Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25 - Zabiję Cię, Park!

Patrzyłaś na jego twarz. W świetle fajerwerków błyszczała i wydawała się taka radosna. Niewiele myśląc, wpiłaś się w jego wargi. Były takie jak zawsze, miękkie, delikatne i smakowały brzoskwiniowym balsamem.

Jimin pogłębił pocałunek, zachowując się ostrożnie. Jakby się bał, że zaraz uciekniesz, gdyby tylko za daleko zaszedł.

— Ty to zaplanowałeś? — zapytałaś, kiedy łapaliście oddech. Na twoje usta wkradł się uśmiech.

Park nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami. Następnie ponownie połączyłaś wasze usta. Choć nie cierpiałaś niespodzianek, to w tym momencie nie mogłaś nie docenić ukochanego. To wszystko było magiczne.

— Ohyda — skomentował Taehyung, który zmaterializował się obok.

Natychmiast dostał od ciebie w biceps, a ukochany się zaśmiał i przyciągnął cię bliżej. Czując na sobie jego uścisk, wiedziałaś, że przez dwa miesiące za niczym tak nie tęskniłaś.

— Witam w moich skromnych progach — powiedział V, kiedy ponownie skierowałaś się do stołu.

— Naszych — poprawił go Park.

Popatrzyłaś to na Jimina, to na Taehyunga. A potem, gdy chciałaś zadać właściwe pytanie, odezwał się Namjoon.

— Umowa wyglądała poprawnie, przyszło mi powiadomienie o akceptacji. Od dzisiaj ta restauracja należy do was.

Tak dowiedziałaś się, że Jimin wraz z Taehyungiem weszli w posiadanie urokliwej knajpy, która mieściła się na skraju Hongdae. Restauracja Bangtan miała być miejscem spotkań najbliższych, znajomych i zakochanych, ludzi uwielbiających muzykę i dobry napitek. Co wieczór posiadała w programie usługi karaoke, a za dnia mogła częstować najlepszą kawą w mieście.

— Gratuluję w takim razie — powiedziałaś do V, który uśmiechnął się szeroko. — Zawsze marzyłeś o swoim biznesie.

Pamiętałaś, jak nie raz o tym mówił. Później doszła cię też informacja, że Jimin włożył większą część pieniędzy w ten lokal i tak właśnie zostali wspólnikami.

Wszyscy jeszcze raz wznieśli toast. Tym razem nie tylko za twoje kolejne urodziny, a za sukces, jaki odnieśli przyjaciele.

Wróciliście do mieszkania nad ranem. Jimin otworzył ci drzwi i zaprosił do środka. Niewiele myślałaś o tym całym spokoju, a chwyciłaś jego dłoń i ponownie złączyłaś wasze usta. Delikatnie palcami sięgnęłaś do guzików jego koszuli. Rozpinając je z fascynacją. Park natomiast patrzył, jakby się obawiał.

— Jesteś tego pewna? — powiedział zachrypniętym głosem.

Pokiwałaś głową. Jeszcze niczego nie byłaś tak pewna, jak tego, że pragniesz go całą sobą.

Powoli rozbieraliście się nawzajem. Męska koszula wylądowała pod szafą, a spodnie na wysokości łazienki. Twoja mała czarna na framudze sypialni. Kiedy stałaś przed ukochanym w koronkowej bieliźnie, czułaś jego pożerający wzrok. Z fascynacją podążał po całym ciele, a w brązowych oczach zauważyłaś kurwiki.

— Kocham cię — powiedział pewnie. — Kocham cię, Kim Jungmi.

Połączyłaś wasze usta, skracając dystans, jaki powstał między wami. Dotykałaś męskich ramion i całowałaś obojczyk. Palcem musnęłaś mięsień krawiecki i dotarłaś do ciemnej gumy od bokserek. Widziałaś erekcję ukochanego i zarumieniłaś się na ten widok. Zawsze cię zawstydzał, aczkolwiek uwielbiałaś w nim wszystko.

Jimin zamruczał, kiedy rozgrzanymi ustami nakreślałaś mokrą ścieżkę po torsie i brzuchu. Miałaś ochotę sprawić mu radość. Za wszystko.

Ukochany pomógł ci ze ściągnięciem bielizny. I swojej i twojej. Opuszkiem musnął sterczący sutek. Ta pieszczota była cudowna, więc twoje ciało od razu zareagowało. Ponownie połączyliście niecierpliwe wargi.

Jego dłoń, silna i pewna, zakradła się na biodra. Wtedy wysunęłaś się do przodu, jakby zachęcając ukochanego do dalszych działań. Uniosłaś gwałtownie biodra i jęknęłaś. Jimin natomiast mocniej nacisnął palcem łechtaczkę. Poruszał powoli dłonią, doprowadzając cię na skraj wytrzymałości. Tak dawno nie miałaś orgazmu.

— Tęskniłaś? — zapytał, choć bardzo dobrze znał odpowiedź.

— Tak — wydyszałaś, podczas gdy programista sprawiał ci rozkosz.

Jimin doprowadzał cię do szaleństwa, samymi swoimi palcami. Były zwinne i obrotne, pieściły każdy centymetr, zwiększając nacisk na łechtaczkę.

Oparłaś głowę na jego czole, a potem poczułaś, jak zasysa skórę na obojczyku. Ponownie wydałaś z siebie niekontrolowany gardłowy dźwięk. Jimin palcami doprowadzał cię do szaleństwa.

— Jak zawsze jesteś taka ciasna — wyszeptał do ucha, przygryzając jego małżowinie, kiedy poczułaś pierwszy wstrząs nadchodzącego szaleństwa.

Osunęłaś się na twardy tors, lecz nie pozwoliłaś, aby na tym się skończyło. Chciałaś go pieścić, miałaś do tego święte prawo i wiedziałaś, że Jimin wręcz uwielbia twój dotyk. Sunęłaś opuszkiem po klatce i brzuchu, następnie chwyciłaś sterczącego członka. Poczułaś dłoń na swoich włosach, a potem przybliżyłaś usta do męskiego krocza. Delikatnie polizałaś czubek jego penisa.

Park wydał z siebie gardłowy jęk, wypychając biodra w stronę twoich warg. Uniosłaś kącik do góry, a potem wzięłaś go do ust. Teraz to Jimin był na twojej łasce. Lizałaś go i ssałaś, dłonią wędrując w górę i dół.

Patrzyłaś na twarz ukochanego, która w ekstazie rozkoszy wyglądała cudownie. Jego brązowe tęczówki złapały wasz kontakt wzrokowy i wykorzystałaś to, aby sprawić mu przyjemność. Przyśpieszyłaś, wciąż patrząc w jego oczy.

— Jesteś tak kurewsko pociągająca, Jungmi — warknął.

Jego dłoń głaskała twoje włosy, w pewnym momencie trzymając je mocno Wbił się mocniej w gardło, dochodząc z przekleństwami na ustach. Uwielbiałaś, jak tracił kontrolę.

— Jungmi — wyszeptał, pomagając ci się podnieść do góry.

Spoglądaliście sobie głęboko w oczy. To wystarczyło, abyś była pewna, że Jimin cię kocha i nic innego się dla niego nie liczy.

Błądziłaś dłonią po jego torsie, dotykając twardych mięśni. Park całował twoją szyję, obsypując ją krótkimi i czułymi kąsaniami. Zachichotałaś.

— Jesteś dla mnie wszystkim — powiedział.

Podniosłaś się i ponownie złączyłaś wasze usta. Powoli sunęłaś językiem po zębach, zakradając się do wnętrza jamy ustnej. Kiedy zrozumiałaś, że znów jest gotowy, usiadłaś okrakiem na jego biodrach i zaczęłaś ocierać się o jego krocze.

Jimin wydał gardłowy jęk i kilka pomruków w twoje usta. Gdy byłaś pewna, że ponownie możecie zacząć swoją grę, naprowadziłaś jego członka i nabiłaś się, odchylając się do tyłu.

Jęknęłaś. Tak bardzo potrzebowałaś go w sobie. Powoli zaczęłaś go ujeżdżać, odchylając głowę do tyłu. Twoje biodra instynktownie się ruszały, a programista sunął palcem od mostka poprzez brzuch, aż do wzgórka łonowego.

— Jimin — jęczałaś, czując, jak ponownie zbliżasz się do spełnienia.

Park przytrzymał twoje biodra, dociskając do siebie mocniej. Teraz toczyliście wewnętrzną batalię, ponieważ nie mogliście bez siebie żyć.

Kiedy szczytowałaś, prawie wrzasnęłaś, czując jak zalewa cię w sobie.

Następnie opadłaś zmęczona, a ukochany pocałował cię w głowę. Podniosłaś wzrok i wprost w jego usta powiedziałaś:

— Kocham cię, Jiminie Park.

Od czasu urodzin, naprawdę wiele się zmieniło. Ukochany starał się być częściej w domu, choć dodatkowe zobowiązanie w postaci restauracji, mogło mu to utrudniać. Jednak to Taehyung był głównym dowodzącym i Jimin nie zamierzał mu tej przyjemności odmówić.

— Jak to jest? — zaczął Park, gdy pewnego dnia siedzieliście przy barze. — Że tak nie cierpisz kawy, a robisz ją taką pyszną?

Popatrzyłaś na twarz V, na której pojawił się szeroki uśmiech. Nigdy wcześniej nie mówił, że nie cierpi smaku tego napoju. Byłaś zszokowana i otworzyłaś usta.

— Wyglądasz śmiesznie, Jungmi — parsknął w odpowiedzi Taehyung.

— Po prostu, nie wiedziałam, że...

— Że nie lubię smaku kawy?

Jimin upił swoje espresso, a ty wciąż czekałaś na odpowiedź V. Barista przestał wycierać szklanki, a potem pochylił się w waszą stronę.

— Po prostu lepiej mi wychodzi jej przygotowanie, niż picie.

TaeTae powiedział to tak, jakby nie było nic dziwnego. Dlatego też zakończyłaś ten temat, ponownie skupiając swoją uwagę na Jiminie.

— Chciałabym odwiedzić mamę — mruknęłaś, upijając flat white.

W lokalu może nie panował tłok, bo zazwyczaj od dwudziestej przybywały tutaj tłumy, aczkolwiek i tak było głośno. Knajpa odniosła niebywały sukces.

— Możemy polecić kiedy tylko chcesz — odpowiedział Park, kładąc dłoń na wierzchu twojej. — Zabukuje najbliższe bilety, jeśli trzeba.

— Wiem, że masz sporo pracy.

— Praca to nie wszystko — odparł. — Poza tym, mogę zdalnie ją robić. Byleby tylko był internet, a wiem, że na Jeju jest.

Uśmiechnęłaś się w odpowiedzi. Przez kolejny moment zatraciłaś w brązowych oczach, które były roześmiane i błyszczące.

— Chyba że chcesz sama pobyć z mamą?

— Nie — odpowiedziałaś, kiwając głową. — Znaczy...

— Rozumiem. Czasami prywatność jest potrzebna.

Wiedziałaś, że Jimin nie obraził się, że potrzebowałaś przestrzeni. Ostatnio bardzo dużo nad sobą pracowaliście i wasz związek ponownie zaczął kwitnąć. Odbijało się to na cudownej relacji i namiętnych nocach.

— Mówiłam, jak bardzo cię kocham? — rzuciłaś, całując przelotnie jego policzek.

— Nie przypominam sobie — zachichotał. — Mogłabyś powtórzyć?

— Panie Park — westchnęłaś. — Jesteś niemożliwy.

Jeju jak zawsze przywitało cię słońcem i lekkim wiatrem, muskającym twarz. Pan Kihyun zawiózł cię bezpiecznie do domu, a Richie praktycznie rzucił się, domagając pieszczot. Podrapałaś go tak jak zawsze, przyjmując dziesiątki psich pocałunków na policzku.

Matka stała w drzwiach i uśmiechała się szeroko. Następnie przytuliła i skomentowała, że wręcz promieniejesz. Kiedy zapytała, czy wszystko w porządku, pokiwałaś głową i skierowałaś się do pokoju, aby zanieść rzeczy.

— Jimina nie będzie? — wtrąciła, kiedy wróciłaś do kuchni i nalałaś sobie pomarańczowego soku.

— Wiedział, że chciałabym spędzić trochę czasu z tobą — odpowiedziałaś zgodnie z prawdą.

— Boi się teściowej?

Wyplułaś sok do zlewu, kiedy matka wręcz bez jakichkolwiek skrupułów nazwała się teściową. W dodatku bardzo formalnie.

— No co?

— Jesteśmy parą — powiedziałaś, starając się nie kaszleć. — Jednak nie myślimy w tej chwili o małżeństwie.

— A powinniście. Masz już swoje lata.

— Mam dwadzieścia dziewięć lat...

— No właśnie — rzekła stanowczo pani Suli. — Poza tym mieszkacie ze sobą. Na pewno też uprawiacie seks.

— Mamo!

— Nie okłamuj mnie, Jungmi.

Pokręciłaś z niedowierzaniem głową. Czy właśnie twoja matka prawiła ci kazanie, niczym nastolatce? Być może.

— Wyglądasz za dobrze — ciągnęła dalej.

— Co masz na myśli? — zmrużyłaś oczy.

— Kiedy ostatnio byłaś u ginekologa?

Przewróciłaś oczami. Dlaczego matka tak bardzo się ciebie uczepiła. Nie wiedziałaś, co o tym myśleć, ani w jakim celu, chce o tym rozmawiać?

— Mam wizytę po powrocie — odpowiedziałaś. — Tak, zabezpieczamy się, jeśli o to ci chodzi. Nie planujemy ślubu, ani tym bardziej dziecka.

Miałaś serdecznie dość rodzicielki. Wstałaś więc od stołu i skierowałaś się na górę. Przy okazji wyminęłaś Richiego, który wypuścił z pyska piłkę, abyś mu rzuciła. Aczkolwiek nie miałaś ochoty na żadną zabawę, nawet z ukochanym psem.

Biorąc prysznic, stanęłaś przed lustrem. Rzeczywiście wyglądałaś inaczej. Twoja skóra błyszczała, a piersi się powiększyły. Ostatnio nawet zauważył to Jimin, ale byłaś pewna, że to tylko objaw nadchodzącego PMS'a.

Pokręciłaś głową. Co prawda, ostatnio z Parkiem często się kochaliście, czasami bez zabezpieczenia z jego strony. Jednak zażywałaś tabletki antykoncepcyjne, więc nie powinno być obawy. Prawda?

Po powrocie z wyspy Park przywitał cię buziakiem i dobrą kolacją, którą o dziwo sam przygotował. Zapytał, jak było, na co odpowiedziałaś półsłówkami.

— Jungmi? — położył dłoń na twojej. — Co się stało?

— Nic — pokręciłaś głową. — Bardzo dobry Bibimbap.

— Nie tak dobry, jak twój — westchnął i odchylił się na krześle.

Choć byłaś pewna, że nie uwierzył, nie zadawał pytań. Wiedział, że gdy będziesz gotowa, sama opowiesz o sprzeczce z matką.

Po kolacji posprzątałaś naczynia, choć Jimin protestował, że ci pomoże. Podziękowałaś mu buziakiem w usta, a potem stwierdziłaś, że musisz się rozpakować. Ukochany dokończył wieczorne sprzątanie kuchni, więc mogłaś w spokoju opróżnić walizkę. Przez moment patrzyłaś na ciążowy test, który kupiła ci matka, a potem podstępem wsadziła do walizki. Pokiwałaś przecząco głową.

Jimin zaproponował wspólną kąpiel. Przystałaś na to, pragnąc relaksu w objęciach ukochanego. Gorąca woda i eteryczne olejki pieściły wasze zmysły, a dłoń ukochanego błądziła po twoim brzuchu, mostku i piersi. Poczułaś, jak przykłada usta do szyi i składa na niej subtelne buziaki.

Jęknęłaś.

Jego dłoń sprawnie pieściła wrażliwą pierś, a ty skłamałabyś, gdybyś zaprzeczyła, że tego w tamtej chwili nie potrzebowałaś.

— Jesteś bardzo spięta — wyszeptał.

— Posprzeczałam się z matką — wyjawiłaś półprawdę.

— Mam nie zadawać pytań, o co poszło?

Pokiwałaś głową, odwracając się w stronę Jimina. Połączyłaś wasze usta i wplotłaś palce w ciemne kosmyki. Park jęknął, gdy wdarłaś się językiem do jego jamy ustnej. Potem poczułaś jego erekcję i postanowiłaś się na niego wbić.

Kochaliście się w wannie. Zmysłowo, romantycznie, namiętnie.

— Gratuluję — usłyszałaś słowa lekarza, zdejmującego lateksowe rękawiczki, które wyrzucił do stojącego obok kosza na odpady medyczne. — Ósmy tydzień.

Zamrugałaś oczami, a potem otworzyłaś je szeroko.

— Ósmy tydzień?

— Na chwilę obecną wszystko jest w porządku — ciągnął dalej ginekolog. — Płód się prawidłowo rozwija.

— Ale, jak to?

Wciąż byłaś zszokowana. Jak to możliwe, że jesteś w ciąży? Przecież... Nie to nie było dla ciebie możliwe.

— W ósmym tygodniu ciąży dziecko rozwija się bardzo szybko — odpowiedział lekarz. — Jego kończyny wciąż się wydłużają i są coraz bardziej proporcjonalne do reszty ciała. Kości stają się twardsze, kształtują się poszczególne stawy: łokciowy, nadgarstka oraz ramion. Na badaniu USG można już dostrzec kręgosłup — uśmiechnął się, a potem wskazał na monitor. — Proszę zobaczyć, to tutaj.

Raz jeszcze spojrzałaś na obraz. Nie wiedziałaś, czy śmiać się, czy płakać? Nie czułaś się gotowa na dziecko i w tamtej chwili, jedyne, o czym myślałaś, to... Jak to możliwe?

Wiadomo, czasami zdawałaś sobie sprawę, że ciąże z przypadku się zdarzają, a antykoncepcja hormonalna też ma swoje wady. Jednak naiwnie wierzyłaś, że cuda nie pojawiają się i jest tylko nikła szansa, że zajdziesz w ciąże.

Wychodząc z gabinetu, podziękowałaś lekarzowi i pomyślałaś, że przecież wszystko się ułoży. Jesteś dorosła, a Jimin... Park już nie raz wspominał, że chciałby mieć dziecko. Aczkolwiek to ty byłaś tą stroną hamującą. Bo nie czułaś się gotowa, by poświęcić dziecku taką uwagę, na jaką zasługiwało.

Wzięłaś wyniki badań USG, a następnie schowałaś je w torebkę. Przez moment zastanawiałaś się, co powinnaś zrobić? Czy od razu zadzwonić do Jimina i powiedzieć, że go zabijesz? Czy porozmawiać na spokojnie i ze łzami w oczach powiedzieć, że będziecie mieli dziecko?

Postanowiłaś, że przygotujesz kolację i wtedy pokażesz ukochanemu zdjęcie USG. Park powinien się ucieszyć, a skoro on będzie zadowolony, to ty nie masz prawa niszczyć jego pragnień. Bo przecież jesteście w tej sytuacji oboje.

Wychodząc z gabinetu, musiałaś skierować się na druga stronę uliczki. Z jednej strony obawiałaś się, z drugiej, dotarło do ciebie, że dziecko to wielkie szczęście. I właśnie w tamtym momencie położyłaś dłoń na brzuchu. A potem z uśmiechem na ustach wyszeptałaś:

— Będę cię kochać. Tak jak na to zasługujesz.

Zadzwonił telefon, więc przystanęłaś na krawężniku. Spojrzałaś na wyświetlacz: Jimin. Otarłaś łzy z policzka, a potem nacisnęłaś słuchawkę.

Cześć piękna — usłyszałaś jego głos.

Nie zdążyłaś odpowiedzieć. Poczułaś uderzenie i aparat wypadł z dłoni. Życie zaczęło przelatywać przed oczami, gdy spadałaś na betonowy chodnik, kilka metrów dalej. W oddali ostatni raz zobaczyłaś ludzi i samochód, który wprost w ciebie wjechał.

Potem już tylko nastała ciemność.


KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ





Od Autorki: To już koniec Ukochanego. Jednak tak, jak zapowiadałam. Zapraszam na niespodziankę, taki świąteczny prezent, czyli część trzecią serii Współlokatorzy. Mam nadzieję, że tak jak opublikowane dwie części również przypadnie Wam do gustu. Tym razem historia będzie pisana inaczej, bo widziana oczami Jimina.

Oszukany już pojawił się na Wattpadzie, więc zapraszam tu: https://www.wattpad.com/story/358857335-oszukany-park-jimin

Dziękuję Wam wszystkim, dzięki którym, Współlokatorzy są jacy są. Dzięki Waszemu wsparciu, komentarzom, gwiazdkom i słowom otuchy, mogę tworzyć i publikować tę historię.

To naprawdę dla mnie dużo znaczy!

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro