Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ja żyję?


Czułam kompletną pustkę w sobie.
Całe moje ciało było zime. Nie wiedziałam gdzie jestem ani czy wogóle żyje. Przed oczami miałam Tomure. Uśmiechał się. Chciałam do niego podejść i przytulić ale nie mogłam. Chłopak zaczął się rozpadać ,a ja nagle usłyszałam głos All for one.

- TO TWOJA WINA! MIAŁAŚ GO BRONIĆ!!

Tomura zniknął a ja zaczęłam spadać. Krzyczałam ,że nie chciałam , a po całym ciele rozszedł mi się okropny ból. Spojrzałam w dół. Miałam za chwilę uderzyć o ziemię. Zamknęłam oczy a po chwili je otworzyłam.

Wstałam szybko na równe nogi z podłogi i dyszałam ciężko nie mogłam oddychać. Nagle coś mnie popchnęło gwałtownie na podłogę przez co znów upadłam. Spojrzałam na... Tomure. On mnie przytulał. Ale... Wydawał się znacznie mniejszy.

- Ty żyjesz!!

Tulił się we mnie.

- Tak... Żyje.

Spojrzałam do okoła. Kilka osób z ligi patrzyli na mnie w szoku. Byliśmy w jakimś ciemnym ogromnym pomieszczeniu. Uśmiechnęłam się z ulgą i podniosłam się na łokciach. Tomura zszedł ze mnie mocno zawstydzony jednak starał się udawać że nie obchodzi go mój stan.

- Wyglądasz inaczej.

Toga patrzyła na mnie dość dziwnie. Wstałam. Byłam znacznie wyższa niż Tomura. Chłopak sięgał mi ledwo do ramienia. Moje ubrania były na mnie podarte i przesiąknięte krwią. Poczułam, że moje zęby stały się bardzo ostre. Za to na rękach i nogach były widoczne mocno wystające żyły. Skóra wydawała mi się aż biała. Spojrzałam na wszystkich w około. Następnie spuściłam wzrok.

- Jestem... Potworem....

Do oczu zaczęły zbierać mi się łzy.

- Nie jesteś.

Szepnął Kurogiri. Podszedł do mnie a ja spojrzałam na niego. Nagle za sobą usłyszałam głos.

- Wygląda jakby twój organizm walczył. Może... Próbuje dostosować geny nomu do genów człowieka. Przez kilka godzin będziesz się zmieniać.

Odwróciłam się. Stał za mną dość wysoki mężczyzna z czarnymi włosami i szarymi oczami. Miał na sobie fartuch medyczny i okulary. Warknełam w jego stronę.

- Coś za jeden?

- Byłaś nieprzytomna przez kilka godzin. Kurogiri skontaktował się ze mną bym przyjechał. Jestem lekarzem oraz naukowcem. Pracowałem dla All for one.

- Chwilę... Pracowałeś?

Szepnełam.

- Ach... No tak. Ty nic nie wiesz. All for one został złapany przez All Might'a.

- Co...?

Wściekłam się. Chce go odbić! On mnie stworzył muszę mu być posłuszna i go uratować. Zaczełam drżeć ze złości. Mój wzrok się wyostrzył czułam znacznie mocniej zapachy oraz słyszałam każdy dźwięk. Słyszałam bicie serca każdego z otaczających mnie ludzi oraz ich puls. Czułam to że każdy jest zdenerwowany lub przestraszony. Zaciągnęłam się zapachem w pomieszczeniu ,zapach kurzu i pleśni drażnił mi płuca. Nagle poczułam coś innego. Ktoś tu szedł.

- Ktoś idzie.

Szepnełam. Wszyscy pochowali się za pudłami a doktorek zniknął . Ja za to wskoczyłam na sufit łapiąc pod pachę Tomure . Trzymałam się jedną ręką sufitu a chłopak weszedł na metalowe belki które znajdowały się pod stropem. Po chwili do pomieszczenia weszli bochaterowie.

- Nikogo tu nie ma.

- Ale ja wam mówię że coś słyszałem.

Mężczyzna przypominający drewno wszedł do pomieszczenia. Obserwowałam ich uważnie. Nagle zza jednego z pudeł wybieg kot.

- Widzisz. To tylko kot. Chodźmy z tąd.

Wyszli a ja wraz z Shigarakim zeszłam na dół. Doktorek pojawił się i spojrzał na mnie uważnie.

- Niesamowite. Twoje zdolności wzrosły.
Mam wrażenie ,że geny nomu przejęły twój cały organizm poza mózgiem! Dlatego możesz odczuwać emocje. Bardzo interesujące. Muszę cię zbadać.

Nagle zza doktorem pojawił się duży portal Kurogiriego. Mężczyzna wstazał dłonią na portal.

- Chodźmy.

Warknełam.

- Bez Tomury nie pójdę.

- A co szkodzi? Chodźmy.

Spojrzałam na Tomure a on na mnie. Bez słowa wszedł do portalu a ja za nim. Następnie dołączył do nas doktor. Byliśmy przed dużym domem. Był to elegancki i nowoczesny budynek zdała od miasta. Spojrzałam w szoku. Jak on na to zarobił?!

- All for one dał mi ten dom. Wejdźmy.

Weszliśmy do środka. Doktor powiedział, że zrobi mi badania ,żeby sprawdzić ile mam w sobie genów nimi i czy jest zagrożenie ,że one zmaleją albo wzrosną. Zgodziłam się. Tomura i ja szliśmy za doktorem. Doszliśmy do ,,piwnicy" ala laboratorium. Usiadłam na łóżku a on powiedział bym zdjęła górną część stroju. Rozebrałam się. Tomura odwrócił wzrok a ja spojrzałam na doktora. Szukał czegoś w małej szafce.

- Tooo... Powiedz mi jak masz na imię?

- Um... Lazariz.

Szepnełam a on odwrócił się w moją stronę z strzykawką.

- Mi mów Daisuke albo Dai.

Kiwnełam głową że rozumiem a Dai wstrzyknął mi jakiś preparat. Poczułam pieczenie.

- Piecze.

Syknełam a łzy cisnęły mi się do oczu.

- Spokojnie. To dobra oznaka.

Po kilku minutach przestało. Spojrzałam za doktorka.

- Jeżeli chcesz zapytać ,były leki które wyrównają geny nimi i człowieka. A teraz...

Odwrócił się i wyjął małą torbę zza szafki. Podał mi ją.

- Masz tu trochę ubrań. Są one moje ale powinny pasować. Przebierz się a ja pójdę z Tomura na górę.

Poszli a ja zajrzałam do środka. Parę t-shirtów ,szare dresy i bluza. Założyłam czerwony krótki T-shirt z napisem ,,kill me " oraz dresy i bluzę. Poszłam na górę. Tomura siedział na kanapie w salonie. Przyjrzałam się jego twarzy. Wyglądał bardziej szkaradnie niż zwykle.
Usiadłam koło niego rozglądając się po pokoju.

- Gdzie Dai?

Spojrzałam na chłopaka.

- Poszedł kupić ci ciuchy. A co?

Spojrzał mi w oczy. Na szyij miał opatrunek który przesiąkał już krwią. Oczy miał bardziej podkrążone niż zazwyczaj a twarz była strasznie blada.

- Dobrze się czujesz?

Nachyliłam się nad nim i chwyciłam go za podbródek. Spojrzał na mnie w szoku.
Zabrał głowę i spojrzał w bok.

- Po prostu jest mi zimno.

Niewiele myśląc podniosłam go i posadziłam sobie między nogami na kanapie. Z jego głowy zrobiłam sobie podbródek.

- co ty robisz?!

Krzyknął...

- Grzeje cię. Pamiętaj... Muszę cię chronić.

Ostatnie słowa wyszeptałam mu do ucha przez co cicho jęknął. Chłopak spojrzał na mnie czerwony.

- Co ty sobie myślisz.

- ...

Wyrwał się z moich objęć i spojrzał na mnie wściekły stojąc przede mną.

- Jesteś tylko beznadziejnym zdziwiaczałym nomu!!

Krzyknął na mnie. Po chwili na jego twarzy zagościł strach.

- T..twoje zielenice.

- ...

- Są... Czarne.

Milczałam patrząc mu w oczy. Nie mogłam się ruszyć. W sobie czułam okropny ból. Poczułam się... Tak... Okropnie... Od samych jego słów. Miałam wrażenie jakby wbił mi nóż w serce.

- One stają się całe czarne! Lazariz!!

Dalej patrzyłam w jeden punkt. Tomura krzyczał ,płakał ,błagał bym się odezwała. Jednak nie mogłam się ruszyć. Po prostu siedziałam.

- T..ty płaczesz?

Patrzył mi w oczy a następnie kucnął przy mnie i dotknął mojego policzka. Był... Przerażony.

- Błagam... Odezwij się.

Szeptał. Przytulał. Głaskał mnie po włosach. Mówił. Ja jednak powoli przestawałam go nawet widzieć. Przed oczami miałam powoli coraz ciemniej. Nie wiem jak długo tak siedziałam. Nagle jednak poczułam przyjemne ciepło w sobie. Mój wzrok wracał a na ustach czułam... Coś szorstkiego. Gdy mój wzrok w pełni wrócił zobaczyłam Shigarakiego. On... Całował mnie. Oddałam delikatnie pocałunek i wtuliłam go w siebie. Poczułam jakbym się kurczyła. Po chwili spojrzałam na Tomure. Był znacznie wyższy niż ja.

- Dobrze możesz już przestać ją całować Tomura.

Dopiero teraz zobaczyłam Daisuke obok nas. Tomura zszedł z moich kolan.

- Co się stało?

Złapałam się za głowę strasznie mnie bolała.

- Przemienilaś się w nomu.

- Co...?

Popatrzyłam na doktora. Był śmiertelnie poważny.

- Jak to w Nomu?!

Popatrzyłam na moje ciało. Było... Znacznie mniejsze. A ciuchy które wcześniej ledwo na mnie pasowały teraz dosłownie wisiały na mnie.

- Sam chciałbym wiedzieć. Tomura?

Spojrzeliśmy na chłopaka.

- Nazwałem Lazariz bezwartościowym nomu.

- Co zrobiłeś?!

Krzyknął Dai.

- Masz szczęście ,że przyszedłem na czas!! Inaczej naprawdę stała by się tylko wykonująca rozkazy marionetką!!

- Nie krzycz na niego!!

Chciałam wstać ,ale moje nogi się ugięły pod mną. Upadłam na podłogę. Dai i Tomura pomogli mi wstać. Usiadłam na kanapie.

- Dzięki. Ale... Po co był pocałunek?

Szepnełam. Daisuke spojrzał na mnie.

- To proste. Potrzebiwałaś mocnego ,że tak to ujmę impulsu by zacząć czuć. A pocałunek to było pierwsze co mi przyszło do głowy.

- Ok... A czemu Tomura?

- Haha zabawna historia.

Zaśmiał się mężczyzna a czerwonooki spojrzał na niego wściekły.

- Na początku sam chciałem to zrobić, ale mnie odepchnął i on to zrobił.

Spojrzałam na Tomure. Moje policzki zaczęły piec a na sercu poczułam ciepło. Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Dziękuje.


~ Wiem długie i pogmatwane no ,ale cóż. Hehe.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro