Rozdział 5 - Plan ucieczki
Obudziłaś się i zobaczyłaś nieznany sufit. Wszystkie wspomnienia z wczoraj powróciły. Zmarszczyłaś brwi, myśląc o tym, że zamknął cię w tym domu. I tylko on będzie cię widywać. Wstałaś i odświerzyłaś, a potem zeszłaś po schodach.
Powinnam zapytać go, czy mogę dostać nowe ubrania!
Westchnęłaś do siebie i weszłaś do kuchni. Zaczęłaś robić sobie jedzenie. Miałaś tylko płatki. Zaczęłaś je jeść. Po zjedzeniu i odłożeniu wszystkiego usiadłaś przy stole kuchennym i położyłaś na nim kartkę papieru z kilkoma znalezionymi długopisami.
Muszę wymyślić plan ucieczki i to szybko. Spiszę pomysły i gdzieś je ukryję.
Zaczęłam spisywać kilka pomysłów. Kiedy skończyłam, zdecydowałam się na dwa pomysły na wypadek, gdyby jeden zawiódł. A oto one.
Plan 1: poprosić go, aby zamrał cię na zakupy i uciec, gdy się zgodzi.
I
Plan 2: gdy tylko cię rozwiąże. Wybiec z domu i daleko uciec, żeby nie mógł cię znaleźć.
Oba plany są naprawdę dobre. Ale pytanie brzmi, czy którykolwiek z nich zadziała. Tak czy inaczej, miałaś swój plan ucieczki. Asuty jeszcze nie było. Więc zdecydowałaś się wsiąść prysznic. Nawet jeśli nie masz żadnych czystych ubrań. To nie znaczy, że nie możesz być czysta. Weszłaś po schodach i znalazłaś prysznic. Zamknelaś drzwi i zauważyłaś, że nie ma zamka, Wzruszyłaś ramionami i zaczęłaś się rozbierać. Weszłaś pod prysznic i zaczęłaś się myć.
Kiedy skończyłaś, wyszłaś i chwyciłaś za ręcznik. Zanim zdążyłam owinąć go wokół siebie, drzwi otworzyły się, a tam znajdował się rozkoszujący się Asuta. Twoja twarz stała się czerwona. Szybko owinełaś się ręcznikiem i spojrzałaś na niego z gniewną miną.
- NIE WCHODZI SIĘ TAK! NIE WIESZ JAK SIĘ PUKA? - Krzyczałaś na niego.
Stal tam, nie patrząc ci w twarz. Podążyłaś za jego oczami, aż zobaczyłaś, że widać twoje piersi. Zakryłaś je ręką, starannie owijając wokół siebie ręcznik.
- Zboczeniec! - powiedziałaś.
Rzucił się na ciebie i przyszpilił do podłogi. Spojrzał na ciebię i uśmiechnął się. Czułaś się przy nim niekomfortowo. Trzymał cię za ramiona z obu stron. Jego nogi były po oby dwuch stronach ciebie. Gdyby ktoś wszedł, pomyślał by, że to podejrzane.
- Kochanie, jestem wieloma rzeczami. Ale nie jestem zboczeńcem! - powiedział do ciebie niskim warknięciem.
Spojrzałaś na niego surowo.
- Naprawdę! Więc dlaczego najpierw nie zapukałeś! Tylko se wlazłeś! - Krzyczałaś.
Spojrzał na ciebie z zakłopotanym wyrazem twarzy.
- Ja, myślałem że wyszłaś, więc sprawdzałem każde pomieszczenie. - powiedział.
Twoje oko zaczęło drgać.
- Jak mogłam wyjść? - zapytałaś go.
Spojrzał na ciebie i uśmiechnął się.
- W każdym razie muszę cię o coś zapytać. - powiedziałaś mu.
- Mów. - powiedział.
Twoja twarz zrobiła się czerwona.
- Potrzebuję nowych ubrań! Mogę je kupić? - zapytałaś go.
Spojrzał na ciebie i westchnął. Zsiadł z ciebie i pomógł ci wstać.
- Nie możesz iść sama. Ale, w porządku. - powiedział.
Byłaś taka szczęśliwa. Będziesz mogła wyjść na zewnątrz. Byłaś tak szczęśliwa, że go przytuliłaś. Był zaskoczony gestem który wykonałaś. Położył ręce na twoich plecach o odwzajemnił uścisk.
Czemu? Czemu mi się to podoba?
Puściłaś go i uśmiechnęłaś się do niego. Weszłaś po schodach i przebrałaś się we wczorajsze ciuchy. Kiedy skończyłaś, czekał na ciebie w drzwiach. Spojrzałaś na drzwi i wyraźnie zobaczyłaś, dlaczego wiedział, że nie uciekniesz. Były tam metalowe drzwi.
Cholera on wszystko zaplanował!
Otworzył drzwi i wypuścił cię. Spojrzałaś na niebo i zobaczyłaś jasny błękit. Odwróciłaś się do niego i zobaczyłaś, że wsiada do samochodu. Wsiadłaś na przód, a on zaczął odjeżdżać. Kiedy w końcu dotarliście do miasta, ty i Asuta wysiedliście z samochodu. Zamknął go i oboje weszliście do sklepu z ubraniami.
Wybrałaś wiele ubrań i udałaś się do przymierzalni. A Asuta usiadł na kanapie przed przymierzalniami. Rozejrzałaś się i nie widziałaś sposobu by uciec. Przebrałaś się w koszulkę i szorty. Wyszłaś i skinęłaś głową. Kiwnął głową na kilka rzeczy i wstrząsnął głową na inne. Podeszliście do lady i zapłaciliście, za te które mu się podobały.
Wyszliście z sklepu i wruciliście do samochodu. Asuta wkładał torby do bagażnika samochodu. Wtedy rzuciłam się do ucieczki. Biegłaś tak szybko jak potrafiłaś. Na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Właśnie będziesz wolna. Zamknelaś oczy, kontynuując bieg. Co było dużym błędem. Kiedy biegłaś wpadłaś na coś. Kiedy otworzyłaś oczy, zobaczyłaś parę szkarłatnych oczu wpatrujących się w ciebie.
Spojrzałaś na ziemię. On cię złapał. Chwycił cię za rękę i zaciągnął do samochodu. Posadził cię w samochodzie. Potem wsiadł i zaczął odjeżdżać.
- Jak mogłaś pomyśleć, że zdołasz mi uciec. [Twoje imię] powiedz mi dokąd zamierzałaś się udać? - zapytał cię.
Podniosłaś głowę, żeby na niego spojrzeć.
- Wiesz, ze jesteś u mnie już od dwóch tygodni, a nawet nikt nie wspominał o tobie w wiadomościach. - powiedział.
On miał rację. Minęły dwa tygodnie, odkąd zostałaś porwana. Ale nikt o tym nie słyszał. Nawet kasjerka myślała, że się spotykamy.
Czy w ogóle obchodzę tych ludzi? Czy oni w ogóle wiedzą, ze mnie nie ma?
Kiedy w końcu dotarliście do domu. Wyciągnął cię do środka z torbami w rękach. Zamykając za sobą drzwi.
- Wrócę jutro. Kiedy tu dotrę, czekać cię będzie kara za próbę ucieczki. - powiedział.
A potem zostawił cię zamykając za sobą drzwi. Zaczęłaś płakać. Twój plan zawiódł i teraz czeka cię jakaś kara. Cały twój płacz sprawił, że poczułaś się zmęczona, więc poszłaś spać.
************************************
(Dziękuję bardzo za przeczytanie
Do zobaczenia.
Ciąg dalszy nastąpi!)
<Niedawno obejrzłam "dom z papieru" i bardzo polecam>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro