciec z wnuczką na kolanach czyta bajkę. Nina w jednoczęściowej piżamce w świąteczne gwiazdki z włosami związanymi w dwa długie warkocze, śledziła czytany przez dziadka tekst, co chwilę przerywając, by wprowadzić jakiś zdumiewający komentarz.

- I w ten oto sposób Rudi przeszedł do historii jako renifer ze święcącym się nosem – zakończył opowieść Howard, a Nina zamknęła książkę i spojrzała niepewnie na mamę.

- Nawet nie próbuj czarować tymi swoimi oczyskami – odpowiedziała jej Ineborg.

- Ale mamooooo....- jęknęła dziewczynka.

- Twój wybór, ale Mikołaj wszystko widzi – dodał Henry, za co dostał kuksańca od siostry siedzącej obok – Ej, no co, a nieprawda?

- To jest manipulacja, Nina na pewno była bardzo grzeczna i Mikołaj za jeden wybryk w wigilijny wieczór nie wpisze ją na listę niegrzecznych dzieci – odpowiedziała Noelle i mrugnęła do bratanicy, która uśmiechnęła się szeroko.

- Co wcale nie znaczy, że nie może skombinować jeszcze worka węgla - odpowiedziała Ineborg – Albo naśle okropne norweskie trolle, żeby ucięły ci włosy w nocy! – Dopadła córki i zaczęła ją łaskotać – Dobra, rybko, zmykamy na górę.

Nina widząc, że stanowczość matki sięgnęła zenitu, westchnęła i ociągając się, ile tylko mogła, pożegnała się ze wszystkimi i poczłapała razem z rodzicielką na górę. Jej zachowanie wprawiło wszystkich w jeszcze weselszy, świąteczny nastrój.

- Tato? A może by tak... Sinatra? – Noelle odstawiła kieliszek czerwonego wina na stolik i spojrzała z nadzieją na metalową półkę z płytami wiolinowymi.

Howardowi złagodniały rysy i jego niebiesko-zielone oczy zaświeciły się dawnym blaskiem. Poderwał się z siedzenia i opierając się na lasce, przeszedł do swojego starego adaptera, który był starszy nawet od jego pierworodnego.

- Wasza matka uwielbiała tę świąteczną płytę – stwierdził z westchnieniem, wyjmując z niemal zabytkowego kartonu czarny wiolin i włożył ją do adaptera. Po chwili na boku urządzenia zapaliła się czerwona lampka, a spod igły wydobyły się delikatne, nieco przytłumione starością sprzętu, dźwięki.

Noelle uśmiechnęła się.

- Oraz wszystko, co wyszło od Sinatry – odpowiedziała i westchnęła – Ja chyba też to po niej mam.

- Czego po niej nie masz, to wielkie i krótkotrwałe młodociane miłostki – stwierdził Howard, odwracając się – A jednak wybrała mnie. – Rozłożył ręce, niby to od niechcenia, na co jego dzieci zareagowały śmiechem.

- Masz przestarzałe informacje, tato – wypalił Henry, a Noelle zakryła twarz dłonią jak zawstydzona nastolatka przyłapana przez ojca na pocałunku z absztyfikantem.

- Bardzo śmieszne, Henry – prychnął doktor Harris, a Noelle spojrzała na niego spomiędzy palców.

- To prawda – odpowiedziała cichutko, na co jej ojciec wybałuszył oczy i opadł na kanapę – Chociaż nie nazwałabym ich młodocianymi.

- Chcesz mi powiedzieć, że spotykasz się z mężczyznami starszymi od siebie? - zapytał.

- Z mężczyzną, jest dwa lata starszy. – Odsłoniła twarz i obserwowała twarz ojca, bojąc się, że zaraz jej tu padnie na zawał, ale zamiast tego, nieoczekiwanie, twarz Howarda rozjaśniła się i uśmiechnął się złośliwie.

- A jakże się nazywa ten nieszczęśnik?

Henry, siedzący obok niej wybuchnął niepohamowanym śmiechem, a gdy spiorunowała go wzrokiem, próbował się nieudolnie uspokoić i w efekcie dostał czkawki. Teraz to ona się z niego śmiała.

- Jean-Phillipe – powiedziała, gdy już oboje się uspokoili, a Henry próbował zapić czkawkę winem.

- Francuz.- Ojciec wykrzywił się – Ty naprawdę nie umiesz wybierać, co?

Zaśmiała się z reakcji ojca.

- Jego matka jest Kanadyjką, ojciec Brytyjczykiem – wyprostowała i drobnym ruchem wsadziła sobie kosmyk za ucho.

- Mogłaś nas z nim poznać – zauważył jej starszy brat.

- Pojechał do rodziców do Kanady na Święta, zresztą to jeszcze nie ten etap.- Wzruszyła ramionami i podciągnęła nogi na kanapę, siadając na nich – Poza tym, kto jak kto, ale to ty byłeś kochliwy. Pamiętam Dennis, pamiętam Carmę, pamiętam Mary, tą z kolczykiem w wardze...

- Bleh, nie kończ, nie wypomina się błędów przeszłości. – Skrzywił się.

- A to są błędy przeszłości?- zaśmiała się.

- Skończ, Noelle, bo ja zacznę wypominać ci związki z przeszłości.

- W mojej przeszłości jest tylko jeden związek.

- No właśnie, to jest błąd przeszłości!

- Ale jesteście dziecinni – westchnął doktor Harris, siadając w fotelu i wyciągając przed siebie nogi – Czemu ja was tak kocham?

Noelle uśmiechnęła się, przechylając głowę opartą na dłoni.

- Nie mam zielonego pojęcia, tato. – Pochyliła się, by wypić odrobinę wina, a obok niej przysiadła się Ineborg wraz z miską wypełnioną sałatką świąteczną.

- Wiesz ty która jest godzina?- burknął Henry.

- No, w pół do dziesiątej. – Wzruszyła ramionami i dalej jadła przygotowaną porcję. Noelle próbowała ukryć uśmiech, gdy brat otworzył buzię, by coś powiedzieć.

- I nie mów mi, że to niezdrowe!- Blondynka wycelowała w niego widelcem, na którego końcu czaiła się marchewka – Jestem w ciąży i jak chce jeść sałatkę w środku nocy, to będę to robić, bo tego chce twoje dziecko.

- Jakby nie było, to też twoje dziecko – odparował docinkę.

Ineborg najpierw zjadła ową marchewkę, a dopiero potem odpowiedziała:

- Ale sama go sobie nie zrobiłam.

- To prawda, kobiety tak nie potrafią – wtrąciła się Noelle.

- Tato? – Henry spojrzał na niego z nadzieją, ale Howard uniósł dłonie w geście bezbronności i dodał konspiracyjnym tonem, patrząc na najstarszą pociechę:

- Z kobietami nie wygrasz, poddaj się zanim nie śpisz na kanapie.

Obie kobiety przyjęły to ze śmiechem, a Ineborg odłożyła miskę na stolik i wstała z kanapy, mrużąc oczy i uśmiechając się do męża.

- Poddajesz się?

Westchnął.

- Niech już wam będzie.

Noelle uśmiechnęła się, przenosząc wzrok na choinkę. W złotych i czerwonych bombkach, niczym w krzywym zwierciadle, odbijała się zniekształcona rzeczywistość tego świątecznego wieczoru, wraz z załamującym się światłem lampek i hasającego beztrosko w kominku ognia. W szklanym świecie wszystko miało jakieś miększe kształty, brak było ostrych kątów. Wszystko było takie... rodzinne.

Uśmiechnęła się do siebie, obserwując, jak ojciec emocjonuje się jakąś anegdotą z czasów, gdy ona i Henry albo jeszcze robili w pieluchy albo uczyli się jeździć na rowerze bez wybicia sobie jedynek przy tym. Obserwowała niezwykle aktywną tego dnia twarz starszego brata, który tego dnia złagodniał niezwykle i był niesamowicie czuły, co nigdy mu się nie zdarzało. Przyglądała się, jak Ineborg obejmuje męża od tyłu, zawieszając się na jego ramionach, a on gładzi jej dłoni. Widziała to miejsce przeznaczone dla Andrew, który musiał zostać w swojej parafii, bo taka była zasada. Miał do nich dołączyć 26 grudnia.

Widziała w tym wszystkim także ducha swojej matki, która zawsze starała się, by ich Święta były szczęśliwe i prawdziwie rodzinne. I takie były te Święta Bożego Narodzenia. Czuć było w całym domu choinką i piernikami, które piekła popołudniu z bratanicą i bratową, w atmosferze, niczym odurzające opary, unosił się nastrój. W jej rodzinnym domu, zazwyczaj domu duchów, czuć było miłością.

Oparła głowę na dłoni i spojrzała za okno, po którym spływał gęsty deszcz. Do pełni szczęścia i magiczności tego dnia brakowało jednego...

- Niech spadnie śnieg! Niech spadnie śnieg! Niech spadnie śnieg! – zanuciła razem z Frankiem Sinatrą i uśmiechnęła się sama do siebie.


Ze względu na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, pragnę Wam życzyć wszystkiego, co tylko niesie radość i spokój. Życzę, żeby Wasze Święta były prawdziwie magiczne i rodzinne, żeby przy waszym stole nie zabrakło miejsca dla strudzonego wędrowca, żeby pierogi się dobrze lepiły, a karkówka nie przypalała! Żeby Mikołaj nie przeżywał kryzysu finansowego. Chciałabym Wam po prostu życzyć, by te Święta były tymi Świętami, kiedy Jezus Chrystus Nowonarodzony zamieszka w Waszych Sercach, niosąc miłość i pokój. 

Wszystkiego, co najlepsze oraz do zobaczenia!

Wesołych Świąt i dopieczonego karpia,

Zosia 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro