#28
Dział dedykuję DeathPlay1 wesołych świąt My Lady❤
Perspektywa Megatrona
Miał się nie dowiedzieć nim nie będzie gotowy psychicznie na te informacje. To wyjaśnia dlatego był taki nieobecny. Mój wzrok spotkał się z wzrokiem medyka autobotów on również był przerażony myślą, że wie przedwcześnie. Co wiąże się z komplikacjami i wieloma zagrożeniami dla samotnego seekera.
Mógłby targnąć na życie tylko tym razem skuteczniej i bez szybkiej pomocy byłoby ciężko go uratować.
-Ile wiesz Starscream? - spytał Ratchet.
-Wszystko? - odpowiedział bardzo cicho.
-Jak się czujesz? - zapytał, ale nie dostał żadnej odpowiedzi więc popatrzył na mnie. -Po pilnujesz go?
-Tak - odparłem kiwając głową, że się zgadzam, a medyk dość szybko opuścił Medbay. Nie minęła chwila, a byłem już tuż przy moim seekerze. Nawet nie pytałem po prostu wtuliłem go w siebie.
-T-t-o były n-niew-winne i-iskrzenia - wydusił z siebie w końcu przy tym trzęsąc się jakby dusił się własnymi łzami, ale nie płakał. Trzymał to wszystko w sobie.
-Dreadwing zapłaci za to iskierko - wy szeptałem - a ty będziesz mógł patrzeć jak umiera w agonii pośród swego energonu! - wtuliłem go bardziej w siebie i za mruczałem cicho aby uspokoić go trochę tym. Dopiero po chwili zaczął się bardziej uspokajać.
-C-co j-jeśli t-to b-były n-nasze i-iskrzenia? - spytał cicho próbując się naprawdę uspokoić jednakże bardzo ciężko mu to szło. Jednakże i ja musiałem zacząć się uspokajać, bo jego słowa nawet i mnie poruszyły.
Nasze... On chciałby mieć i-skrzenia ze mną? Primusie mniej nas w opiece, bo rozszarpie jebanego Dreadwinga jeśli okazałoby się, że to jednak były małe iskierki, które byłby z mej krwi.
-Spokojnie iskierko nie przejmuj się tym na razie. Nie zmienimy przeszłości, ale możemy zmienić przyszłości - pocałowałem go w czułko i oparłem głowę na jego głowie.
Perspektywa Ratcheta
Opuściłem koncik medyczny w dość szybkim tempie, by znaleźć Optimusa aby z nim porozmawiać na ten temat i co musimy zrobić, by mech nie ponowił próby samobójczej.
Wszedłem do centrum dowodzenia naszą bazą gdzie oczywiście spotkałem Optimusa, który robił coś przy komputerze.
-Optimusie muszę z tobą pomówić na osobności!
-Oczywiście Ratchet - odparł mech i odszedł od stanowiska podchodząc do mnie na korytarz. -Co się stało?
-On wie o tym co przeszedł. Dlaczego mówiłeś wszystko Megatronowi przy nim?
-Jak? - spytał z dość dużym szokiem -Myślałem, że śpi i to dość głębokim snem nie widziałem, że słyszy to wszystko.
-No cóż nie zmienisz tego już, ale co teraz robimy? Jak Megatron pójdzie to on się załamie sam nawet w nocy i boję się, że postanowi ponownie targnąć się na swoje życie.
-Hmm masz wiele racji przyjacielu. Cóż chyba nie zostaje nam nic innego jak poprosić Megatrona aby został z nim w jego pokoju do końca jego leczenia.
-Myślisz Optimusie, że to dobry pomysł w końcu to Megatron. Może coś kombinować.
-Nie sądzę aby to zrobił. Starscream jest jego partnerem iskry, a raczej nie będzie ryzykować jego życiem.
-Rozumiem jeśli tak zdecydowałeś niech i tak będzie Optimusie - rzekłem i ruszyłem z powrotem do swojego królestwa gdzie pozostawiłem dwójkę conów bez nadzoru. Nie sądziłem, że jak wrócę to Megatron będzie tulić do siebie Starscreama, który również odwzajemniał jego pieszczotę jeśli można tak to nazwać. Byli dość spokojni, a seeker wydawał się być najbardziej spokojniejszy. Westchnąłem cicho i wszedłem do pokoju przez to zwróciłem uwagę Megatrona.
-Co teraz? - spytał czekając na to aż mu odpowiem jakby wiedząc, że byłem porozmawiać z Optimusem.
-Masz dwie możliwości - odparłem spokojnie i uważnie obserwując go.
-Mogę je poznać?
-Oczywiście - kiwnąłem głową - pierwsza jest to że możesz zostać tu tak długo jak chcesz, a druga opcja to iż mógłbyś przychodzić kiedy chcesz.
-Czyli różni się tym, że w pierwszej opcji zostaję tu natomiast w drugiej, że mogę przychodzić?
-Tak.
-Dla bezpieczeństwa zostanę z Gwiazdką żeby nie zrobił czegoś bardzo głupiego co potem mógłby żałować.
-Rozumiem Megatronie. Pokój Starscreama raczej powinien wam wystarczyć.
-Wystarczy - odrzekł i spojrzał na o wiele mniejszego mecha. -Czy mógłbyś przyprowadzić tu Knockouta muszę mu coś przekazać - stwierdził patrząc na mnie swoimi czerwonymi optykami, które potrafiły być czasem dość zimne i lodowate.
-Oczywiście - kiwnąłem głową ponownie opuszczając swoje królestwo.
Perspektywa Knockouta
Wraz z Bumblebee byłem w centrum dowodzenia bazy autobotów i czekałem na to aż Lord nacieszy się swoim seekerem. Chociaż mi nie przeszkadzało to że mogę porozmawiać z kimś normalnie niż poprzez rozkazy i nakazy. Młody zwiadowca był dość rozmowny i chętny bardziej niż ich autobotka, która nie za bardzo przepadała za deceptikonami jednakże mnie to nie za bardzo ruszało.
Nagle ponownie do pomieszczenia wszedł Ratchet jednak nie skierował się do którego z tutejszych tylko centralnie do mnie.
-Knockout Megatron cię prosi abyś przyszedł, bo ma coś ważnego do przekazania tobie - poinformował mnie biało pomarańczowy mech, który raczej przeżył już większość swoich lat. Lat pełnych walk o życie i o przetrwanie naszego gatunku na naszej Planecie Cybertronie.
Nieokreślony czas w tył
Byłem dość młodym i utalentowanym mechem, który był dość lubianym członkiem klasy medycznej. Nie mogłem stwierdzić iż byłem przeciętnym uczniem, bo nauka takich rzeczy nie była dość trudna. Od zawsze można powiedzieć, że interesowałem się tą dziedziną i ciągnęło mnie do niej. Walki gladiatorów to była najpopularniejsza z atrakcji Cybertronu. Właśnie tam miałem okazję poznać Megatronusa! Największego i naj waleczniejszego mecha na całym Cybertronie.
Który pragnął zmienić los tych, którzy zostali nie docenieni przez trzynastu Prime'ów i rzuceni na sam dół marginesu. Jednakże gdy w końcu stanął przed wielką Radą ona postanowiła co innego niż miało się wydarzyć. Przez to też zaczęły powstawać walki, walki przez które nasz dom zaczął podupadać. Powstał również teraz ten co nazwał się imieniem upadłego Prime'a. Megatronus od tamtego czasu zwany już był pod imieniem Megatrona.
Z czasem każdy musiał się określić czy stanie za Autobotami, które broniły tego co było czy Deceptikonami, które pragnęły zmian.
-Break, a za kim ty staniesz?
-Za deceptikonami - odparł niebieski mech.
-Dlaczego przyjacielu?
-Bo to oczywiste! Tylko najsilniejsi przetrwają, a oni są najsilniejsi! A ty Knock?
-Co ja?
-Do kogo chcesz przynależeć?
-Szczerze mówiąc nie chce do nikogo, ale bezfrakcyjni kończą gorzej niż frakcyjni.
-Więc?
-Pójdę raczej tam gdzie ty bracie w końcu musimy trzymać się razem!
-Bracie? Tak masz racje Knocki musimy trzymać się razem, bo jesteśmy dobrym zespołem!
-Najlepszym Break najlepszym!
Inny czas i miejsce
-Dlaczego miałbym was przyjąć do swoich wojsk?
-Ponieważ jesteśmy najlepszym wyborem! - odpowiedział niebieski mech.
-A to dlaczego? - srebrny con podniósł brew w górę. Biła od niego tą potęga i moc.
-Nie boję się rzucić w wir walki jestem oddany i nie potrzebuje dużo!
-A ty co masz mi niby do zaoferowania? -skierował słowa w moją osobę jak i swój wzrok czerwonych optyk.
-Jednie mogę zaoferować swą wiedzę i umiejętności medyczne - odparłem patrząc się w jego osobę chociaż nie powinienem tego robić.
-Medyk?
-Tak - odrzekłem.
-Przy dacie się mi - oznajmił - bo teraz medycy są na wagę złota!
C
zas teraźniejszy
-Oczywiście Ratchet już idę - odparłem i wstałem z skrzyń uprzednio przepraszając pszczółkę iż muszę na chwilę go opuścić. Bez zbędnych słów skierowałem się w stronę tutejszego Medbayu w którym rządzi starszy mech. Trochę lat minęło nim zostałem doceniony przez Lorda, który raczej zaczął mi ufać na tyle by informować o takich rzeczach o których wcześniej mogłem tylko pomarzyć. Dość szybko dotarłem do pomieszczenia gdzie seeker miał mieć badania, a z nim był Lord. We szedłem do środka i delikatnie skinąłem głową na znak szacunku i popatrzyłem w oczy Megatrona.
-Wzywałeś Lordzie.
-Tak. Zostaję w bazie autobotów by unormować stan Gwiazdki dlatego też proszę cię abyś wrócił na Nemezis i przekazał kilka istotnych informacji dla załogi oraz dla Asa wywiadu.
-Zrozumiałem mam nadzieję że przy tobie Starscream szybko wydobrzeje wielki M i co miałbym przekazać?
-Chciałbym abyś powiedział Soundwave'owi by....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1258 słów!!!
No nie powiem ciężko się pisze 😅, ale coś z okazji wigili musiało się pojawić!
Chciałam wam życzyć wszystkim Wesołych radosnych i pełnych zdrowia świąt!
❤❤❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro