Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30 Obawy

Nightcore - Jar of Hearts

-Aria-

Siedzę wraz z Hayley i Thomasem w jakimś pokoju. Z tego co powiedział mi ten chłopak, jest to nie używany przez nikogo pokój, w którym  "może" kiedyś coś będzie. Jestem strasznie zdenerwowana. Martwię się, że Matt może coś zrobić Lucyferowi... CHWILA! JA SIĘ MARTWIĘ?! Na tą myśl moje oczy powiększają się do rozmiaru pięciozłotówek. Nie wierze własnym myślą, ja MARTWIĘ się o kogoś INNEGO! Choć z drugiej strony to nie jest takie dziwne.... Bo od kiedy spotkałam Lucyfera, zaznałam emocji innych niż do tej pory czułam... Przede wszystkim troka o innych, miłość, nie pewność i.... strach. Tak, ja Pani Piekła, przeznaczona samemu władcy Piekła obawiam się. Jestem zakłopotana, od kiedy pamiętam NIGDY nie czułam czegoś takiego jak strach. I to na dodatek o drugą osobę. Rozmasowuje swoje czoło, po czym wzdycham zmęczona. Na moją twarz wstępuje smutek, a w oczach powstają łzy, które usilnie próbuje powstrzymać. Co zresztą mi się udaje, jednak mimo to czuje że nie dam dłużej rady udawać twardej. Całe życie myślałam, że jestem twarda, bezuczuciowa i nic nigdy nie poruszy moje serca. Jednak wystarczyło jedno jego spojrzenie, jedna nasza kłótnia bym obudziły się we mnie uczucia, a moja maska twardzielki spadła. 

-Pani, coś się stało?- Pyta Hayley widząc moją zmartwioną minę. Posyłam jej słaby uśmiech.

-Tak, nic mi nie jest.- Odpowiadam z udawaną pewnością. Wiem, że nie przekonałam jej, ale co ja w obecnej chwili mogę zrobić. Przenoszę swój wzrok na Thomasa. Thomas stoi przy drzwiach z kamienną miną. Wygląda na skupionego jakby czegoś nasłuchiwał. Nagle drzwi się otwierają. Mój wzrok natychmiast wędruje do nich. Mam nadziej, że zobaczę w nich Lucyfera i tak właśnie się staje. Czuje ulgę widząc, że nic mu nie jest. Hayley i Thomas prostują się po czym składają ukłon w tym samym czasie. 

-Panie.- Mówią jednocześnie, a ja ma ochotę się zaśmiać. Ta dwójka robi wszystko jednocześnie. Mimo moich starań z moich ust wydobywa się śmiech. Zauważam, że Thomas i Hayley są skołowani.

-Wyjdźcie.- Rozkazuje Lucyfer, a w jego oczach dostrzegam roześmiane iskierki. Rozumiem, że zna powód mojego rozbawienia. Hayley i Thomas wychodzą posłusznie, oczywiście się kłaniając. Kiedy wychodzą, Lucyfer podchodzi do sofy, na której siedzę i siada obok mnie. Nie myśląc dłużej przytulam się do jego torsu.

-Tak się bałam...- Szepcze, mają nadzieje, że nie usłyszy.

-Bałaś się? O kogo o mnie?- Pyta oddalając mnie od siebie. Na moje policzki wpływa rumieniec. Jestem zakłopotana, jego pytaniem.

-Och... Moja mała, słodka diablico. Nie zostawił bym cię, a w ogóle ten śmieć nic nie mógł mi zrobić.- Oświadcza całując mnie w usta. Oddaje pocałunek, lecz po chwili przypominam sobie o ucieczce Matta. Oddycham go delikatnie od siebie. Z niechęcią oddala się ode mnie.  

-Co się stało z Mattem? Czy on... Nie żyje?- Pytam zaciekawiona. Widzę jak Lucyfer zaciska szczękę, po czym obraca się do mnie tyłem. Jestem zmartwiona jego reakcją.

-Lucyferze, co się stało?- Pytam, a w moich głosie można wyczuć zmartwione.

-Alex- (Tak wiem jestem wredna, nie dokończyć takiego momentu to przecież grzech xD)

Za kilka godzin ma się odbyć mój ślub. Jestem strasznie szczęśliwa i podekscytowana. Wreszcie zostanę żoną osoby, którą szczerze kocham.  I wreszcie Anielice przestaną się ŚLINIĆ na widok MOJEGO ukochanego. Mam czasami ochotę wydrapać im te oczy. Niech dojdzie do ich pustych łbów, że ON jest tylko i wyłącznie MÓJ! Właśnie stoję przed gigantycznym lustrem, a jedna służąca pomaga mi w przygotowaniu się na ceremonie. Emma- moja osobista służka zaczyna  robić mi makijaż. Powiedziałam jej, że ma być delikatny, lecz jednocześnie elegancki. Blondynka bez sprzeciwów wykonała moje polecenie,  i mówiąc szczerze zrobiłam to przepięknie. 

(Na zdjęciu makijaż naszej Alex)

-Dziękuje. Zrobiłaś to przepięknie!- Piszcze uradowana. Dziewczyna wydaje się zaskoczona, moimi słowami, lecz po chwili otrząsa się.

-Dziękuje, pani.- Oświadcza, kłaniając a ja patrze na nią karcąco.

-Och, Emmo, Emmo i le razy mam ci powtarzać, że nie jestem żadna "Pani". Moje imię to Alex i proszę byś nazywała mnie tak. Dziewczyna kiwa głową, po czym zaczyna czesać moje czarne jak otchłań włosy. Mimo, że moje włosy są czarne to lubię je. A po drugie w Niebie nikt nie ma takiego samego koloru włosów jak ja! Więc jestem wyjątkowa, a TO JEST NAJWAŻNIEJSZE!

-Dobrze, Pa... Alex.- Mówi, a ja uśmiecham się pod nosem. Nie lubię jak ktoś się przed mną płaszczy. Kiedy Emma kończy czesać moje włosy, a ja  zatykam usta dłonią i z trudem powstrzymuje łzy. (Robię to po to by nie rozmazać makijażu.)

-Alex? Co się stało? Jeśli ci się nie podoba to...- Nie pozwalam jej dokończyć

-Czy mi się podoba?! Ta fryzura jest cudowna!- Krzyczę przytulając ją. Na początku jest spięta, lecz po chwili oddaje mój uścisk. 

-Dziękuje ci.- Odpowiada z uśmiechem, który odwzajemniam. Na sam koniec ubieram sukienkę, która jest po prostu przepiękna.

Nim wychodzę przez złote drzwi, zatrzymuje się i spoglądam na uśmiechnięta Emmę.

-Dziękuje ci za to wszystko.- Mówię pokazując ręką na makijaż i włosy.

-Przyjemność po mojej stronie.- Odpowiada,  a ja z uśmiechem na ustach kieruje się w kierunku złotych drzwi, za którymi znajduje się mój ukochany. Miejsce gdzie połączymy się węzłem małżeńskim. Kiedy jestem krok od drzwi, moje ciało zalewa obawa. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Nie, Alex nie możesz tak myśleć! To twój dzień i nikt, ani nic nie zepsuje ci go. Otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się Anielska Kaplica, która wyglądem przypomina ludzką altankę. Biorę głęboki wdech i przejeżdżam wzrokiem po otoczeniu. Droga do kaplicy wysypano płatkami kwiatów. Idę powoli posyłając siedzącym na białych, drewnianych ławkach Aniołą uśmiech. Całość wygląda skromnie i elegancko. Wchodzę po schodkach, a kiedy docieram na szczyt Kapliczki, staje obok ukochanego. Obok niego stoi Anielski Ksiądz. (Anielski Ksiądz to Anioł mianowany przez  Władce na Księdza.)  

-Moi kochani., zebraliśmy się tutaj....- Zaczyna, a ja wstrzymuje oddech.

CDN

No więc w dzisiejszym rozdziale, był fragment ślubu Alex i Boga, a także przemyślenia naszej kochanej Arii. Mam nadziej, że rozdział nie jest nudy. No więc pozdrawiam was diabełki i do kolejnego! (Kolejny w niedziele, bądź wtorek)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro