Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6 - Kara

Obudził cię dźwięk otwierania drzwi. Asuta przyszedł. Twoje wspomnienia z ostatniej nocy powróciły. Dzisiaj zostaniesz ukarana za wczorajszą próbę ucieczki. Nie wiesz co zrobi, ale wiesz, ze to będzie złe.

Nie obchodzi mnie, com mi zrobi. Nadal mam zamiar się stąd wydostać!

Wyszłaś z pokoju i z schodów zobaczyłaś Asutę siedzącego na kanapie i oglądającego telewizję. Umyłaś się i potem zeszłaś na dół. Równie dobrze możesz mieć to już za sobą. Podeszłaś do niego i usiadłaś obok. Spojrzał na ciebie i uśmiechnął się.

- Więc jaka jest moja kara? - zapytałaś.

Spojrzał na ciebie z uniesioną brwią.

- Czemu pytasz? - zapytał.

Wzruszyłaś ramionami, a on ci się przyjrzał.

- Jeszcze cię nie ukarzę, to dopiero później.

Westchnęłaś i spojrzałaś na telewizor. On jak zawsze skupił się na tobie, ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.

Po zakończeniu się programu, który ogladaliscie. Chwycił cię za koszulkę i pociągnął cię na krzesło. Kazał ci usiąść i przywiązał cię liną. Patrzyłaś na niego, walcząc o uwolnienie.

- Co ty...? - zapytałaś.

- To będzie twoja kara! - odpowiedział zanim zdążyłaś dokończyć pytanie.

Chwycił nóż i zaczął  ciąć wzdłuż kości. Krzyczałaś z bulu. Gdy krew wypływała z twojego ciała. Uśmiechnął się sadystyczne. Jak zawsze. Następnie podciął ci szyję i dźgnął cię w nogę, podczas zlizywania krwi z twojej szyi. Przymknełaś oczy. Wyjął nóż z twojej nogi i trzymał go teraz w dłoni. <Jestem pieprzoną masochistką i podobają mi się takie sytuacje. Znacie numer do dobrego psychiatry? (◍•ᴗ•◍) >

- Jesteś chorym draniem! - wykrzyczałaś.

- Spójrz kochanie. Ja już to wiem! Powiedz mi coś czego nie wiem! - powiedział.

Warknełaś na te imię, które ci nadał. Nadal cię ciął, a ty krzyczałaś. Kiedy skończył, miałaś rany prawie wszędzie. Spojrzał na ciebie i uśmiechnął się.

- [Twoje imię]. Muszę ci coś powiedzieć. - powiedział.

- Co? - odpowiedziałaś.

- Obserwowałem cię od dłuższego czasu. Raz nawet poszedłem za tobą, aż do twojego domu. Kiedy było ciemno, po prostu chciałem upewnić się, ze jesteś bezpieczna. - Powiedział ci.

Spojrzałaś na niego zszokowana tym, co usłyszałaś.

- Nawet nie wiedziałem dlaczego. - przyznał.

Podniosłaś głowę, żeby na niego spojrzeć. Położył głowę obok twojej.

- Ale teraz już wiem. - szepnął ci do ucha.

Następnie polizał twój policzek. Twoje oczy rozszerzyły się.

- Jesteś moja! I zawszę będę cię chronić. - powiedział. - Ale to nie znaczy, że nie zostaniesz ukarana kiedy trzeba. - dokończył.

Następnie odwiązał cię od krzesła i wrócił do salonu, a następnie włączyć telewizor, przy którym wcześniej siedzieliście. Twoje ciało nadal cierpiało z powodu jego kary. Ale udało ci się dojść do salonu. Usiadłaś na krześle, podczas gdy on siedział na kanapie. Zaczęliście oglądać telewizję.

Kiedy film się skończył. Asuta wstał i przeciągnął się.

- Cóż, ja będę się zbierać. - powiedział.

Spojrzałaś na niego i skinęłaś głową, trochę zmarszczyłaś brwi.

- Coś się stało? - zapytał cię.

- Mógłbyś zostać trochę dłużej? - zapytałaś.

Wydawał się zaskoczony twoim pytaniem. Ale i tak skinął głową. Usiadł z powrotem, a ty wstałaś i usiadłaś obok niego. Był jedyną osobą, z którą możesz porozmawiać. Odwróciłaś się do niego i spojrzałaś na niego. Poruszył swoimi pięknymi szkarłatnymi oczami w moim kierunku.

- Co o mnie sądzisz? - zapytałaś.

Przechylił swoją głowę, patrząc na ciebie. Trzymał twoją dłoń w swojej.

- Mówiłem ci. Jesteś moja. - odpowiedział.

- Założę się, że mówiłeś to również swojej wcześniejszej dziewczynie - powiedziałaś.

Uniósł jedna z brwi.

- Nie, nie zrobiłem tego. - powiedział.

Spojrzałaś na niego zszokowana.

- Co na ten temat sądzą twoi rodzice? - zapytałaś.

Wzruszył ramionami, a potem wzrócił się do ciebie.

- Oni nic nie mogą powiedzieć. - powiedział.

To cię zdezorientowało. Spojrzałaś na niego i uniosłaś brew. Spojrzał na ciebie i uśmiechnął się. Puścił ci oczko. Tak jak robią to w anime. Wygląda tak uroczo kiedy naprawdę się uśmiecha. Na chwilę zapomniała co zrobił. Jego uśmiech sprawił, że zapomniałaś, dlaczego tu byłaś.

- Nie mogą nic powiedzieć, ponieważ nie żyją. - powiedział.

Już się nie uśmiechał. Spojrzałaś na niego zszokowana.

Czy on zabił własnych rodziców?

- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy byłem mały. Zamieszkałem wtedy z kuzynami. - powiedział.

Skinęłaś głową. Czułaś się źle, że go o to zapytałaś. Skierowałaś wzrok na podłogę i westchnęłaś. Spojrzał na ciebie i się uśmiechnął.

- Nie martw się, to nie twoja wina. - powiedział.

Skinęłaś głową i podniosłaś ją. Nagle poczułaś dłoń na policzku, odwróciłaś głowę w jego stronę. Uśmiechnął się sadystycznie.

- Będziesz próbować jeszcze raz? - zapytał.

Pokręciła głową na nie.

- Dobra dziewczynka. - powiedział.

Nie, nie spróbuję ponownie tego planu. Ale mój drugi może zadziałać! Mam taką nadzieję. Jeśli nie, to będę martwa. Ale muszę spróbować!

- Właśnie teraz to muszę już iść. - powiedział.

Skinęłaś głową. On wyszedł przez drzwi.

- Pa kochanie! - powiedział.

Ale zanim odpowiedziałaś, zdążył wyjść.

Nienawidzę tego przezwiska!

************************************

(Mam nadzieję, że do tej pory ci się podoba. Musiałam umieścić tam, ta scenę. Musiałam!

Na razie.

Ciąg dalszy nastąpi!)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro