08 - Gniew i niezrozumienie
— Jungmi...
Kiedyś obiecałaś sobie, że nigdy nie pozwolisz traktować się jak własność. Szczególnie po rozstaniu z Jonginem. Niestety Jimin w tamtym momencie przekroczył narzuconą przez ciebie granicę.
Poczułaś, jak programista nerwowo porusza palcami na przegubie nadgarstka. Pokiwałaś głową z żalem, a potem wyswobodziłaś dłoń.
— Kochanie... Proszę.
— Jak mogłeś? — wyszeptałaś z rozpaczą. — Jimin... Jak mogłeś?
— Przepraszam.
Nie chciałaś go słuchać. Samotna łza zaczęła spływać po policzku, lecz nie pozwoliłaś, aby cię ponownie dotknął. Cofnęłaś się do tyłu. Jongin wciąż stał, obserwując rozwój wydarzeń.
— Nie chciałem...
— Nie chciałeś? — prychnęłaś, czując kolejną falę złości.
— Proszę. Porozmawiajmy o tym w domu.
Ponownie pokręciłaś głową, dając ukochanemu znak, że nie zamierzasz wcale wracać. W międzyczasie Kai rzucił, że podjedzie i patrząc na wpół wściekłego wpół zrozpaczonego Jimina, wsiadłaś do pojazdu, który prowadził ex.
— Jungmi! — zawołał Park.
— Jedź — zwróciłaś się do Jongina.
Przez moment nie zapadło między wami żadne słowo, a księgowy ruszył ulicą w kierunku centrum miasta. Oparłaś łokieć na podłokietniku, ukradkiem patrząc w boczne lusterko po swojej stronie. Jimin wciąż stał przed budynkiem, a w jego oczach pojawił się żal.
— Mówiłem, że on się nigdy nie zmieni — przerwał ciszę Jongin, gdy stanęliście na światłach.
Zamknęłaś oczy, starając się opanować. Nie chciałaś dać złudnej nadziei ex partnerowi, jednak potrzebowałaś raz na zawsze zakończyć etap waszego związku. Choć wielokrotnie zarzekałaś się i tłumaczyłaś, Kai wydawał się nie przyjmować do wiadomości, że was już nie ma. I nie chodziło tu o ani o ciebie, ani o Jimina.
— Tacy jak Park się nie zmieniają.
Odchrząknęłaś. Kim próbował kolejny raz wmawiać ci swoją rację, nie próbując nawet zrozumieć cię. Często denerwowało cię to w nim.
— Kai posłuchaj — zaczęłaś, gdy stanęliście na parkingu przy rzece Han. — Nie wsiadłam do twojego samochodu ze względu na Jimina.
Księgowy uniósł brew do góry, a potem przygryzł wargę.
— To dlaczego?
— Wydaje mi się, że masz jakieś wątpliwości co do poziomu naszej relacji.
Przez moment znów zapadła cisza. Jongin zaczął nerwowo stukać palcami, a potem rozchylił wargi, lecz zamknął je równie szybko.
— Byliśmy razem cztery lata — dodałaś, czując, że to na tobie spoczywa ciężar wyjaśnienia całego mechanizmu ciągowo-skutkowego, jaki się między wami wytworzył. — To dość długi czas.
— No właśnie...
— Jednak sam podjąłeś decyzję, że nie powinniśmy być razem.
Nim kolejny raz księgowy coś wtrącił, postanowiłaś raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością. Tak jak na to zasługiwałaś. Ty, nie Jongin. Nie Jimin. TY. Kim Jungmi. Zdradzona, pozostawiona kobieta, która zawsze stawiała wszystko przed własnym dobrem.
— Wiem, że ludzie popełniają błędy i czasami podejmują zbyt pochopnie decyzje. — Patrzyłaś na spokojną rzekę i miasto po drugiej stronie. A gdzieś wśród budowli w kierunku osiedla Botanicznego i mieszkania Parka. — Jednak nie zaczęło się między nami psuć przez to, że zamieszkałam z Jiminem.
Kai słuchał cię ze skupieniem i choć nie raz kusiło go, aby wtrącić przysłowiowe "trzy grosze", milczał.
— Byliśmy razem cztery lata, które skreśliłeś w zaledwie kilkanaście minut. Z początku byłam zła i rozgoryczona, bo przecież kryzysy się zwalcza razem, a nie poddaje przy pierwszej lepszej przeszkodzie.
— Jungmi...
Popatrzyłaś na jego twarz. Była spokojna, lekko chłodna, lecz ujrzałaś też obawę i coś, czego wcześniej księgowy nie ukazał.
— Zawsze będziesz częścią mojego życia, czy tego będę chciała, czy nie... Lecz nie pozwolę, byś myślał, że mamy szansę ponownie się zejść. Jestem z Jiminem i twoje słowa, ostrzeżenia, czy...
— Jungmi, nie rozumiesz, że Jimin nie jest taki święty?!
— Poznałam go na tyle, by wiedzieć — wyszeptałaś. — Jednak postanowiłam się z nim związać.
— Ale to, co dzisiaj zrobił...
— To, co zrobił — wtrąciłaś ponuro. — Nie odstanie się i nie zapomnę. Natomiast uważam, że to nie jest twoje, a tylko moje zmartwienie.
— Zmieniłaś się — Kai przybliżył się i opuszkiem pogładził twój policzek.
— Tak — pokiwałaś głową. — Zmieniłam.
Przez moment zapadła cisza, którą nawet nie zamierzałaś przerywać. Znacznie ciężej niż przypuszczałaś, było ci powiedzieć te słowa. Jednak wiedziałaś, że byłaś na to gotowa i nie mogłaś się zawahać. Inaczej Jongin pomyślałby, że możecie wciąż się zejść. A na to było zdecydowanie za późno.
— Tęsknie za tobą — wyszeptał, patrząc w oczy. — Jednak rozumiem. Zawsze możesz na mnie liczyć, a ja będę czekał.
✯
Jongin chciał bezpiecznie odwieźć cię do mieszkania. Jednak postanowiłaś, że lepiej będzie, jak tę noc spędzicie z Jiminem oddzielnie. Wyciągając telefon, zauważyłaś mnóstwo nieodebranych połączeń i wiadomości od ukochanego. Byłaś natomiast zbyt zła, aby w nie zaglądać. Nie chciałaś też słyszeć głos Parka, choć to skrzywdziło wasz związek. Potrzebowałaś czasu.
Kai patrzył to na drogę, to na twoje dłonie. Otworzyłaś pustą wiadomość i napisałaś jedno pytanie, denerwując się i bijąc z myślami. Ostatecznie księgowy stanął pod ekskluzywnym apartamentowcem w bogatej dzielnicy. Kilkakrotnie bywałaś na Gangam, lecz nigdy u przyjaciółki.
Mei powitała cię w drzwiach, dziwiąc się, że przyszłaś o tej godzinie.
— Coś się stało? — zapytała.
Pokiwałaś spokojnie głową, a potem po prostu się rozpłakałaś.
Song przytuliła cię, drugą, wolną dłonią przytulając do piersi. Następnie zaproponowała, że zaparzy herbaty. Nie mówiłaś nic, tak samo jak gospodyni, tylko z milczeniem słuchałaś odgłosu z odbiornika TV.
— Przepraszam, że zawracam ci głowę — wyszeptałaś, ocierając dłonią niedbale oczy.
— W przyjaźni nie istnieje coś takiego, jak zawracanie głowy — odpowiedziała Song.
Uniosłaś delikatnie kąciki ust do góry. To fakt, miałaś takie samo zdanie i cieszyłaś się, że Mei je podziela. Może dlatego zaczęłyście się przyjaźnić?
Upiłaś pierwszy łyk herby. Zaczęłaś szlochać. Potem kolejny łyk i znów szloch. Na twarzy Song dostrzegłaś konsternacje, natomiast słowa nie przechodziły ci przez gardło.
— Wyglądasz jak panda — podsumowała Mei, przerywając ciszę, jaka nastała między wami w tamtym momencie.
Wybuchłaś głośnym parsknięciem, a potem pokiwałaś głową na potwierdzenie jej słów. Przyjaciółka zaprowadziła cię do łazienki i podała do ręki kosmetyki do demakijażu i delikatny krem. Dodatkowo przygotowała też czyste ręczniki i powiedziała, byś czuła się jak u siebie.
— Dzięki — odpowiedziałaś.
Agentka uśmiechnęła się, próbując dodać ci otuchy, a potem zniknęła w korytarzu.
Gdy już doprowadziłaś się do jako takiego porządku, wyszłaś ponownie i zastałaś gospodynie w kuchni.
— Pomyślałam, że pewnie jesteś głodna — rzuciła, kończąc smażyć tosty francuskie.
— Dziękuję — kolejny raz powiedziałaś to słowo. — Za wszystko.
— Jungmi posłuchaj — Mei położyła przed tobą talerz z jedzeniem. — Wiem, że nie powinnam się wtrącać w twoje życie, jednak to nie jest normalne, że pojawiasz się pod wieczór, płaczesz i jesteś przybita.
— Masz racje.
— Co się stało?
Przez moment nie wiedziałaś, co powiedzieć. Znaczy, wiedziałaś, lecz z każdym słowem, jakaś niewidzialna dłoń, zaciskała się na gardle. Potem spokojnie opowiedziałaś przyjaciółce o ostrzeżeniu Jongina i programie śledzącym, które zdołałaś usunąć.
— To sobie Park nagrabił — podsumowała.
Spuściłaś głowę, czując, że znów zbiera się na płacz. Mei głaskała twoje włosy, dając poczucie bezpieczeństwa. Potem wtrąciła swoje zdanie.
— Wiem, że się kochacie — rzekła. — Jednak Jimin przekroczył granicę. Zrobisz, co uważasz za słuszne, jesteś mądrą kobietą. Zachowanie Jongina jest podejrzane, zwłaszcza że nie wiesz, o co mu dokładnie chodziło.
— Nie chciałam z nim poruszać tematu Jimina.
— To zrozumiałe. Jestem natomiast dumna, że w końcu zaczęłaś myśleć o sobie.
Song chwyciła twoje dłonie i nakazała spojrzeć w oczy.
— Powinnaś dawno zacząć się przejmować tylko sobą. Jimin jest dorosłym mężczyzną, nic go nie usprawiedliwia. Brak zaufania jest najgorszym, co może się przydarzyć w związku.
Pokiwałaś głową. Doskonale zdawałaś sobie sprawę, że Mei ma racje. Poza tym Park ukrywał przed tobą swoją nieufność. Jeśli był zazdrosny, mogliście o tym porozmawiać. Poznawaliście się, nie chcieliście spieszyć.
Mei zaproponowała ci łóżko w pokoju gościnnym, na co przystałaś. Byłaś wyjątkowo zmęczona i znużona. Kiedy Song zauważyła, jak kolejny raz ziewasz na filmie, który wybrałyście do oglądnięcia, poszła wyciągnąć czystą pościel i poszewkę. Wtedy kolejny raz usłyszałaś dźwięk dzwonka i zobaczyłaś wiadomość od ukochanego.
Jimin:
Przepraszam.
Z początku chciałaś odpisać, lecz zrezygnowałaś, wciąż odczuwając gniew na chłopaka. Odłożyłaś telefon i złączyłaś dłonie, kładąc je na kolanach. Po chwili Mei wróciła i zaprowadziła cię do pokoju. Był on jak zawsze urządzony z gustem, w stylu boho w kolorze beżu i karmelu. Podziękowałaś przyjaciółce, która także pożyczyła ci jedną z czystych koszul nocnych i zniknęła z pokoju. Ziewnęłaś przeciągle, a potem udałaś się do łazienki. Wzięłaś szybki prysznic, ponieważ nie cierpiałaś chodzić spać brudna, a potem przebrałaś się w przygotowane odzienie do spania. Zauważyłaś, że w sypialni Song świeci się lampka nocna, więc rzuciłaś przez drzwi dobranoc i w przydzielonym pokoju wskoczyłaś pod kołdrę.
Nie wiedziałaś, nawet kiedy usnęłaś.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro