Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

01 - Niespodzianka

Siedziałaś w akwarium i starałaś się skupić na pracy. Niestety przychodzące wiadomości bardzo ci to utrudniały. Ukradkiem zerkałaś na Yong Soon, która siedziała obok. Nie pomagała też Chingyu, która od momentu wycieku informacji, że w końcu zdecydowaliście się zmienić status relacji z Jiminem, wciąż piszczała z zachwytu i przychodziła na ploteczki. Musiałaś się odpędzać, uciekać w najdalsze zakamarki laboratorium, tłumaczyć, że zaraz wylecicie obie z pracy.

— Przecież nie znajdą nikogo na nasze miejsce — odpowiadała sekretarka.

— Myślę, że nie jednego.

— Nikt nie zgodzi się na koszmarną kawę, upartych współpracowników i marną wypłatę.

Przewróciłaś oczami, słuchając narzekania Min. Co prawda, było w tym troszkę racji, patrząc na to, że od dłuższego czasu nie dostałaś podwyżki. Kawa była ohydna, nawet z nowego ekspresu, błyszczącego w pokoju socjalnym, a co do współpracowników, to różnie z tym bywało. Siedząca obok Yong Soon była miła i raczej spokojna. Więc na dzisiejszą zmianę nie mogłaś narzekać.

— Jimin dzisiaj wraca? — wtrąciła Chingyu, biorąc pocztę z pokoju dyżurnych diagnostów.

— Jeszcze nie wiadomo — westchnęłaś smutna, akceptując prawidłowy wynik żelaza trzydziestoletniej kobiety.

— Jak dobrze, że Jungkook został w Seulu. Niezbyt lubię, gdy wyjeżdża.

Popatrzyłaś raz jeszcze na przyjaciółkę, która ukłoniła się i wyszła. Oczywiście dostałaś kolejnego sms'a, a Yongson westchnęła.

— Może wyjdź sobie na przerwę? — zapytała koleżanka. — Porozmawiasz spokojnie z ukochanym?

— Przepraszam cię — powiedziałaś i wstałaś z miejsca.

Dopiero wtedy zrozumiałaś, jak bardzo miałaś zastane kości. Przecież siedziałaś na fotelu od przeszło trzech godzin. Ukłoniłaś się w podzięce koleżance, a potem ulotniłaś się przez drzwi. Miałaś zamiar wyjść na niewielkie patio z tyłu budynku i porozmawiać, choć chwilę z ukochanym.

Wychodząc z biurowca, otworzyłaś wiadomość i od razu dostałaś wypieków na twarzy. Jimin, chociaż zajmował odpowiedzialne stanowisko w firmie, wciąż prowokował cię i nakręcał. Zresztą, nie byłaś mu dłużna.

Spojrzałaś na przesłane zdjęcie, rumieniąc się i zastanawiając, czy ktoś cię nie przyłapie? Choć miałaś swoje lata, czułaś się jak zakochana nastolatka. Ale jeśli tak wygląda miłość, to czy to też nie jest piękne?

Patrzyłaś na zdjęcie, które ukochany ci przesłał. Robił to celowo, chciał cię rozruszać, może trochę nakręcić. Obraz przedstawiał idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową i poprzeczne brzucha. Podpisem było pytanie, czy nie możesz mu zrobić badań, bo wyjątkowo boli go serce z tęsknoty. Chichotałaś jak głupia, kiedy Jimin tak po prostu zadzwonił.

— Jestem w pracy — powiedziałaś.

— Ja też — odpowiedział zadziornie.

— Panie Park — przygryzłaś wargę. — Niech pan się skupi na delegacji.

— Pani Kim, wiesz, że jesteś irytująca?

Przewróciłaś oczami. Jak zawsze współlokator od niedawna noszący status chłopaka próbował cię sprowokować. Kolejny raz.

— Wiem, co zrobiłaś i moja ręka aż świerzbi, aby dać ci soczystego klapsa.

— Jesteś nienormalny.

— Ale to chyba nie jest tajemnicą.

Oczywiście chciałaś jeszcze raz przewrócić oczami. Jednak to, co mówił Jimin sprawiało, że cieplej robiło się na sercu. Nie podejrzewałaś go o taką przemianę i okazywanie uczuć. Ale może to był ten jego pierwszy raz? Może chciałby, by było idealnie? Całkiem możliwe.

Wróciłaś wieczorem do mieszkania. Po pracy postanowiłaś wraz z Chingyu pójść na siłownie, a potem widziałaś się chwile z Mei. Song oprowadzała nowego klienta po sąsiednim bloku, więc wpadła na chwilę. Siedziałyście przy wyspie kuchennej, rozmawiając o życiu i popijając czerwone wino, które naprędce dziewczyna przyniosła. Nie chciała wpaść z pustymi rękoma.

— Pomyśleć, że przez rok tak się zmieniło moje życie — powiedziałaś, patrząc na kieliszek z rubinową cieczą.

— Uważam, że jeśli coś nam pisane — odpowiedziała Song. — To tak musi być. Najwidoczniej potrzebowałaś Jimina w swoim życiu.

— A ty Yoongiego?

Mei zarumieniła się na wspomnienie o ukochanym. Z tej dwójki ta miłość aż wyciekała i zastanawiałaś się, czy z Parkiem jesteście w stanie tacy być?

— Najwidoczniej.

Song zakręciła kieliszkiem, mieszając wino. Następnie jednym haustem opróżniła z resztek. Potem wytarła w chusteczkę usta i wstała z krzesła barowego.

— Czas mi się zbierać — powiedziała, kierując się w stronę przedsionka.

— Możesz zostać dłużej.

— Nie chcę być piątym kołem u wozu.

— Nie wiadomo, czy Jimin dzisiaj wróci.

Od wyjścia z pracy nie miałaś kontaktu z ukochanym. Park miał dość ważne spotkanie, od którego zależały losy firmy i też jego posady. Nie było wcale pewne, że dzisiaj wróci. Jeśliby nie poszło po myśli prezesa, mogłaby się delegacja przedłużyć.

— Czuję jednak, że wróci — Mei położyła dłoń na twoim ramieniu.

Pokiwałaś głową i obserwowałaś, jak zakłada beżowe czółenka. Potem pomogłaś jej z kaszmirowym płaszczem i przytuliłaś na pożegnanie.

— Jimin ma głowę na karku — wyszeptała na odchodne. — Na pewno wróci.

— Zobaczymy — westchnęłaś, obserwując, jak Song spogląda w telefon.

— Przyjechał mój Uber. Zbieram się, zanim Yoongi zacznie wydzwaniać.

— Dziękuję, za wszystko i za wino.

— Mogło być lepsze, jednak jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma... Pod ręką.

Zachichotałyście i popatrzyłaś, jak agentka korytarzem kieruje się do windy. Gdy zjechała na dół i zdołałaś ujrzeć, jak wsiada do granatowego hyundaia, zamknęłaś drzwi mieszkania. Później postanowiłaś iść pod prysznic, ponieważ tego potrzebowały twoje mięśnie. Przeciążone treningiem z Chingyu.

Odkręciłaś ciepłą wodę, a potem się rozebrałaś. Brudne ubranie wsadziłaś do kosza, postanawiając, że zrobisz pranie zaraz po kąpieli. Skierowałaś dłoń do kabiny, aby sprawdzić, czy woda nie jest aż nadto gorąca, ani za zimna. Kiedy z zadowoleniem przystałaś na jej temperaturę, weszłaś do środka. Najpierw biernie stałaś, pozwalając wodzie na obmycie zmęczonych mięśni. Po chwili sięgnęłaś na półkę z kosmetykami. Zamknęłaś oczy, nie pozwalając wodzie dostać się do środka. Nie cierpiałaś, jak roztwór piekł i szczypał. Nim jednak udało ci się pochwycić odpowiednie opakowanie, poczułaś na obojczyku miękkie usta, a znajomy dotyk sunął wzdłuż brzucha. Uśmiechnęłaś się.

— Tęskniłem — usłyszałaś znajomy głos, kiedy Jimin na chwile oderwał usta od twojej skóry.

— Panie Park — wyszeptałaś. — Miło pana spotkać ponownie.

Prawą dłoń przeniósł na pośladek, lewą wciąż trzymał na podbrzuszu. Nie zdążyłaś zareagować, a Jimin dał ci klapsa.

— Mówiłem, że mnie ręka świerzbi, panno Kim.

Nim się odezwałaś, ukochany odwrócił cię, wpijając się namiętnie w wargi. Smakował jak zwykle, brzoskwiniowym balsamem do ust, miętową pastą do zębów, tęsknotą i pragnieniem. Jiminem.

Całowaliście się szybko, zaborczo i zawzięcie. Programista językiem badał twoje podniebienie, nie pozostając mu dłużna, zassałaś pełną wargę. Z jego ust wydobył się cichy jęk. Współlokator chwycił cię za uda, podnosząc do góry i opierając o kafelki. Oplotłaś go nogami, pozwalając, aby naprowadził swojego gotowego członka i wszedł w ciebie. Pozwalając, że ponownie zatraciłaś się z nim.

— Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, Kim Jungmi — wyszeptał Jimin, próbując złapać oddech, kiedy doszliście wspólnie.

Następnego dnia budzik zdecydowanie za szybko zadzwonił. Starałaś się nie obudzić Jimina, zwłaszcza że wiedziałaś jaką drogę przebył. Powrót ze Stanów był wyjątkowo męczący, nawet dla takiego supermana, jakim Park był.

Powoli wyswobodziłaś się z uścisku ukochanego, wkładając stopy w puchate pantofle. Spokojnie wstałaś, aby przypadkiem nie obudzić pogrążonego we śnie ukochanego. Podniosłaś z ziemi jedwabny szlafrok i założyłaś go na ramiona. Kiedy chciałaś się skierować do wyjścia, poczułaś na nadgarstku dotyk.

— Muszę iść do pracy — powiedziałaś, patrząc na zaspaną twarz Jimina.

— A nie możesz pójść na wagary? — zapytał, ziewając.

— To w pracy tak nie działa.

Wydawałoby się, że Park nie chce słuchać twoich wymówek. Pociągnął cię do siebie, całując wargi. Przez dobrych pięć minut nie chciał wypuścić. Kiedy jednak zagroziłaś, że za każdą minutę będzie dzień szlabanu na miłosne figle, odpuścił. Nie obyło się bez westchnienia i małego focha, z którym współlokator wyglądał uroczo.

Po wyjściu do pracy spojrzałaś na telefon. Byłaś pewna, że Jimin kolejny raz zapomniał ci o czymś powiedzieć, więc napisał. Jednak to nie była wiadomość od niego. Nie była to też Chingyu, Jin ani V. To nawet nie była Mei.

— Yoongi? — zadziwiałaś się, widząc ikonę sms.


Min Yoongi:

Jungmi, możemy się spotkać po twojej pracy?


Nie przypominałaś sobie, kiedy ostatnio programista do ciebie napisał. Praktycznie ani razu. Raz tylko z pytaniem, czy Chingyu wzięła klucze do mieszkania, bo telefonu i torebki na pewno nie. Uśmiechnęłaś się na samo wspomnienie. Ostatecznie odpisałaś przyjacielowi godzinę twojego końca pracy, a Suga podał konkretny adres. Przez moment zdziwiłaś się, ponieważ z tego co kojarzyłaś, była to dzielnica domków jednorodzinnych, bez szczególnego punktu. Bezpieczna, rodzina okolica.

Yoongi czekał mniej więcej na środku uliczki. Ubrany w ciemną koszulkę i czarne dresowe spodnie. Wyglądał niczym gwiazda estrady i zastanawiałaś się, czy nie minął się z powołaniem.

— Możesz powiedzieć, co tu robimy? — zapytałaś, podchodząc bliżej.

— Musisz mi w czymś pomóc — odparł i pocałował twój policzek na powitanie. Ty natomiast go przytuliłaś.

— Jeśli Mei się dowie, że spotykamy się za jej plecami...

— Właśnie cały szczegół w tym, że nie może się dowiedzieć — wtrącił Suga.

Uniosłaś brew do góry, nie za bardzo rozumiejąc, co programista ma w planach. Poczekałaś, aż w końcu ci wyjaśni.

Po wytłumaczeniu przez moment zastanawiałaś się, czy jest to dobry pomysł. Min czekał na twoją odpowiedź i nerwowo strzelał palcami.

— Dlaczego nie poprosiłeś Chingyu?

— Bo ona wygada się szybciej, niż Mei zapyta.

Parsknęliście śmiechem. To prawda, Chingyu nie potrafiła trzymać języka za zębami. Nie w sprawach życia i śmierci jej brata.

— To jak?

Przygryzłaś wargę i spojrzałaś jeszcze raz na przyjaciela. Naprawdę mu na tym zależało. A skoro miało to sens i dość duże znaczenie, skinęłaś głową. W końcu czego nie robi się dla przyjaciół?


Od Autorki: Witam Was wszystkich w drugiej części Współlokatora. Bardzo mi miło, że tak wiele osób chciało kontynuację tej historii. Mam nadzieję, że Ukochanego też przyjmiecie z otwartymi sercami i pozostaniecie na dłużej 

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro