#36
Po rozmowie z Optimusem i ogólnikowym wymienieniem zdań między sobą postanowiłem iż czas w końcu ruszyć się i wrócić do "domu" czyli statku. Bardzo niechętnie opuściłem bazę autobotów, ale wcześniej zainstalowano mi na nowo mój nadajnik aby deceptikony wiedziały, że to ja. Po długim czasie swojego życia w niewiedzy co dzieje się u moich po prostu byłem trochę zdenerwowany iż nie wiedziałem co zastanę w domu.
-Gdzie dać ci most ziemny?
-Mogę sam wpisać swoje koordynaty?
-Oczywiście - Ratchet odsunął się od komputera ustępując mi miejsca. Bez problemu wpisałem swoje współrzędne, które znam bardzo dobrze na pamięć.
-Wrócisz? - mruknął cicho Starscream, który stał przy autobotach jak wśród swoich.
-Wrócę - powiedziałem i pocałowałem go w czułko na oczach wszystkich autobotów przez to zarumienił się soczyście, a jego skrzydełka opadły. - Optimusie powierzam ci go i mam nadzieję, że nadal będzie tu bezpieczny.
-Żadna krzywda mu się nie wydarzy ze strony autobotów. Masz moje słowo.
-Trzymam cię za nie Optimusie. Głupio to zabrzmi z moich ust, ale ufam Ci - rzekłem i delikatnie uśmiechnąłem się do mecha, który był trochę niższy.
-Mimo naszych różnic ja również nigdy nie przestałem ci ufać - oparł odwzajemniając mój uśmiech. -Mam nadzieję, że uzgodnimy wszystko niedługo gdy ponownie się spotkamy.
-Tak będzie bracie - rzekłem i w biegłem w most między czasie transformując się w swój alt mod. Po drugiej stronie mostu czekał mnie bezkresny kosmos, który od eonów lat był eksplorowany przez nasz gatunek. Czekała mnie godzina podróż na ziemię z kosmosu. Nie zaprzeczę, ale owa planeta z kosmosu miała również w sobie niepowtarzalny urok. Grawitacja tu była bezwarunkowa i tylko moje silniki utrzymywały mnie na dobrym kursie w stronę ziemi. Chciałem jak najbardziej mieć dobrą wymówkę tego gdzie byłem. A zawsze mogłem po prostu powiedzieć że wyruszyłem w kosmos odszukać źródeł mrocznego energonu. Mimo iż go tak naprawdę już go nie używałem to nadal moje optyki zmieniały się na kolor fioletowego gdy naprawdę się denerwowałem. Co w sumie było bardzo pożyteczne aby budzić strach w swoich ludziach. Jednak raczej to już niedługo się zakończy i każdy będzie mógł robić co chce. Odczuwałem powoli brak iskierki przy mnie gdyż moja iskra delikatnie mnie pobolewała mimo iż nawet nie minęła pełna godzina.
Za długo przebywałem przy nim to teraz będę cierpieć przez to, że nie ma go przy moim boku.
Westchnąłem ciężko i połączyłem się w końcu do centrum dowodzenia przez komunikator, by w końcu otrzymać most ziemny. Jednak nie usłyszałem swojego zaufanego asa wywiadu tylko jakiegoś mecha jak nie któregoś z klonów.
-Kto tam? - padło pytanie, a ja mentalnie przyłożyłem sobie w czoło z głupoty mecha.
-Lord Megatron - warknąłem - chce otrzymać most na moje koordynaty!
-O-oczywiście - zająknął się con, który odebrał mój komunikat.
Gdzie jest Soundwave?
Po chwili pojawił się przede mną kolorowy wir w który wpadłem i chwile utrzymałem swoją formę alt modu, aby po tym jak wyleciałem z mostu ziemnego transformowałem się w swoją formę robota. Dla tych co musieli widzieć moje przybycie musiało to wyglądać naprawdę majestatycznie gdyż po zrobieniu obrotu stanąłem dumnie wyprostowany i z swoją charyzmą oraz pewnością siebie ruszyłem na swój tron, który nadal o dziwo stał w całości. Gdy wszedłem po stopniach na swój tron zasiadłem na nim jak prawowity król, a wredny uśmiech sam wszedł mi na usta.
-Gdzie jest Soundwave! - warknąłem groźnie marszcząc brwi.
-N-nie wiemy gdzie on dokładnie jest - odpowiedział mi vehicon, który klęknął przed tronem patrząc się centralnie w podłogę.
-Jak nie wiecie?! -warknąłem i wszedłem na komunikator - Soundwave, Knockout, Shockwave na mostek!
-Jak wielki M każe - odpowiedział mi uradowany głos mojego medyka. Jeszcze chyba nigdy nie słyszałem aby był taki szczęśliwy na mój powrót. Jednakże muszę dowiedzieć się co tu się odwalało skoro Soundwave nie jest na mostku i nie pracuje jak zwykle.
-Wszyscy na mostku wyjść! -warknąłem - Nie chce widzieć tu nikogo z was! - nie musiałem powtarzać z dwa razy, bo cony od razu zaczęły wychodzić z centrum dowodzenia, przerażone moim tonem głosu. Już czułem, że to będą ciężkie godziny słuchania narzekania na wszystko. Gdyż na pierwszy rzut oka widać iż hierarchia na tym statku zrobiła 360° co będzie ciężkie do ogarnięcia i przywrócenia orginalnej wersji. Jednak zastanawia mnie to czy warto przywracać wszystko do pierwotnego planu czy to ma jakiekolwiek sens. Nie musiałem długo czekać na to aż do centrum dowodzenia wpadł Knockout, a za nim dwójka mechów.
-Megatronie! Dzięki Primusowi, że już wróciłeś! Nawet nie wiesz jak tu było ciężko przeżyć!
-Racja Dreadwing wszystko wywrócił o 180° - powiedział Shockwave.
-Miło....widzieć..lorda...znowu na...swoim miejscu.
-Powiedzcie mi co tu się odwaliło, że zamiast mojego Asa wywiadu to na jego miejscu był jakiś losowy vehicon?
-To była decyzja "Lorda" - medyk zrobił cudzysłów z palców - Dreadwinga aby zmienić wszystkich w zarządzie na statku na cony, które są mu podporządkowane.
-Tak zwane porządki, a my zostaliśmy zdegradowani na najniższe rangi. Na szczęście obeszło się od pracy w kopalniach. W sumie dzięki Knockout'owi.
-Jak was zdegradował? - spytałem niedowierzając.
-Tak po prostu bez wytłumaczeń. I każdy z nas był ciągle obserwowany na każdym kroku co robimy - dodał Knockout.
-Dobrze...że Lord... wrócił.
-Też się z jednej strony cieszę.
-Co z naszym małym sekretem?
-Jest dobrze Knockout dlatego też wróciłem gdyż jest pełni sprawny.
-To przynajmniej tyle Lordzie - odetchnął z ulgą medyk.
-Co robimy z komandorem? -zadał pytanie inżynier.
-To zostawcie mi gdyż ja własnoręcznie tym się zajmę. Oraz wracacie na swoje stanowiska więc nie musicie już więcej się chować.
-Dziękujemy Lordzie - odpowiedzieli równo ze sobą. Przyznam iż brakowało mi ich przy sobie mimo iż byłem tyranem to jednak nie lizali mi dupy jak niektórzy tylko od razu się przyznawali do błędów. W sumie Knockout lubi trochę pobajerować jednak to tylko dlatego iż wiedział, że bez medyka daleko nie zajedziemy. Lecz uwielbiam ich za to, że zawsze są
nie pytając się po co i na co.
-To raczej ja dziękuję wam, że jesteście i pomagacie - powiedziałem szczerze i uśmiechnąłem się do nich, co ich delikatnie zszokowało, no w sumie nie Knockouta. -Możecie iść do siebie i zająć się tym czym chcecie.
Po chwili dwa cony opuściły mostek z widoczną radością, a mój As wywiadu nadal stał w tym samym miejscu.
-Lordzie...
-Mów Soundwave co tu się działo gdy mnie nie było.
-Najlepiej... Będzie gdy...po prostu ukaże to...Lordowi.
-Dobrze niech tak będzie - odparłem i rozsiadłem się na tronie, a mój As podpiął się pod komputer ukazując mi widok z wszystkich kamer z całego statku z całego czasu gdy mnie nie było na statku. Oczywiście mój oddany As wybierał dla mnie najistotniejsze momenty o których chciałbym wiedzieć, a z pewnością nie dowiedziałbym się od komandora, którego nie było nawet na statku teraz i nikt nie wiedział gdzie się podział gdyż wyłączył lokalizator i komunikator. Co było z jednej strony utrudnieniem jak i ułatwieniem dla mnie gdyż mogłem przywrócić wszystko do normy. Chociaż trochę mogłem to naprostować aby dało się tu żyć jeszcze trochę w tym miejscu.
Tak więc po dniu doczekałem się powrotu mego komandora, który jak mnie zobaczył na tronie aż zdrętwiał nie dowierzając temu, że jestem tutaj.
-Lordzie?
-Dreadwing wytłumaczysz mi co tu się odpierdalało?
-Ja mogę wszystko oczywiście wytłumaczyć - odparł wpatrzony się we mnie jakby był przeszczęśliwy iż widzi mnie.
-Więc czekam aż to wytłumaczysz, bo jestem ciekawy jak z tego wszystkiego się odwołasz. -popatrzyłem na niego srogim wzrokiem, chcąc w końcu dowiedzieć się dlaczego to wszystko zrobił, ale kara go nie ominie.
-A więc....
1220 słów
Co się wydarzy?
Czy Lord zabije go?
Czy dojdzie do rozejmu?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro