Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#33

Perspektywa Starscreama

Patrzyłem się na niego nie mogąc wydobyć z siebie żadnego konkretnego dźwięku. Nie sądziłem iż on powie to naprawdę. Przez to zamurowało mnie po prostu. Nie spodziewałem się wyznania miłosnego ze strony Megatrona. Chociaż nie mogłem zaprzeczyć. Moja iskra wybrała jego i czułem to od kiedy pojawił się w bazie autobotów bo bez przyczyny nie zgodziłby się ze mną zostać z wrogami, których nienawidził całą iskrą. Gładził mój policzek swoim kciukiem czekając spokojnie na moją odpowiedź chociaż sam wiedział bądź przypuszczał, że też darzę go jakimś uczuciem, którego nie potrafiłem określić przez to byłem czasami rozdarty.

Teraz wiem, że to była miłość!

-J-ja też Megs cię kocham - wyszeptałem patrząc się w jego piękne czerwone pełne uczuć optyki, które patrzyły się na mnie z taką uwagą świdrując mnie swoim wzrokiem na drugą stronę. - W-wybaczyłem ci już dawno to co robiłeś mi. Chociaż bez winy też nie byłem. Dlatego chce s-spróbować tego uczucia... - spuściłem głowę w dół aby ukryć rumieńce. Jednak jego palec na moim podbródku to zdecydowanie uniemożliwił gdyż podniósł moją głowę do góry. Nim zareagowałem co się dzieje, na moich wargach pojawiły się jego usta, które delikatnie całowały mnie. Dopiero po chwili odwzajemniłem pocałunek, który był po prostu na swój sposób uroczy i bardzo spokojny. Bardziej Lord chyba chciał przekazać mi swoje uczucia niż aby całować mnie zawzięcie i natarczywie. Odsunęliśmy się od siebie gdy zabrało nam po prostu tlenu w płucach aby całować się nadal. Nie wiadomo kiedy wszędzie było już ciemno, a jednym naturalnym oświetleniem był blask księżyca, który odbijał się wraz na nocnym niebie z gwiazdami, które migotały pośród nocnej czerni.

-Wracajmy, bo mieliśmy w sumie znikać na 3-4 godziny, a pół dnia nas nie ma.

-W sumie Megii jest noc - zachichotałem cicho i wtuliłem się w ciało mecha poszukując w nim ciepła, które mi po prostu brakowało.

-Cudowna noc w sumie - odparł i wtulił mnie w siebie kładąc głowę na mojej, ówcześnie całując moje czułko. Przez to za rumieniłem się bardziej. Wokół było spokojnie, a ciszę zakłócały zwierzęta, które zamieszkiwały ową dolinę. Nad jeziorem pojawiły się zielone kropeczki, która każda poruszała się inaczej. Jedna szybciej inna wolniej. Zahipnotyzowany patrzyłem jak owe cosie ruszają się dając delikatny po błysk zieleni.

-Co to za zielone cosie?

-Jeśli się nie mylę Gwiazdko to są świetliki takie robaczki, które świecą w ciemności i występują przy jeziorach.

-Takie małe lotniki.

-Można tak powiedzieć - odrzekł.

-Ziemia to dziwne, a zarazem cudowne miejsce.

-Zgadzam się, a zaraz powinniśmy mieć most ziemny - oznajmił i popatrzył się na mnie, a ja mimowolnie cicho ziewnąłem. - Moja iskierka chce lulać? Zaraz powinniśmy być w bazie autobotów to pójdziemy spać.

-Nie chce lulać - odparłem cicho, przygryzając delikatnie wargę aby nie ziewnąć ponownie.

-Widzę co innego - powiedział i podniósł mnie za mój tyłek tak iż musiałem objąć go nogami wokół jego bioder, a ręce samoistnie objęły szyję większego cona. - Zdrzemnij się iskierko nie musisz czekać ani już pilnować pleców. Jesteś bezpieczny przy mnie. - wyszeptał mi to do audioreceptora, a ciarki przebiegły od mojego kręgosłupa po same skrzydła, które poruszyły się niespokojnie. Odparłem głowę o klatkę piersiową Lorda i pozwoliłem sobie na to aby ciemność mnie pochłonęła, a mój oddech był o wiele spokojniejszy gdy zacząłem się ładować czyli po prostu zasnąłem w obecności mecha od którego jak zawsze biła ta moc i władczość co zawsze mnie trzymała boisko niego.

Perspektywa Ratcheta

Odkąd pojawił się u nas Starscream zrobiło się u nas trochę dziwnie, a tym bardziej jak przybył Megatron. Od początku miałem bardziej optykę na to co robią i czy na pewno nie knują czegoś złego. Jednakże byli po prostu szczerzy, a Megatron był po prostu miły i spokojny. Może trochę bardziej robił się władzy gdy Starscreama przy nim nie było, ale tak to normalnie można było z nim wymienić swoje poglądy i zdanie. Chyba każdy z nas miał nadzieję, że skoro Megatron umie kochać to zrezygnuje z swoich idei, ale to chyba było niemożliwe, bo od eonów walczymy i jesteśmy podzieleni na frakcje mimo iż jesteśmy tym samym gatunkiem. Westchnąłem i siedziałem przy komputerze czekając na jakąś informacją bądź wykryć ruchy deceptionów. Mimo iż znam kordy na przebywanie mechów to jednak nie chciałem ingerować w sprawy "zakochanych" Chociaż nie zachowywali się trochę jak para to jednak można było zauważyć werbalnie ruchy i intencje dwóch conów, że do siebie ich po prostu ciągnie. Chociażby ich optyki, a seekera skrzydła dla medycznego oka były aż nadto widoczne. Nie wiedząc czas minął bardzo szybko i minął dzień, a nastała noc.

-Nie wrócili jeszcze? - spytał Optimus.

-Nie - odparłem.

-Nie wrócili raczej na Nemezis? - powiedział niepewnie.

-Nie na pewno tego nie zrobił Megatron, Starscreamowi gdy on jest jeszcze w złym stanie.

-Masz rację przepraszam, że zwątpiłem - westchnął.

-Nie przepraszaj masz prawo w końcu to Megatron on jest czasami nieobliczalny - oznajmiłem spokojnie.

-Racja, ale ostatnio jest bardziej jakby to nazwać ludzki. Jakby zachowaniem był eony lat temu jednak nie zapomina wciąż kim jest nadal.

-A jest Lordem Deceptikonów - powiedziałem.

-Tak dokładnie.

-Najważniejsze jest to aby po prostu wrócili do bazy mimo iż wymontowałem im nadajnik to nadal mogą być namierzeni przez Soundwave'a.

-Tak jest już późno ciekawe czy Megs przeciąga czy to Starscream.

-Stawiam iż seeker w końcu bardzo długo nie latał, a to jest według informacji od Knockouta bardzo ważne dla ich pod gatunku.

-W ogóle jak u Knockouta i reszty?

-Knockout twierdzi aby Lord - zrobiłem cudzysłów z palców gdy powiedziałem pseudonim Megatrona - wracał jak najszybciej, bo Nemezis stacza się na psy.

-Dreadwing nie powinien być władcą gdyż tylko patrzy na korzyści i to co będzie miał, a jego władza jest po prostu nieadekwatna i nie kompetentna. - stwierdził Prime i oparł się o skrzynki.

-Starscream też tak w sumie robił - rzekłem - jednak nie dzielił frakcji z powodu kto mu się podoba, a kto nie.

-W sumie masz rację Ratchet - poparł moje słowa i popatrzył się przed siebie. - Teraz trochę się zmieniło trochę wszystko.

-Chodzi ci o więź Megatrona, a Starscreama?

-Nie sądziłem, że jest to możliwe aby znalazł kogoś na Nemezis kogo pokocha całą swoją iskrą. A okazało się, że przeznaczony jest mu jego komandor z którym zawsze miał na pieńku.

-Primus chyba wie co robi łącząc nasze iskry z bratnimi duszami. Mimo iż między conami jest ziarnko niezgody to jednak iskra sama mówi za siebie. Ich uczucia są głęboko w nich, ale jak widzisz są zbyt nieśmiali aby wydobyć z siebie te uczucia. - powiedziałem patrząc się uważnie na Optimusa, który również skupił wzrok na mnie.

-Chciałabym po prostu aby ta wojna nigdy się nie wydarzyła. Tyle istnień musiało stracić życie, abyśmy stanęli w miejscu i nie możemy nic zrobić - spuścił głowę w dół. - Jednak znam Megatrona i to jest ciężkie, bo on nigdy nie poddawał się w swoich decyzjach. Nie wiadomo jak skończy się nasz los gdy on wróci na statek do swoich. Zna mniej więcej naszą bazę i po prostu może się zdarzyć coś złego.

-Optimusie - podszedłem do niego, kładąc rękę na jego ramieniu - uspokój się, bo takimi myślami nic nie
zrobisz. Chcesz aby wszystko było dobrze więc musisz być optymistycznie nastawiony. Zacznij może sugerować Megatronowi aby zakończyć wojnę. Jeśli nie zaczniesz pierwszego kroku to on za ciebie tego nie zrobi. - widziałem jak twarz Optimusa zmieniała się, a przez nią przeszło dużo różnych emocji, które różniły się od siebie, aż w końcu uspokoił się po krótkiej chwili.

-Dziękuję Ratchet zawsze wiesz jak spowodować aby mnie uspokoić.

- Nie dziękuj - w centrum dowodzenia przyszła informacja o mostu ziemny z podanymi kordami na które trzeba wysłać - o wilkach mowa - stwierdziłem i podszedłem do stanowiska wpisując współrzędne ich położenia na komputerze. Po chwili most ziemny otworzył się, a z niego wyszedł srebny potężnych gabarytów mech, który w swoich rękach trzymał wtulonego w siebie o wiele mniejszego cona.

-Megatronie.. - zaczął Optimus.

-Ciiii Star śpi - uciszył lidera Autobotów i poprawił sobie cona w ramionach.

-Dość późno wróciliście - stwierdziłem niezbyt zadowolony iż tak bardzo wymęczył tą wycieczką Starscreama, który powinien stopniowo wracać do funkcjonowania.

-Za chwilę wrócimy do rozmowy tylko zostawię Gwiazdkę w pokoju. - powiedział i zniknął za rogiem ściany idąc korytarzem w stronę pokojów.

-Ciekawe o czym chce on rozmawiać - zaciekawił mnie deceptikon tym iż chce samoistnie z nami pogadać o czymś. Bo często to my go za ciekawialiśmy rozmową na dany temat.

-Oby o czymś dobrym, bo złych rzeczy nie chce dziś już żadnych słuchać.

-I tak będziesz musiał Optimusie, bo taka twoja rola.

-Wiem, ale wolałbym aby to była dobra wiadomość bądź rzecz. Chce dziś jeszcze spokojnie móc zasnąć.

1400 słów!

O czym Lord chce porozmawiać?
Co się dzieje na Nemezis?
Czy szykuje się coś?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro