Rozdział 2 - Morderca
(joł joł joł! Dzięki za czytanie tej historii, wiem, że to bzdury. I czuję że powinnam powiedzieć, że tak wygląda Asuta Shoto!
Więc tak. W każdym razie przejćmy do historii.)
************************************
Obudziłaś się z ciszą panującą w twoim pokoju.
Dlaczego mój budzik nie dzwonił?
Odwróciłaś się w kierunku miejsca gdzie powinien być budzik. Wypowiedziałaś "och".
Racja zespołami go!
Wstałaś i poszłaś do łazienki. Zrobiłaś to, co miałaś zrobić, a potem się ubrałaś. Miałaś na sobie koszulkę z różą i nożyczkami. Następnie założyłaś dżinsy, skarpetki i buty sportowe.
Zeszłaś po schodach i zauważyłaś, że mama i tata już wyszli, a twoje śniadanie stało na stole, czekając na twoje przybycie. Usiadłaś do stołu i zaczęłaś jeść. Kiedy skończyłaś, chwyciłaś płaszcz, torbę i wyszłaś.
Kiedy dotarłaś do szkoły, usiadłaś na swoim miejscu. Zauważyłaś notatkę na biurku, podniosłam ją i rozłożyłaś. Kiedy ją rozłożyłaś, przyszło ci do głowy jedno pytanie.
Kto ją napisał?
Kiedy w końcu ja rozłożyłaś, zaczęłaś czytać.
Dla [Twoje imię]
Od jakiegoś czasu cię lubię. Spotkaj się ze mną przed główną bramą szkoły o 15:00. Będę na ciebie czekać. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Do zobaczenia później.
Od Jake'a
Spojrzałaś na notatkę i zmarszczyłaś brwi.
Dlaczego nie mogło to być od Asuty?
Wzruszyłaś ramionami i zdecydowałaś się pójść i zobaczyć, jaki jest ten chłopak Jake. <Martwy :)>. Nigdy nie wiadomo, może będzie w twoim typie. Nawet jeśli nigdy wcześniej nie miałaś chłopaka. Nikt tak na prawdę nie lubił cię w ten sposób. I myślałas, że nikt tego nie zrobi.
(Założę się, że to nieprawda. Myślę, że jesteś niesamowita, chociaż cię nie znam. Założę się, że mam rację!)
<Każdy jest niesamowity na swój sposób!>
W końcu jest lunch i poszłaś spotkać się z Jake'em przy głównej branie. Rzadko ktoś tam przychodzi. Nie wiadomo dlaczego nikt tam nie przychodzi. Kiedy tam dotarłaś zobaczyłaś stojącą tam postać. Kiedy się zbliżyłaś, zaobserwowałaś wysokiego chłopaka z blond włosami, kiedy twoje oczy zaczęły wędrować po jego ciele, zauważyłaś nóż wbity w jego pierś. Chwilą, co?! <A jednak miałam rację :)>
Stałaś w całkowitym szoku z otwartymi ustami i rękami przy swojej piersi, mocno trzymając się za dłonie. Twoje oczy były szeroko otwarte. Nagle wyłoniła się kolejna postać. To Asuta, stał z sadystycznym uśmiechem na twarzy. Ale szybko ten uśmiech znikł, kiedy zauważył, że tam stoisz.
Kiedy ci się przyjrzał, znowu się uśmiechnął.
- D...dlaczego? Czy...y zamierzasz zabić też mnie? - zapytałaś.
Jego wyraz twarzy zmienił się na szok. Spojrzał na ciebie i uśmiechnął się sadystyczne. Wpatrywałaś się w jego szkarłatne oczy patrzace na ciebie. Mimo że właśnie kogoś zabił na twoich oczach, nie bałaś się. Po prostu byłaś w szoku.
- Odejdź! - powiedział.
Wziełaś to jako sygnał do wyjścia. Odwróciłaś się i zaczęłaś biec. Nie zawracałaś sobie głowy dzwonieniem na policję. Ale dlaczego? Właśnie byłaś światkiem morderstwa, a on pozwolił ci odejść. Pobiegłaś do swojego domu i znowu czułaś, że ktoś cię obserwuję. Stanełaś i rozejrzałaś się dookoła.
- Gdzie jesteś! Wyjdź! - krzyknęłaś.
Nagle za rogu wyłoniła się postać ubrana na czarno. I podeszła do ciebie. Nie widziałaś jego oczu, ale nie musiałaś. Zdradził go ten sadystyczny uśmiech na jego twarzy.
- A...Asuta! - jakąłaś się.
Spojrzał na ciebie wciąż się uśmiechając.
Uniósł swą głowę tak, że jego szkarłatne oczy wpatrywały się w twoje [Kolor twoich oczu] oczy. Jego oczy były po prostu piękne. Nawet jeśli był mordercą.
- Hej, [Twoje imię]! Chodź ze mną! - powiedział.
Twoje oczy rozszerzyły się z szoku. Ale z jakiegoś powodu twoje nogi zaczęły się poruszać i podążać za nim.
Znaleźliście się przed twoim domem, spojrzałaś na niego zmieszana. Uśmiechnął się i stanął z boku.
- Nie wpuścisz mnie? Twoich rodziców nie ma w domu. - powiedział.
Spojrzałaś na niego i zmarszczyłaś brwi. Ale i tak otworzyłaś drzwi.
Muszę być nie normalna! Wpuszczam mordercę do mojego domu! Co jest ze mną nie tak?
Otworzyłaś drzwi i wpuściłaś go. Wszedł do środka i rozejrzał się.
- Ładny dom. - powiedział.
Skinęłaś głową i odłożyłaś plaszcz. Odwrócił się do ciebie i podniósł twoją głowę kciukiem i palcem wskazującym. Uśmiechnął się do ciebie. Przez co lekko się zarumieniłaś. Następnie pchnął cię na ścianę. Trzymając twoje ręce nad twoją głową. Druga była na ścianie.
- Posłuchaj. Nie zabiję ciebie ani nikogo, na kim ci zależy, jeśli nikomu nie powiesz o tym, co widziałaś! Rozumiesz? - Powiedział.
Kiwnęłaś głową z grymasem na twarzy.
- Dobra dziewczynka. Jeśli komuś powiesz, sprawię, że będziesz patrzeć, jak umierają! - powiedział.
Twoje oczy rozszerzyły się z szoku.
Puścił cię, uśmiechnął się sadystyczne i odszedł zamykając za sobą drzwi. Opadła na podłogę. I zaczęłaś płakać.
Nie tylko wie gdzie mieszkam! Ale sprawi, że będę musiała, patrzeć na śmierć moich przyjaciół i rodziny. Jest mordercą. Psychol.
Wciąż płakałaś na podłodze. Trzeba w końcu wstać. Więc tak zrobiłaś.
Wstałaś i zaczęłaś wchodzić po schodach. Kiedy weszłaś do pokoju, widziałaś, jak niebo ciemnieje. Więc przebrałaś się w piżamę i poszłaś położyć się do łóżka.
Wydawał się taki miły, kiedy po raz pierwszy z nim rozmawiałam. Ale on jest mordercą.
W końcu udało ci się zasnąć
************************************
(Dziękuję za przeczytanie. Nie martw się, w pewnym momencie dojdę do przemocy. I sprawię, że zakocha się w tobie. To jest mój własny typ historii.
Na razie.
Ciąg dalszy nastąpi)
<Ciężko jest mi to tłumaczyć, bo tak jak autorka na początku pisała, są błędy gramatyczne i to sprawia mi trochę problemu.
I liczę na to, że zostawicie dużo głosów, za moją ciężką pracę>
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro