Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#22

Perspektywa Ratcheta

Coś mi mocno nie pasowało. Teraz nikt nie powinien chodzić po korytarzach, a Starscream nie nabrały odwagi aby wyjść z bezpiecznego konta. Dla upewnienia się czy wszystko jest okej wstałem z krzesła w swoim pokoju i wyszedłem na korytarz, który był powity mrokiem gdyż lampy nie świeciły. Ostrożnie podszedłem do drzwi i zajrzałem do środka. Wychwyciłem ciemną konturę siedzącego mecha, wszystko wydawało się w porządku gdyby nie ten charakterystyczny zapach unoszący się w powietrzu.

-Starscream? - spytałem cicho i powoli szedłem w jego stronę, ale on nie ruszał się. Zaświeciłem lampy na swojej piersi i przeraziłem się nie na żarty. Seeker się pociął i nie wiadomo ile tak siedzi.

Ogarnij się Ratchet jesteś medykiem zacznij pomagać nie szacować skale jego obrażeń!

Uklęknąłem przy nim i wziąłem w swoją dłoń jego zdrową szukając pulsu. Na szczęście po chwili czekania wyczułem go taki delikatny i słaby, ale ważne że był. Nie mając nic przy sobie aby zatamować energon z ran owinąłem dłoń w koc tamując w ten sposób wyciek.

-Zaraz do ciebie wrócę Starscream - rzekłem i wstałem z klęczek. Musiałem zająć się nim i ranami, które sobie zrobił. Nie sądziłem, że jego psychika tak bardzo upadła. Westchnąłem jednak gdyż przeczuwałem, że tak się stanie, a nie poczyniłem z nim postępów aby tego nie zrobił. Szybko wróciłem do niego z powrotem z wszystkim co powinno pomóc mi zaleczyć jego rękę. Zajęło mi to oczywiście więcej niż chciałem i myślałem, ale nic na to nie mogłem poradzić, że tyle to zajęło. Po zaszyciu jego ręki i obwiązaniu ją bandażem przeniosłem go na łóżko aby nie siedział sam na zimnej podłodze.
Oczyściłem podłogę z energonu i znalazłem nóż, który nie należał do nikogo z naszych.

Czyli ktoś tu musiał być, ale kto?
Nie posiadamy czegoś takiego.

Rozmasowałem kark i westchnąłem, bo nie podobało mi się to, że ktoś wie gdzie jest nasza baza i co najważniejsze Seeker. W procesorze zaczęły pojawiać się pytania bez odpowiedzi, bo jak mogliśmy nie zauważyć intruza, jak nasze systemy bezpieczeństwa prze puściły wroga bez alarmu. To było dziwne bardzo dziwne, ale z tym będę musiał porozmawiać z Optimusem lecz nie teraz niech chociaż jedno z nas odpoczniecie choć raz.
Noc minęła dość szybko, a światła zaświeciły się w całej bazie sygnalizując wschodzący ranek.
Opuściłem pokój seekera i podszedłem do drzwi Optimusa. Chwilę biłem się z myślami czy aby na  pewno przeszkadzać teraz Optimusowi, ale sytuacja była na tyle poważna że musiałem. Po chwili rozległ się dźwięk pukania.

Perspektywa Optimusa

Obudziłem się dość wcześnie i od samego rana zacząłem segregować wszystko nad czym wcześniej siedziałem aż usłyszałem pukanie do drzwi o tej godzinie to było wręcz nie możliwe.

-Proszę wejść - powiedziałem spokojnym głosem, a do mojego pokoju wszedł mój przyjaciel i medyk w jednym. - Co się stało?

-Starscream - oznajmił cicho.

-Co mu jest?

-Pociął się i co najgorsze tym - rzekł i podał mi do ręki nóż dość ostry, aby zrobić naszą metalową skórę.

-Nie dysponujemy takim arsenałem - stwierdziłem przyglądając się nożowi.

-No właśnie więc musimy mieć kogoś w środku z nie-przyjaciela - stwierdził medyk.

-Alarm, kamery nic nie uchwyciły?

- Kompletnie nic Optimusie.

-Poważnie się zranił Seeker? - zapytałem.

-Bardzo poważnie, opatrzyłem go, ale nie sądzę abym mu więcej pomógł. Psychika jego jest już za bardzo zniszczona, a nikogo się nie słucha.

-Napisałeś do Knockouta?

-Nie nie pisałem.

-Napisz do niego co mamy z tym zrobić - westchnąłem.

-Dlaczego jego?

-Bo on zna lepiej go niż wszyscy inni.

-No tak racja Optimusie.

-Musimy być bardziej uważni jeśli wróg nadal jest wśród nas - rzekłem i położyłem nóż na stole. -Poinformuj mnie gdy Knockout raczy odpisać na wiadomość.

-Oczywiście - kiwnął głową - zabieram się od razu do pracy.

Jedynie kiwnąłem głową gdy wyszedł z mojego pokoju. Nie zapowiada się w ogóle z wszystkim na dobrze. Prawdopodobnie mamy w środku zagrożenie w postaci intruza, a Seekera trzeba pilnować aby to on nie stwarzał dla siebie większego zagrożenia. Nim wyszedłem po kilku minutach z pokoju, wziąłem koc, aby sprawdzić co u seekera się dzieje jednak nie zauważyłem go na łóżku jak to mówił Ratchet, że go tam kładł.

Czyli musiał się ocknąć i teraz jest większy problem co on teraz będzie robił, bo nie wiadomo kto i co mu nagadał.

Niepewnie wszedłem do środka aby upewnić się czy mech nie zrobił sobie ponownej krzywdy.

-Starscream? - spytałem cicho i zerknąłem na jego standardowe miejsce siedzenia w koncie. Oczywiście tam był i kulił się, a gdy mnie zobaczył starał się jakby bardziej wycofać się w ścianę. Z westchnięciem położyłem przed nim koc i uśmiechnąłem się niepewnie oraz delikatnie. -Powiesz co się stało dziś w nocy? Kto ci to zrobił? - jednak otrzymałem tylko ciszę -Nie masz zamiaru rozmawiać? - co spotkało się z kolejną ciszą. -Gdybyś czegoś potrzebował to śmiało mów - stwierdziłem i wyprostowałem się.
Nie chcąc bardziej straszyć go po prostu opuściłem jego pokój aby nie czuł się zbytnio otoczony i mógł przemyśleć kilka rzeczy. Priorytetem było dotarcie do niego, a następnie znaleźć winnego tego wszystkiego.

Perspektywa Ratcheta

#Knockout, Starscream targnął się na swoje życie. Nie wiemy szczerze mówiąc co robić#

Napisałem do czerwonego medyka aby dowiedzieć się co możemy z tym zrobić żeby to nie powtórzyło się.

#Jak bardzo targnął?#

Po chwili na szczęście mi odpisał.

#Całe pocięte ramię, bardzo głębokie i precyzyjnie cięcia. Prawie wykrwawił się. Co mamy zrobić? #

#Nie słucha się was? #

#No właśnie nie słucha się Knockout#

#Nic z tym nie zrobicie, nawet ja nie jestem w stanie#

# To co mamy niby robić? #

#Gdy byłem u was mówiłem, że prawdopodobnie coś takiego się wydarzy. Podałem wam informacje musicie je przemyśleć#

#Po moim trupie zrobimy to co mówiłeś!#

#Bądź trupie Starscreama. Przemyśl to doktorku#

Nie odpisałem mu wystarczająco mnie zdenerwował, a nawet nie mówił nic. Westchnąłem ciężko i słysząc kroki odwróciłem się w stronę wejścia.

-Jak wygląda sytuacja? - spytał Optimus.

-Kazał nam przemyśleć jego wcześniejsze słowa.

-Jeśli Starscreamowi się nie polepszy nie będziemy mieć wyboru. W końcu Starscream nie jest autobotem.

-Masz rację, ale nie sądzisz że może być to pułapka?

-Nawet jeśli każde życie jest warte ratowania, nawet jego i jeśli to tylko jedyne wyjście, by do niego dotrzeć musimy spróbować!

~~~~~~~~~~~
1004 słów!

Dość krótkie, ale następna część będzie dłuższa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro