10 - Kandydatka na żonę
Od waszej dość ciężkiej waśni i jeszcze lepszego pojednania, minęło już kilka tygodni. Jimin starał się dać ci do zrozumienia, że nigdy więcej nie postąpi tak lekkomyślnie, bo jesteś dla niego najważniejsza. Też starałaś się mu przekazać, że nikt inny cię nie interesuje, a miłosna relacja z Jonginem zakończyła się przed rozpoczęciem waszego jiminowego związku.
Park więcej pracował z uwagi na zbliżający się świąteczny okres, a ty uwijałaś się jak w okopie pomiędzy laboratoryjnymi sprzętami. Niestety nadszedł czas wielu infekcji, bakterii i zimna. Czasami widywałaś się z Taehyungiem w kawiarni, lecz barista musiał przyjmować zamówienia, a z racji chłodnej pogody był duży tłok w lokalu. Wszyscy chcieli wypić nowego specjału, którym okazało się pumpkin latte i wersja bardziej intensywna pumpkin flat white.
— Przepraszam cię — wtrącił V, kiedy odebrałaś swoje zamówienie, tym razem rozgrzewające cappuccino z cynamonem.
— Daj spokój — machnęłaś ręką. — Rozumiem, że macie tutaj gorąco.
Kim pokiwał głową, a po kilkunastu minutach skończył swoją pracę i mógł już wyjść. Postanowiłaś na niego zaczekać, ponieważ od dawna nie rozmawialiście i skłamałabyś, gdybyś nie powiedziała, że brakowało ci Taehyunga w swoim życiu.
Kierowaliście się w stronę Botanicznego, idąc ramię w ramię i rozmawiając o wszystkim.
— Słyszałem, że RM z wami zamieszkał — wtrącił barista.
— Tak — odpowiedziałaś krótko.
— Jeszcze żyje? — zapytał V i zaśmiał się dyskretnie.
— Jakimś cudem tak.
Tym razem oboje chichotaliście. Namjoon był nazywany Królem Destrukcji i po tych kilku miesiącach zdałaś sobie sprawę dlaczego. Wszystko, co wpadło w jego ręce ulegało zniszczeniu, oczywiście nie celowo.
Kiedy przystanęliście przed furtką, popatrzyłaś na przyjaciela, który uśmiechnięty, opierał się o płot.
— Może wejdziesz? — zaproponowałaś.
— Nie chcę ci przeszkadzać.
— V! — krzyknęłaś i zmrużyłaś oczy. — Myślisz, że proponowałabym to, gdybyś mi zawadzał?
Taehyung schował ręce w kieszenie i zrobił minę potulnego szczeniaczka. Przewróciłaś oczami i wbiłaś kod do domofonu.
— Jimina nie ma, wyjechał w delegację, wróci jutro — tłumaczyłaś. — Namjoon mi się nie spowiada, więc podejrzewam, że albo jest, albo go nie ma.
Kroczyliście do klatki, a potem weszliście do środka. W windzie zastanawiałaś się, dlaczego barista zachowuje się na speszonego, lecz znałaś go na tyle, by się tym nie przejmować. Może po prostu za bardzo na niego naskoczyłaś, albo było mu głupio z powodu tego, co powiedział.
Otwierając drzwi, zrozumiałaś, że RM znajduje się w środku, a cudem mieszkanie jeszcze stoi. Patrzyłaś na prawnika, którego twarz była prawie czarna.
— Coś ty znów zrobił? — wyrzuciłaś z siebie, a oczy rozeszły ci się niczym dwa duże latające spodki.
— Chciałem tylko nastawić wodę na herbatę — odpowiedział przestraszonym głosem.
Kim Nam Joon bezsprzecznie był osobą, która miała nadprzyrodzoną moc destrukcji wszystkiego, co było w zasięgu jego wzroku.
✯
Mieszkanie na osiedlu Botanicznym wielokrotnie wystawiało cię na ciężkie próby przetrwania, zwłaszcza gdy mieszkało się z dwoma dorosłymi mężczyznami. W dodatku takim, którzy katastrofę mieli najwidoczniej w genach. O ile Jimin jeszcze panował nad niektórymi sprawami, to RM był przykładem, że bez kobiet świat kiedyś upadnie. Patrząc na prawnika, nie ujmowałaś mu inteligencji, jednak w obyciu życiowym miał wyraźne braki.
Stojąc przy płycie gazowej, gotowałaś rameyon. Zastanawiałaś się, dlaczego Namjoon wciąż nie znalazł sobie kobiety? Może wtedy zacząłby poważniej dbać o siebie i żywotność tego, czego dotykał?
Nagle przy wyspie pojawił się Jimin razem z Taehyungiem. Dzisiaj przyjaciele od rana spierali się, który z nich jest mistrzem fifa.
— Pachnie cudownie — zauważył Park i podszedł bliżej, aby pocałować twój policzek.
— Pewnie jesteście głodni? — zapytałaś, choć znałaś odpowiedź. — V zostaniesz na obiedzie?
Po kilkunastu minutach siedzieliście w trójkę przy wyspie i spożywaliście przygotowany wcześniej posiłek. W międzyczasie do mieszkania wrócił Namjoon, który także na chwilę się przysiadł.
— Coś cię dręczy? — Jimin zapytał przyjaciela.
RM przez moment się nie odzywał, a potem odłożył talerz do zmywarki.
— To życie jest beznadziejne — odparł prawnik, znów zajmując swoje miejsce.
— Rzadko się nad sobą użalasz — zauważył V.
— Jestem prawnikiem i co z tego? — ciągnął dalej Namjoon. — Prócz kodeksu i nauki nic mi w życiu nie wychodziło. Mam dwadzieścia dziewięć lat, zaraz trzydziestka...
— No tak, stary jesteś.
Natychmiast zmroziłaś wzrokiem Taehyunga, który mruknął coś, że przecież sobie żartował, a potem starał się naprawić sytuację.
— Wiem, co czujesz — wtrąciłaś w końcu. — Jednak wydaje mi się, że potrzebujesz jakiejś odskoczni. Czegoś, co sprawi, że od nowa zaczniesz żyć.
— Butelki soju? — wtrącił V. — No co?
— Tobie przydałoby się kilo trotylu i zapałka — zmrużyłaś oczy. — Może wyjdziecie na karaoke tak jak kiedyś?
— To nie załatwi sprawy — westchnął z rezygnacją RM.
— Takie dołowanie do ciebie nie pasuje.
Obserwujący wszystko Park, w końcu się odezwał. Następnie położył dłoń na ramieniu przyjaciela. Kiedy prawnik chciał coś odpowiedzieć, otworzył usta, a potem je zamknął. Później pokiwał głową.
Cała rozmowa skończyła się, gdy Namjoon musiał wracać do kancelarii. Pomimo tego, że był weekend, Kim zajmował się dość ważną sprawą.
— Czasem jest mi go żal — powiedział Taehyunga, kończąc pić kawę, która mu zrobiłaś.
— Potrzebuje oderwania od pracy — wtrącił Jimin.
Kiedy obserwowałaś to jednego, to drugiego, wiedziałaś, że wpadli na głupi, zdecydowanie beznadziejny pomysł. Na ich twarzach pojawiły się cwaniackie uśmiechy.
— Musimy znaleźć mu żonę! — powiedzieli prawie równocześnie.
A ty uderzyłaś dłonią o czoło i pokiwałaś głową z niedowierzaniem.
✯
Myślałaś, że ten niedorzeczny pomysł będzie tylko chwilowy, lecz nie spodziewałaś się, że przyjaciele wezmą to na poważnie. Dodatkowo założyli się o to, który pierwszy znajdzie partnerkę dla Namjoona. Nie chciałaś brać w tym udziału, jednak kiedy sumy podeszły znacznie do góry, geny, które dzieliłaś z wujkiem Jinkim, dały o sobie znać. Oboje uwielbialiście hazard. Ostatecznie weszłaś w zakład mężczyzn.
— To jest bez sensu — powiedziałaś, składając przysięgę, którą na tobie wymusił Taehyung.
— Co jest bez sensu? — odpowiedział obruszony.
— Składanie przysięgi — przewróciłaś oczami.
— Jungmi! — Jimin od razu zanotował, co zrobiłaś i pogroził palcem. Programista był wyczulony jak zawsze.
— Składanie przysięgi nigdy nie jest bezsensowne — wtrącił barista. — W każdej sprawie, nawet wydającej się na niedorzeczną.
Miałaś ochotę wycofać się i powiedzieć, że kiedy RM dowie się o całej intrydze, będzie wściekły. A dowie się na pewno i byłaś tego świadoma.
Taehyung z Jiminem jeszcze jakiś czas zaczęli grać w nowe gry, więc próbowałaś sobie znaleźć zajęcie. Kiedy zdecydowałaś, że czas posprzątać w łazienkowej szufladzie, usłyszałaś odgłos przychodzącej wiadomości.
Min Yoongi:
Skończyłem
Z uśmiechem na ustach popatrzyłaś na treść. Miałaś ochotę piszczeć, a potem przypominając sobie, że przecież w mieszkaniu nie zostałaś sama, próbowałaś opanować szalejące ciało. Wreszcie byłaś pewna, że ta tajemnica nie będzie na tobie ciążyć.
Jimin z V ciągle grali, więc nawet nie przejęli się, gdy powiedziałaś, że wychodzisz. Park tylko spytał, czy długo cię nie będzie?
— Powinnam wrócić za jakieś dwie, trzy godziny.
— Baw się dobrze.
Zastanawiałaś się, jak to możliwe, że ukochany był zazdrosny, a teraz jak gdyby nigdy nic nie pyta o szczegóły. Może wasza sprzeczka dużo dała i wyciągnął wnioski, albo obecność przyjaciela tak na niego działa? Była jeszcze trzecia, najbardziej prawdopodobna możliwość: ważniejsza były w tamtym momencie szansa skopania tyłka V w grze komputerowej.
Wyszłaś z mieszkania i skierowałaś się na drugą stronę miasta. Szybko przefiltrowałaś wiadomości z Yoongim i znalazłaś adres.
Twoim oczom ukazała się uliczka w dzielnicy domków jednorodzinnych, bez szczególnego punktu. Bezpieczna, rodzina okolica. Znajdujące się tutaj domy, posiadały duże ogrody, baseny i gdzieniegdzie place zabaw.
— Witam w moich skromnych progach — zaśmiał się i teatralnie rozszerzył dłonie.
Zanotowałaś, że Suga czekał na werandzie. Tym razem ubrany był w jasną koszulkę i czarne dresowe spodnie. Zauważyłaś na nich ślady po farbie i zaprawie.
— Wygląda imponująco.
Spojrzałaś na cały budynek. Miał on białe okiennice i elewacje pokrywały niebieskie deski. Kiedy Yoongi mówił, że pragnie tu zamieszkać, nie sądziłaś, że wszystko sam naprawi i wyremontuje. Troszkę czasu mu to zajęło, jednak był zawzięty i ostatecznie po kilku miesiącach dopiął swego.
— Mei padnie, jak to zobaczy.
Budynek w środku był zachowany w klasycznym stylu, choć miał kilka akcentów nowoczesnych. Podobał ci się motyw boho, który Mei uwielbiała. Nigdy też nie podejrzewałaś Yoongiego, o to, że tak się zmieni. Miłość mu służyła i to bardzo.
Do domu wchodziło się przez werandę. Na początku witał mały przedsionek, a za nim rozciągała się ogromna przestrzeń. Zauważyłaś salon połączony z kuchnią, naprzeciw której znajdowała się spiżarnia. Dowiedziałaś się, że na piętrze są trzy sypialnie.
— Robi wrażenie — rzuciłaś, kładąc dłoń na ramieniu kolegi. — Doceniam, że sam to wszystko wykonałeś.
— Sam to za dużo powiedziane — odparł Min. — Większość jednak tak, chciałem, by to wszystko powstało przez moje dłonie.
Przez dłuższą chwilę milczeliście. Potem Suga zaproponował, że ma coś specjalnego na tę chwilę. Uniosłaś brew do góry i przytrzymałaś kieliszek, który ci wręczył.
— Soju? — zaśmiałaś się. — To bardzo w twoim stylu.
— Wybacz, ale szampana otworzę tu z Mei.
Pokiwałaś głową i uśmiechnęłaś się szeroko. Yoongi dojrzał i choć wcześniej postrzegałaś go jako zdystansowanego, poważnego faceta, zaczynał się otwierać, ukazując swoje prawdziwe, spokojne oblicze.
— Może to głupie, co teraz powiem — przerwał chwilę ciszy. — Jednak chciałbym pójść dalej i postawić kolejny krok w tym życiu.
Uśmiechnęłaś się szeroko i pokiwałaś głową. Doskonale wiedziałaś, co programiście chodzi po głowie.
Od Autorki: Rozdział miał pojawić się jutro, jednak na ten dzień wymyśliłam coś innego, o czym się za niedługo dowiecie. I jak Wam się podoba ta cała intryga? :D
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro