Rozdział 2. Utrata domu.
/Gabriel/
Mijały kolejne tygodnie. Sonia jest fajną koleżanką. Moja mama pojechała w delegacje i muszę użerać się z tym Bogdanem. Zawsze gdy zrobię coś źle to mnie bije tą linijką. Boje się powiedzieć reszcie. Zrobili by z tego wielką aferę, a ja... Nie mam ochoty na takie rzeczy. Obecnie siedziałem w pokoju. Nagle do niego wszedł Bogdan. Zaczął mnie bić pięściami, a następnie wyrzucił kilka moich rzeczy przez okno. Wyrzucił mnie z domu. Zabrałem swoje rzeczy i poszedłem się przejść. Po czasie robił się wieczór. Poszedłem do lasu gdzie były stare i opuszczone pustostany. Znalazłem jakieś miejsce do spania. Najbardziej bałem się tego, że zbliżała się zima. Bałem się. Przecież przy niskiej temperaturze mogę wpaść w hipotermie lub... Nawet jedzenia nie mam. Muszę coś szybko wymyślić inaczej będzie źle i to bardzo źle.
/Piotrek/
Martwiło mnie zachowanie Nowego. Ciągle miał bandaże na nadgarstkach i mówił, że stłukł sobie nadgarstki. Albo mówił, że się skaleczył. Jednak zawsze miał na takie rzeczy wytłumaczenie. Nawet Wiktor się martwi o Nowego. Muszę poważnie porozmawiać z Nowym. Ale to na spokojnie jutro. Mam nadzieje, że wszystko mi wyjaśni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro