Rozdział 9
Podeszłam do okna i otworzyłam je. Rozejrzałam się, ale nic nie widziałam. Nagle usłyszałam czyjś głos. Spojrzałam dół i zgadnijcie co tam zobaczyłam, a raczej kogo.
Na dole zobaczyłam księcia. Po co on tu przyjechał? Popukałam się w głowę dając temu debilowi znak, że zwariował. Wiecie co zrobił potem? Zaczął się wspinać po drzewie, które rośnie obok mojego domu. Po chwili dotarł do okna i wszedł do środka.
Od razu wzięłam telefon.
Zwariowałeś? Po co tu przyszedłeś?
Nie odpowiedział. Wzruszył tylko ramionami i usiadł na moim łóżku. Powtarzam na moim.
Idź sobie. Moi rodzice są w domu. Jak przyjdą to będzie źle, a po za tym miałam iść spać.
- Siadaj, a nie gadaj - powiedział Lucas.
Usiadłam obok niego.
Po co przyszedłeś? Jak tu w ogóle się dostałeś?
- Wyszedłem z pałacu, nawet mnie nie zauważyli - powiedział Hale uśmiechając się.
Ale po co przyszedłeś?
- Chciałem Cię po prostu zobaczyć - powiedział Lucas, a ja lekko się zaczerwieniłam.
Na pewno nie. A i nie będziesz siedział ze mną w ławce!
Książę się uśmiechnął i pokręcił głową.
Wiesz, że nie możesz tu zostać?
- Dlaczego? W pałacu i tak nie zauważą, że mnie nie ma, a jak już zauważą to pewnie pomyślą, że wrócę nad ranem - powiedział książę.
Masz wracać do domu i nie obchodzi mnie to! Wynocha!
- Ale... - nie skończył, bo zaczęłam go pchać w stronę okna.
Gdy stał już przy oknie powiedział:
- Jak można wyganiać następcę tronu? - pokazałam środkowy palec, a on tylko się zaśmiał - Do zobaczenia w poniedziałek, księżniczko.
Poszedł. Wreszcie sobie poszedł. Po co on tu przychodził? Na pewno nie po to, aby mnie zobaczyć.
Poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro