#22
Perspektywa Ratcheta
Coś mi mocno nie pasowało. Teraz nikt nie powinien chodzić po korytarzach, a Starscream nie nabrały odwagi aby wyjść z bezpiecznego konta. Dla upewnienia się czy wszystko jest okej wstałem z krzesła w swoim pokoju i wyszedłem na korytarz, który był powity mrokiem gdyż lampy nie świeciły. Ostrożnie podszedłem do drzwi i zajrzałem do środka. Wychwyciłem ciemną konturę siedzącego mecha, wszystko wydawało się w porządku gdyby nie ten charakterystyczny zapach unoszący się w powietrzu.
-Starscream? - spytałem cicho i powoli szedłem w jego stronę, ale on nie ruszał się. Zaświeciłem lampy na swojej piersi i przeraziłem się nie na żarty. Seeker się pociął i nie wiadomo ile tak siedzi.
Ogarnij się Ratchet jesteś medykiem zacznij pomagać nie szacować skale jego obrażeń!
Uklęknąłem przy nim i wziąłem w swoją dłoń jego zdrową szukając pulsu. Na szczęście po chwili czekania wyczułem go taki delikatny i słaby, ale ważne że był. Nie mając nic przy sobie aby zatamować energon z ran owinąłem dłoń w koc tamując w ten sposób wyciek.
-Zaraz do ciebie wrócę Starscream - rzekłem i wstałem z klęczek. Musiałem zająć się nim i ranami, które sobie zrobił. Nie sądziłem, że jego psychika tak bardzo upadła. Westchnąłem jednak gdyż przeczuwałem, że tak się stanie, a nie poczyniłem z nim postępów aby tego nie zrobił. Szybko wróciłem do niego z powrotem z wszystkim co powinno pomóc mi zaleczyć jego rękę. Zajęło mi to oczywiście więcej niż chciałem i myślałem, ale nic na to nie mogłem poradzić, że tyle to zajęło. Po zaszyciu jego ręki i obwiązaniu ją bandażem przeniosłem go na łóżko aby nie siedział sam na zimnej podłodze.
Oczyściłem podłogę z energonu i znalazłem nóż, który nie należał do nikogo z naszych.
Czyli ktoś tu musiał być, ale kto?
Nie posiadamy czegoś takiego.
Rozmasowałem kark i westchnąłem, bo nie podobało mi się to, że ktoś wie gdzie jest nasza baza i co najważniejsze Seeker. W procesorze zaczęły pojawiać się pytania bez odpowiedzi, bo jak mogliśmy nie zauważyć intruza, jak nasze systemy bezpieczeństwa prze puściły wroga bez alarmu. To było dziwne bardzo dziwne, ale z tym będę musiał porozmawiać z Optimusem lecz nie teraz niech chociaż jedno z nas odpoczniecie choć raz.
Noc minęła dość szybko, a światła zaświeciły się w całej bazie sygnalizując wschodzący ranek.
Opuściłem pokój seekera i podszedłem do drzwi Optimusa. Chwilę biłem się z myślami czy aby na pewno przeszkadzać teraz Optimusowi, ale sytuacja była na tyle poważna że musiałem. Po chwili rozległ się dźwięk pukania.
Perspektywa Optimusa
Obudziłem się dość wcześnie i od samego rana zacząłem segregować wszystko nad czym wcześniej siedziałem aż usłyszałem pukanie do drzwi o tej godzinie to było wręcz nie możliwe.
-Proszę wejść - powiedziałem spokojnym głosem, a do mojego pokoju wszedł mój przyjaciel i medyk w jednym. - Co się stało?
-Starscream - oznajmił cicho.
-Co mu jest?
-Pociął się i co najgorsze tym - rzekł i podał mi do ręki nóż dość ostry, aby zrobić naszą metalową skórę.
-Nie dysponujemy takim arsenałem - stwierdziłem przyglądając się nożowi.
-No właśnie więc musimy mieć kogoś w środku z nie-przyjaciela - stwierdził medyk.
-Alarm, kamery nic nie uchwyciły?
- Kompletnie nic Optimusie.
-Poważnie się zranił Seeker? - zapytałem.
-Bardzo poważnie, opatrzyłem go, ale nie sądzę abym mu więcej pomógł. Psychika jego jest już za bardzo zniszczona, a nikogo się nie słucha.
-Napisałeś do Knockouta?
-Nie nie pisałem.
-Napisz do niego co mamy z tym zrobić - westchnąłem.
-Dlaczego jego?
-Bo on zna lepiej go niż wszyscy inni.
-No tak racja Optimusie.
-Musimy być bardziej uważni jeśli wróg nadal jest wśród nas - rzekłem i położyłem nóż na stole. -Poinformuj mnie gdy Knockout raczy odpisać na wiadomość.
-Oczywiście - kiwnął głową - zabieram się od razu do pracy.
Jedynie kiwnąłem głową gdy wyszedł z mojego pokoju. Nie zapowiada się w ogóle z wszystkim na dobrze. Prawdopodobnie mamy w środku zagrożenie w postaci intruza, a Seekera trzeba pilnować aby to on nie stwarzał dla siebie większego zagrożenia. Nim wyszedłem po kilku minutach z pokoju, wziąłem koc, aby sprawdzić co u seekera się dzieje jednak nie zauważyłem go na łóżku jak to mówił Ratchet, że go tam kładł.
Czyli musiał się ocknąć i teraz jest większy problem co on teraz będzie robił, bo nie wiadomo kto i co mu nagadał.
Niepewnie wszedłem do środka aby upewnić się czy mech nie zrobił sobie ponownej krzywdy.
-Starscream? - spytałem cicho i zerknąłem na jego standardowe miejsce siedzenia w koncie. Oczywiście tam był i kulił się, a gdy mnie zobaczył starał się jakby bardziej wycofać się w ścianę. Z westchnięciem położyłem przed nim koc i uśmiechnąłem się niepewnie oraz delikatnie. -Powiesz co się stało dziś w nocy? Kto ci to zrobił? - jednak otrzymałem tylko ciszę -Nie masz zamiaru rozmawiać? - co spotkało się z kolejną ciszą. -Gdybyś czegoś potrzebował to śmiało mów - stwierdziłem i wyprostowałem się.
Nie chcąc bardziej straszyć go po prostu opuściłem jego pokój aby nie czuł się zbytnio otoczony i mógł przemyśleć kilka rzeczy. Priorytetem było dotarcie do niego, a następnie znaleźć winnego tego wszystkiego.
Perspektywa Ratcheta
#Knockout, Starscream targnął się na swoje życie. Nie wiemy szczerze mówiąc co robić#
Napisałem do czerwonego medyka aby dowiedzieć się co możemy z tym zrobić żeby to nie powtórzyło się.
#Jak bardzo targnął?#
Po chwili na szczęście mi odpisał.
#Całe pocięte ramię, bardzo głębokie i precyzyjnie cięcia. Prawie wykrwawił się. Co mamy zrobić? #
#Nie słucha się was? #
#No właśnie nie słucha się Knockout#
#Nic z tym nie zrobicie, nawet ja nie jestem w stanie#
# To co mamy niby robić? #
#Gdy byłem u was mówiłem, że prawdopodobnie coś takiego się wydarzy. Podałem wam informacje musicie je przemyśleć#
#Po moim trupie zrobimy to co mówiłeś!#
#Bądź trupie Starscreama. Przemyśl to doktorku#
Nie odpisałem mu wystarczająco mnie zdenerwował, a nawet nie mówił nic. Westchnąłem ciężko i słysząc kroki odwróciłem się w stronę wejścia.
-Jak wygląda sytuacja? - spytał Optimus.
-Kazał nam przemyśleć jego wcześniejsze słowa.
-Jeśli Starscreamowi się nie polepszy nie będziemy mieć wyboru. W końcu Starscream nie jest autobotem.
-Masz rację, ale nie sądzisz że może być to pułapka?
-Nawet jeśli każde życie jest warte ratowania, nawet jego i jeśli to tylko jedyne wyjście, by do niego dotrzeć musimy spróbować!
~~~~~~~~~~~
1004 słów!
Dość krótkie, ale następna część będzie dłuższa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro