*Part 3*
- Słuchajcie przyszedłem z Wami porozmawiać.- powiedział Mike.
- No to za chwilę, pokażemy Ci nasz układ. - krzyknęła nakręcona Sky i włączyła muzykę. Wszyscy zaczęliśmy tańczyć i tym razem układ wyszedł jeszcze lepiej. Byłam strasznie szczęśliwa, że sami także potrafimy zrobić coś niezwykłego. - I jak?! - krzyknęliśmy. Dziś znów ujrzałam cień siedzącej osoby na widowni, wiem że zawsze ktoś przychodzi nas oglądać, ale nigdy nie siada tak daleko. Hm...
- Super dzieciaki! - zaklaskał i spojrzał na telefon. - Przepraszam Was ale muszę już lecieć, mam ważne spotkanie. - rzucił i wyszedł. Spojrzeliśmy na siebie z Sky i Tomem, ale żadne z nas się nie odezwało.
- Skurwysyn. - warknął James. Odwróciłam się w jego stronę i widziałam, że jest zły. James to typowy bad boy, który myśli, że wszystko mu wolno i każda jest jego, jednak od czasu kiedy chodzi z nami na te zajęcia nie jest dla nas nie miły. Choć pamiętam czas w jakim cały czas się ze mnie naśmiewał, teraz próbuję o tym nie pamiętać i daję mu czystą kartę.
- No to chyba idziemy do domu. - westchnęła Katie i wszyscy zeszli ze sceny. Odwróciłam się w stronę foteli na widowni i już nikogo tam nie było. Byłam cholernie zła! Wściekła na Mike'a! Co on sobie wyobraża!? Miał nam coś powiedzieć ważnego, a teraz po prostu sobie wyszedł! - krzyczałam w myślach. Chwyciłam torbę i gwałtownym ruchem zamknęłam drzwi. Wybiegłam z sali i pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę domu.
- Już jestem. - weszłam do kuchni i nalałam sobie soku.
- O to dobrze słońce. Przyszedł do Ciebie jakiś list. - powiedziała babcia i podała mi białą kopertę. Spojrzałam na nią i momentalnie zesztywniałam.
- A to pewnie ze szkoły, mieli mi przysłać wyniki testów. - skłamałam z nadzieją, że skutecznie.- Pójdę na górę. - wyszłam z kuchni i skierowałam się ku schodom. Weszłam do mojego pokoju i otwarłam kopertę. Kartka:
,, Prześlicznie tańczysz." - przeczytałam i zaczęłam się bać. Włożyłam rękę do środka koperty i zauważyłam znów dwa puzzle, złożyłam je z poprzednimi, które schowałam w szafie i przeczytałam:
,, Mimo tego, że nie wiem" - powtarzałam w myślach. Co to ma znaczyć?! I kto mi to wysłał?! - położyłam się na łóżko i myślałam. W końcu sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Sky.
- Cześć. Przyjdziesz? - spytałam.
- Coś się stało? - zapytała.
- W pewnym sensie. - westchnęłam.
- No w sumie jutro jest niedziela, więc chyba mogę. - tłumaczyła.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się sama do siebie i odłożyłam telefon. Posprzątałam w pokoju i po upływie niecałej godziny Sky znalazła się u mnie.
- No więc? - spojrzała na mnie, a ja nie wiedziałam co mam jej powiedzieć.
- No wszystko zaczęło się od poprzedniego tygodnia. - zaczęłam.
- Ale co? - pisnęła. Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka. Chwyciłam złączone 4 puzzle i położyłam obok przyjaciółki. - Mimo tego, że nie wiem... Co to jest? - spojrzała na mnie.
- Kiedy skończyliśmy ćwiczyć znalazłam kopertę pod moją torebką i ją wzięłam. Myślałam, że przez przypadek i była to czyjaś koperta, więc miałam ją oddać, ale dziś.... - zatrzymałam się.
- Co dziś? - nakręciła się.
- Jak wróciłam babcia powiedziała, że przyszedł do mnie list i były tam te kolejne dwa puzzle i karteczka. - podałam jej ją.
- Prześlicznie tańczysz. - przeczytała i otworzyłam szeroko oczy.
- No i problem w tym, że ja nie wiem kto to mi przysłał. - powiedziałam.
- Jeśli pierwsza koperta leżała obok twojej torebki, no to musi być to ktoś z naszego zespołu nie? Przecież nikt inny tam nie wchodził. - spojrzałyśmy na siebie.
- No chyba... - burknęłam. - Ale co to w ogóle ma znaczyć? - pokazałam na napis.
- Nie wiem... - zmarszczyła brwi. - Ale na pewno chcę się dowiedzieć. - uśmiechnęłam się a ja przewróciłam oczami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro