Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

Szłem poraz kolejny do sali dowodzenia statkiem gdzie Megatron nasz władca ma swój tron z którego dowodzi 'nami'... Jestem ciekaw za co znowu oberwe...
Mam powoli dość tego zachowania wobec mnie!  Rozumiem, że próbuje przejąć jego stanowisko i władze nad Deceptikonami lecz nie chce obrywać za wszystkie przewinienia mechów, którym się nie udało na misji!!!

-Mój panie-ukłoniłem się przez tronem i zerknąłem na wkurwioną twarz Megatrona-C-co się stało?

-Dlaczego dowiaduje się od osób trzecich, że zostawiłeś spory teren gdzie wydobywany był energon!!!! -ryknął aż się skuliłem -Teraz Prime i jego drużyna przejęła energon, który tam był!!!! TY NIEDOROZWINIĘTY IMBECYLU!!! -zamachnął się pięścią i uderzył mnie tak, że poleciałem na ściane z głuchym jękiem.

-Od dziś nie jesteś komandorem! Degraduje cię z tego stanowiska! Od dziś jest nim Dreadwing!

-Dziękuję mój Lordzie- powiedział i ukłonił się mech którego wcześniej nie zauważyłem i to pewnie przez niego stało się to, co się stało... -Jazda pilnować kopalni!!! -warknął, a on pokłonił się i opuścił pomieszczenie spokojnym krokiem. 
Ledwo podniosłem się z klęczek i z chwiejąc się niestabilnie stanąłem na nogi. Megatron popatrzył się na mnie zdziwiony z umiesioną brwią.

-Czy pozwoliłem ci wstać?! -krzyknął kierując się w moją stronę. Nie odezwałem się gdyż gniew zaczął przejmować kontrolę nad tym co robię. -Jesteś głuchy?! Czy jesteś debilem?! -ponownie chciał mnie uderzyć, ale wyprzedziłem go i sam uderzyłem, że aż się zatoczył w tył. Dotknął miejsca w które oberwał i podniósł rozwcieczony wzrok na mnie. Lecz już nie kontrolowałem tego co robię...

-TY!!!!

-No co ja?! No!!! CO CHCESZ PONOWNIE MNIE UDERZYĆ?! -krzyczałem wściekły - NIE JESTEM TWOIM WORKIEM TRENINGOWYM!!!  I JUŻ NIGDY NIE BĘDĘ!!! NIE JESTEM ZABAWKĄ ABY SIĘ MNĄ BAWIĆ!!! ZBYT DŁUGO DAWAŁEM SOBĄ POMIATAĆ!!! - można było we mnie zobaczyć całą złość i furię jaką trzymałem w sobie odkąd zostałem komandorem lecz zrozumiałem, że mnie poniosło, ale nie miałem zamiaru rezygnować z tego co zacząłem.
-N-nie mam zamiaru być niczyim workiem! Odchodzę! -warknąłem prosto w optyki Megatrona, który był zdziwiony moim wybuchem i nagłą odwagą lecz zauważyłem coś czego nigdy nie widziałem w jego czerwonych optykach. Jakby ból i smutek oraz rozdarcie... Lecz to było tylko przez chwilę, bo odrazu opuściłem mostek i po chwili znalazłem się na lądowisku. Bez zastanowienia zrzuciłem się w dół. Czując napór powietrza na swoim ciele. Jako lotnik uwielbiam latać i urodziłem się, by latać... Już nie wrócę na Nemezis chociażby miałbym umrzeć bez energonu!

~~~~~~~~~~~~

Taki mały początek o Megastars!
Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam za błędy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro