Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15 - Przyłapany


Tamtej nocy niewątpliwie pozbyłaś się bariery, która nieproszona siedziała w głowie, powodując zamęt, gniew i frustracje. Kochałaś Jimina i wiedziałaś to od dłuższego czasu. Teraz on także był tego pewien.

Ciemność pokoju powodowała, że wyostrzone zmysły kierowały cię na skraj szaleństwa, gdy swoimi ruchami Park pozbawiał cię tchu. To już nawet nie był waniliowy seks. To był najbardziej namiętny i eteryczny taniec, dwóch ciał, ofiarujących sobie wzajemną miłość i poczucie bezpieczeństwa.

Tamtą noc zapamiętałaś na zawsze. Byłaś pewna, że ukochany także nie wyrzuci jej z pamięci. Ponieważ nie dwoje ludzi, a niczym jeden organizm, dawaliście sobie spełnienie.

Następnego ranka powitałaś ukochanego śniadaniem. Zaserwowałaś tosty francuskie, które były idealnym przywitaniem nowego dnia. Jimin zszedł do kuchni i przez moment przyglądał się, jak tańczysz do melodii wydobywającej się ze stojącego na parapecie radia. Gdy miałaś zamiar przełożyć na talerz kolejną porcję, zobaczyłaś jego szeroki uśmiech.

— Dzień dobry — powiedziałaś, rumieniąc się do ukochanego.

— A dobry — odparł z przekąsem. — Nie zaprzeczam.

Zachichotałaś, kiedy Park skinął głową. Przez moment pomyślałaś, że właśnie po to są wszystkie kłótnie i nieporozumienia.

— Pachnie cudownie.

Spojrzałaś na kobietę, która weszła do pomieszczenia. Programista przywitał się z twoją mamą, a potem w trójkę zajęliście miejsce przy stole.

Po śniadaniu Jimin zaproponował, że pójdzie na spacer z Richiem, abyś mogła w spokoju porozmawiać z matką.

— Widzę, że się pogodziliście — rzekła, gdy ukochany zamknął drzwi.

— Tak — odpowiedziałaś i upiłaś kawy.

— Cieszę się. Jimin to dobry chłopak.

Pokiwałaś głową na znak akceptacji. Matka miała ten dar, że potrafiła rozszyfrować człowieka, zaledwie po kilkunastu minutach. Do nikogo nie była zrażona, nie miała uprzedzeń. Wiedziała, że wszyscy popełniają błędy i nikt nie jest bez wad.

— Promieniejesz — zauważyła, kończąc jedzenie.

Przez moment poczułaś, jak na policzki wchodzi ci rumieniec, a potem wstałaś od stołu. Insynuacje rodzicielki powodowały, że twarz przybrała kolor pomidora. Z drugiej strony wiedziałaś, że mama ma rację.

Wszystko, co dobre, musiało się skończyć zbyt szybko. Siedziałaś w samolotowej kabinie i poczułaś jak Jimin głaszczę twoją dłoń. Uśmiechnęłaś się do ukochanego, a potem oparłaś głowę o jego tors.

Obserwowałaś widoki za samolotowym okienkiem i panoramę stolicy, do której wracaliście. Zastanawiałaś się, co słychać u pozostałych Bangtanów i czy Mei przeniosła większość swoich rzeczy do nowego domu. Uniosłaś kącik ust na wspomnienie zaręczyn Yoongiego i pomyślałaś kolejny raz, że masz niebywałe szczęście otaczać się wspaniałymi ludźmi.

Na szczęście nie było zbyt dużych turbulencji i po godzinie wychodziliście z oszklonej sali lotniska Incheon. Zamówioną taksówką dotarliście na osiedle Botaniczne i śmiejąc się, weszliście do klatki. Wyjechaliście windą na ostatnie piętro, a potem podeszliście do drzwi.

— Mam nadzieję, że Namjoon jeszcze żyje — wtrącił Jimin, przystając przed mieszkaniem.

Przekręciłaś klucz i pchnęłaś drzwi. W mieszkaniu było ciemno, lecz tym, co najbardziej was zszokowało, były odgłosy z pokoju RM.

— Jak w dżungli — podsumował Jimin.

Natychmiast szturchnęłaś programistę w ramię, a potem przypomniałaś, że kiedyś on sam wydawał takie dźwięki. Kiedy próbowałaś po cichu przemknąć się do łazienki, mimowolnie zauważyłaś szparę w drzwiach prawnika.

To niewątpliwie był błąd.

Kiedy wasze spojrzenia się połączyły, natychmiast wystrzeliłaś do łazienki, zamykając się na zamek.

— Kurwa!

Mieszkanie wypełnił głos prawnika. A po chwili poczułaś, jak RM wychodzi z pokoju, mówiąc do Jimina, że się was nie spodziewał o tej porze.

Patrzyłaś w lustro, a twoja twarz przybrała kolor dorodnego pomidora. Właśnie przyłapałaś na bezwstydnym stosunku osobę, którą najmniej byś o to podejrzewała.

Kurwa, kurwa, kurwa, zaklęłaś. A potem przemyłaś twarz zimną wodą. W lustrze patrzyła na ciebie zawstydzona kobieta, ze wciąż czerwoną twarzą.

Miałaś ochotę zapaść się pod ziemię, zwłaszcza mijając na korytarzu kobietę, która dzisiaj towarzyszyła prawnikowi. Nie mogłaś zaprzeczyć, była ładna i na pierwszy rzut oka pasowała do przyjaciela. Miała proste, długie włosy. Jej brązowe, wręcz czekoladowe oczy hipnotyzowały, a delikatne piegi na alabastrowej skórze, dodawały pewnego rodzaju charakteru.

Potem dowiedziałaś się, że kobieta jest znanym prokuratorem i nazywa się Moon Young Sun. Była starsza o dwa lata, a z Namjoonem poznała się na sali sądowej, gdy prawnik zaimponował jej swoim przygotowaniem.

— Był pierwszą osobą, z którą przegrałam — dodała, kiedy Jimin wprost zapytał, jak się poznali.

— Na pewno nie — wtrącił zawstydzony RM.

Choć wciąż czułaś się speszona, tak samo jak przyjaciel, uścisnęłaś dłoń na pożegnanie. Po chwili zostaliście z ukochanym sami na mieszkaniu.

— Chyba nikt nie wygrał zakładu — wtrącił luzacko, kierując się z walizką do pokoju.

— Nie powiesz, że żałujesz?

— Oczywiście, że tak — burknął. — Mogłem oskubać Taehyunga z pieniędzy. Pozostało mi tylko udawać, że o niczym nic nie wiem, a RM wciąż jest singlem.

Zachichotałaś, a potem przewróciłaś oczami. Mężczyźni. Tylko adrenalina im w głowie, nie licząc testosteronu i nagich kobiet.

— Wiem, co zrobiłaś, Kim Jungmi — zobaczyłaś jak głowa Jimina pojawia się we framudze pomieszczenia. — Aż mnie ręka świerzbi.

— Powinieneś zdezynfekować ją w takim razie, Panie Park.

Patrzyłaś, jak ukochany przybliża się, masując prawa dłoń. Znałaś to spojrzenie, które posyłał ci w tamtym momencie. Przygryzłaś wargę, choć nie robiłaś tego umyślnie.

Palec Jimina przejechał po ustach, a ty wydobyłaś z siebie jęk, kiedy programista podniósł cię do góry i usadził na kuchennym blacie. Momentalnie poczułaś jego pocałunki, które z czasem stały się bardziej napastliwe.

— Prowokujesz mnie. Jak zawsze — powiedział.

— Tylko troszeczkę.

Zachichotał. Jimin Park rzeczywiście był jedyny w swoim rodzaju i zaskakująco dobrze było znaleźć się w jego objęciach. Przez moment patrzyłaś w bursztynowe oczy, a potem poczułaś, jak ponownie składa czuły pocałunek. Tym razem na twoim czole.

— Uwielbiam cię — wyszeptał, a później odszedł dwa kroki do tyłu, pozwalając ci zejść. — Z każdym dniem, coraz bardziej.

Postanowiłaś przejąć inicjatywę i chwyciłaś jego dłoń. Skoro mogliście dzisiaj być sami, chciałaś dobrze wykorzystać ten czas.

Poszłaś do łazienki, przygotować wodę na kąpiel. Potrzebowałaś odprężenia i programista doskonale to rozumiał. Odkąd zmieniliście rozmiar wanny, częściej korzystaliście z jej zalet.

Sprawdziłaś temperaturę wody i kiedy uznałaś, że jest idealna, powolnymi, wręcz ospałymi ruchami zaczęłaś pozbywać się ubrania. Jimin patrzył z nieukrywaną radość, a potem nie pozostając dłużny, chwycił cię za talię i pomógł wejść do wanny.

Usiadłaś między jego udami, opierając plecy o twardy tors. Potem zamknęłaś oczy, rozkoszując się błogim stanem. W którym znajdowaliście się oboje.

Poczułaś wędrującą dłoń ukochanego, który pieścił opuszkiem płaski brzuch. Czułaś gorący oddech na policzku i usłyszałaś pomruki jego zadowolenia. Jimin delikatnie wędrował wzdłuż boku, palcami drażniąc wrażliwą pierś. Natychmiast jęknęłaś, gdy zaczął swoją zabawę.

To wszystko było wspaniałe. Aczkolwiek przede wszystkim przez wzgląd, że byliście w tym razem.


Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro